"Krushfest" w Jaśle bez piwa. "Bo muzyka satanistyczna"
Na koniec wakacji jasielski ratusz zafundował mieszkańcom Dni Wina, gdzie alkohol lał się strumieniami, a kilka dni temu nie wydał koncesji na sprzedaż piwa na festiwalu muzyki metalowej. Dlaczego? - Zespoły są satanistyczne, a na koncercie będą narkotyki - usłyszeli organizatorzy.
Tim "Ripper" Owens ze Stanów Zjednoczonych
- Od pani burmistrz Jasła będziemy żądać przeprosin za pomówienie - zapowiada Bożena Kwasnowska-Krok, menedżerka rzeszowskiego heavymetalowego zespołu Monstrum, który w piątek zagrał na festiwalu Krushfest w Jaśle.
Burmistrzem Jasła jest Maria Kurowska z PiS-u.
To była już czwarta edycja imprezy. Oprócz Monstrum, Access Denied z Gdańska, Day to Come z Rymanowa i jasielskiej grupy Krusher ponad 300 fanów metalu słuchało legendy rocka - wystąpili Tim "Ripper" Owens ze Stanów Zjednoczonych i Crimes of Passion, hardrockowcy z Wielkiej Brytanii.
- Ten festiwal promuje Jasło. Może być wizytówką miasta. Impreza była bardzo dobrze zorganizowana - wspomina Tadeusz Baniak, dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Jaśle. - Po tej imprezie widać, że jest zapotrzebowanie na taką muzykę - ocenia dyrektor.
To w hali MOSiR-u odbył się festiwal. I w czym problem? Organizatorzy imprezy twierdzą, że urzędnicy przyłożyli ręce do tego, że w ostatniej chwili stracili najważniejszego sponsora - koncern piwowarski Grupę Żywiec. Koncern chciał wyłożyć 5 tys. zł. W zamian miał sprzedawać piwo pod specjalnie rozłożonym namiotem.
- Impreza kosztowała nas około 40 tys. zł. Jesteśmy "do tyłu" o około 8 tys. zł. Ale nie dla pieniędzy organizowaliśmy festiwal - zaznacza Wojciech Makoś, współorganizator imprezy.
Makoś twierdzi, że na tydzień przed imprezą wystąpili do urzędu miasta o wydanie jednodniowej zgody na sprzedaż piwa. Tak jak w zeszłym roku. - Komisja, która nasz wniosek opiniowała, wydała zgodę. Potrzebny był więc tylko podpis pani burmistrz - wspomina Makoś.
I wtedy zaczęły się schody. Urzędnicy zażądali jeszcze dokumentu, czy organizatorzy mają umowę na wynajęcie hali MOSiR-u. Mieli. Donieśli umowę tego samego dnia. Potem urzędnicy zażądali dokumentów, które organizatorzy złożyli na policji. Też donieśli od razu.
- Dwa dni przed imprezą podobno rozchorowała się jedna z urzędniczek, która miała pismo zanieść do pani burmistrz. W dniu koncertu od rana siedzieliśmy w urzędzie. Pisma do pani burmistrz nie trafiały. Chcieliśmy się z nią spotkać na dwie minuty. Nie mogliśmy i nie dowiedzieliśmy się, dlaczego koncesji nie dostaniemy - twierdzi Makoś.
W piątek burmistrz Maria Kurowska nie znalazła czasu na spotkanie z organizatorami festiwalu Krushfest, bo pędziła na kongres PiS-u do Rzeszowa.
Dzwonimy do Marii Kurowskiej. - Dostałam anonim podpisany przez "mieszkańców Jasła". Musiałam zareagować - tłumaczy Kurowska. - Zadzwoniłam do dyrektora MOSiR-u. Powiedziałam mu, żeby był uczulony na to, co się dzieje na imprezie. Osobiście nie znam tych zespołów. To w anonimie napisano, że zespoły są satanistyczne i na festiwalu będą narkotyki - mówi Kurowska.
- Żaden z zespołów, który występował na festiwalu, nie ma związku z satanizmem - mówi Makoś.
- Monstrum ma teksty poświęcone np. pamięci Jana Pawła II - dodaje menedżerka zespołu Bożena Kwasnowska-Krok
Dlaczego nie wydano koncesji? - Organizatorzy za późno o nią wystąpili. Powinni byli to zrobić miesiąc przed imprezą - uważa pani burmistrz.
- O koncesję wystąpiliśmy tydzień przed festiwalem, zgodnie z przepisami - odpowiada Makoś. - Urząd o naszym festiwalu wiedział już w lutym. Dostaliśmy od niego 1000 zł dofinansowania.
Kurowska: - Myśli pan, że ja pamiętam, co się działo ponad pół roku temu? A po co tam miało być piwo? Muzyka nie wystarczyła?
Komentarz
To, że na koncertach sprzedaje się piwo, jest oczywistą oczywistością. Ale nie w Jaśle. Godne pożałowania jest to, że pół roku temu urzędnicy wsparli organizację festiwalu, nie pytając, czy zespoły wielbią szatana, czy będą narkotyki, by jednak w dniu imprezy nabrać takich podejrzeń. Wystarczył anonim. Efekt znany - piwa nie było.
Ale nie o napój z pianką tu chodzi. Rzecz się rozbija o to, jak zostali potraktowani organizatorzy przez urzędników. Ci najpierw imprezie przyklasnęli, a potem mnożyli schody, by organizatorzy na końcu świecili oczami przed sponsorem. Jedno jest pewne - Urząd Miasta w Jaśle wydał sobie koncesję na śmieszność. Mam nadzieję, że tylko jednodniową.
Marcin Kobiałka
Źródło: Gazeta Wyborcza Rzeszów