Bierze życie pełną garścią!
Pani Małgosia ma 53 lata. Od zawsze lubiła chodzić po górach. Wysiłek jaki musiała włożyć w wyprawy dawał jej wiele satysfakcji. Cztery lata temu odkryła jednak, że treningi na siłowni mogą być równie intensywne oraz wyczerpujące. Do dziś ćwiczy regularnie, a nawet bierze udział w półmaratonach biegowych. Zmieniła się, schudła 23 kg i aktywnie spędza swój wolny czas.
Pani Małgosia Maczuga trafiła na siłownię zupełnie przypadkiem. Wcześniej próbowała swoich sił na zajęciach aerobiku, uprawiała nordic walking, ale jak sama podkreśla nie sprawiało jej to przyjemności. Któregoś dnia, znajoma wspomniała o trenerze personalnym i treningach na siłowni. Nie zwlekając wraz z koleżanką postanowiły spróbować. Nie sądziły że ich przygoda z siłownią potrwa dłużej niż kilka tygodni. Jednak sposób prowadzonych zajęć przez trenera tak im się spodobał, że korzystają z jego pomocy do dnia dzisiejszego. Pani Małgosia jak sama podkreśla podziwia go za wiedzę teoretyczną i umiejętności. Dzięki jego poświęceniu oraz pracy, a także trzymanej przez nią diety w ciągu 7 miesięcy zrzuciła 23 kg. Ćwiczenia zaczynała z wagą 83 kg.
- Gdy byłam w liceum, a później na studiach dużo chodziłam po górach. W pewnym momencie odkryłam, że godzina ćwiczeń to jest ta sama przyjemność – opowiada Małgorzata Maczuga. - Na siłownię zaczęłam chodzić przypadkiem. Nie myślałam wówczas o tym, że chcę schudnąć. Potrzebowałam po prostu ruchu. Trener rozpisał mi jednak dietę na 1500 kcal. Nie jadłam słodyczy, posiłki spożywałam co 3 godziny, piłam dużo wody. Z koleżanką zaczęłyśmy ćwiczenia w październiku. Pamiętam, że Na święta Bożego Narodzenia zjadłam tylko dwa kawałki ciasta. Już wtedy widać było efekty mojej pracy. Musiałam sobie kupić spodnie dwa rozmiary mniejsze – dodaje.
Pani Gosia jak sama wspomina, już wcześniej stosowała różne restrykcyjne diety, po których schudła 10-12 kg, jednak z czasem ponownie wracała do tej wagi. Dieta warzywna trwała 40 dni. Jadła same warzywa z wykluczeniem ziemniaków, żadnych owoców. Stosowała także dietę Dukana. W końcu machnęła na nie ręką. Jak sama podkreśla często jadła wieczorami, gdy rodzina poszła spać. Było to między 22.00- 23.00 w nocy. Siadała w fotelu z gazetą i jadła. - W moim wypadku szkodziło mi jedzenie na wieczór. U innych problem stanowią słodycze – podkreśla M. Maczuga.
Zmieniła swoje nawyki żywieniowe, stara się pilnować z jedzeniem. Nie wyobraża sobie sytuacji, w której musiałaby zaczynać wszystko od początku. Ponadto pani Małgosia postanowiła spróbować swoich sił w zawodach biegowych. Nie zdecydowała się jednak od razu. Wymagało to przygotowania, gdyż miała problemy z kolanami. Miała wykonaną artroskopię i wycięte łękotki. - Dwa lata temu zdecydowałam się po raz pierwszy pobiec na 10 km w Krynicy Zdroju na Festiwalu Biegowym we wrześniu. Od tego czasu zaczęłam częściej biegać. Co roku dystans podwajam, więc w ostatnie wakacje przebiegłam półmaraton. Wzięłam również udział w Spartan Race. Jest to bieg z przeszkodami. Biegłam na 5 km po Jaworzynie Krynickiej, a w październiku na 20 km w Czechach. Udało mi się dokończyć bieg, jednak dwieście osób nie miało tyle szczęścia - podkreśla pani Gosia.
W tym roku chce wziąć udział w maratonie. - Mąż mówi, że się nie wyszalałam za młodych lat – śmieje się.
Poszła na siłownie bez żadnych oczekiwań. Dzisiaj cieszą ją treningi i nie zamierza z nich rezygnować. Aktywność na siłowni poleca wszystkim osobom, które chcą być zdrowe. - Jestem pełna podziwu dla umiejętności i wiedzy teoretycznej trenerów. Warto w to zainwestować, bo na początku trudno się jest zmobilizować. Oni pilnują, liczą, dobierają ćwiczenia, a przede wszystkim motywują – mówi Małgorzata Maczuga.
Ilona Dziedzic