Burmistrz Pabian przed nowymi wyzwaniami
Z burmistrzem Ryszardem Pabianem, zwycięzcą wyborów samorządowych 2018 rozmawia Ilona Dziedzic.
Kiedy dowiedział się Pan o wynikach głosowania odetchnął Pan z ulgą, czy z satysfakcją?
- Ucieszyłem się wygraną, aczkolwiek pełnej satysfakcji nie mam. Była to ciężka kampania mimo tego, że udział w niej wzięły tylko dwa komitety, która troszeczkę zostawiła we mnie niesmak. Ten zmasowany atak na moją osobę chyba nie miał najmniejszego uzasadnienia. Mimo to miał miejsce i jakoś trzeba było sobie z nim poradzić. Niektórzy twierdzą, że kampania rządzi się swoimi prawami. Ja nie rozróżniam tych dwóch etapów, czyli normalnego życia i jako okresu kampanii. Dla mnie słowa wypowiedziane bez względu na to, czy w czasie kampanii, czy na co dzień są tymi samymi słowami i one niestety w pamięci pozostają.
Co zadecydowało o Pana zwycięstwie?
- Myślę, że mądrość mieszkańców miasta, którzy mimo wszystko zauważyli, że jestem człowiekiem wyznającym pewne zasady i bez względu na to, co się działo starałem się, tego dochować.
Spotykał się Pan z atakami politycznych adwersarzy podczas kampanii. Czy retoryka tej kampanii nie była zbyt ostra?
- Określiłbym to raczej jako zaskakująca. Moi bliscy pytali mnie, skąd się to wszystko bierze, co ty im zrobiłeś? Tak naprawdę to nic, ja ciągle byłem sobą. Uważam, że pewien poziom powinien zostać zawsze zachowany. Ważne jest to co się mówi i w jaki sposób. Zbyt wiele krzywdzących mnie słów wypowiedziano podczas kampanii. Potem jednak przychodzi czas, kiedy stajemy znów twarzą w twarz i trzeba ze sobą rozmawiać. Z mojej strony kampania do końca była prowadzona w sposób wyważony i to mi przyświecało przez cały czas jej trwania.
Czy faktycznie jest tak, jak mówił Pana kontrkandydat Andrzej Czernecki, że miasto zostanie pozostawione samo sobie?
- Słuchając pewnych wypowiedzi mojego konkurenta w przygotowanych podczas kampanii spotach wyszło na to, że zastał miasto drewniane a zostawił murowane. Słowa te można odczytać w ten sposób, że od kiedy ja nastałem to tylko obracam go w gruzy. Tak nie jest i zdecydowanie się temu sprzeciwiam. Nie ważne, czy są to słowa wypowiedziane w kampanii, czy na co dzień - trzeba je ważyć.
Rywal w wyścigu o urząd burmistrza podnosił kwestię współpracy z samorządem powiatu i województwa twierdząc, że tylko jego wybór będzie gwarancją harmonijnej współpracy. Czy zgodzi się Pan z tą opinią?
- Ale dlaczego? W żadnym wypadku nie zgadzam się z takim stwierdzeniem. Uważam, że należę do tych ludzi, którzy z każdym potrafią się dogadać. Inną kwestią jest, czy oni chcą ze mną współpracować. Uważam, że z samorządem województwa relacje cały czas układały się dobrze. Ktoś niepotrzebnie „wkłada kij w mrowisko”, bo przecież ta współpraca była chociażby przy inwestycjach drogowych. Wiele projektów uzyskało dofinansowanie ze środków Regionalnego Programu Operacyjnego. Dzisiaj otrzymałem również informację, że kolejne środki na instalacje fotowoltaiczne na budynkach użyteczności publicznej będziemy mieli do zagospodarowania w mieście. Uważam, że ktoś starał się w tej kampanii pokazywać zupełnie inną rzeczywistość. Jeśli chodzi o powiat, to muszę zaznaczyć, że dziwię się niektórym wypowiedziom Pana starosty, które były nieprawdziwe, bo takich propozycji, jak wspominał odnośnie rozwiązania problemów dotyczących szpitala nie było. Gdyby jednak tak się stało zawsze bym się do nich odniósł i po nich pozostałby ślad w dokumentach. Dla mnie szpital to też jest miasto i wiem przecież, że korzystają z niego jaślanie. Nigdy nie odmawiałem współpracy. Gdy pojawił się pomysł dotyczący „dużej” rozbudowy szpitala, to rozważaliśmy różne warianty pomocy. Proponowałem pomoc ze strony naszej spółki miejskiej, która zarządza i buduje sieci ciepłownicze, wodno-kanalizacyjne i tak samo deklarowałem wsparcie finansowe ze strony miasta. Nie doszło do realizacji tego projektu, więc trudno mówić o czymś, czego nie ma.
Jakie zadania stawia Pan przed sobą i radą na kilka najbliższych lat?
"Zgodnie dla przyszłości miasta”. Trzeba mieć plany i założenia, natomiast też trzeba reagować na to, jakie możliwości się pojawiają. Dla mnie jednak rozwój Jasła jest priorytetem. Przygotowanie miejsca do ewentualnego lokowania inwestycji w mieście jest najważniejsze. Stawiam również na współpracę z przedsiębiorcami, szczególnie młodymi ludźmi chcącymi rozpocząć swoją działalność na terenie miasta. Wszystkie działania prospołeczne, które uważam w szerokiej mierze uruchomiliśmy w mijającej kadencji będę kontynuował. Taki kierunek w tej chwili jest potrzebny, żeby wychodzić z działaniami do osób starszych, potrzebujących. Spotykam się z tymi, którzy chcą reaktywować Zakład Aktywizacji Zawodowej. Myślę, że taki ośrodek jest miastu potrzebny, jak również już przygotowane inwestycje chociażby Centrum Techniki, Kultury i Przedsiębiorczości w ramach rewitalizacji, przebudowa Placu Inwalidów oraz ścieżki rowerowe.
Czy zamierza dokonać Pan zmian personalnych w urzędzie?
Wspominałem, że mam pewne przemyślenia. Na pewno zmiany będą jeśli chodzi o strukturę urzędu, to w jaki sposób będą różne zadania przez urząd i wydziały wykonywane. Jeśli chodzi o Antoniego Pikula czy Elwirę Musiałowicz-Czech wciąż funkcjonuje stary układ. Pan Pikul jest zatrudniony w Urzędzie Miasta zgodnie z zasadami wynikającymi z kodeksu pracy do końca stycznia, więc to stanowisko jest zajęte, natomiast Elwira Musiałowicz-Czech nadal jest zastępcą burmistrza.
Mieszkańcy ponownie Panu zaufali. Jak zamierza Pan to zaufanie wykorzystać?
- Jestem wdzięczny mieszkańcom, że dali mi szansę, abym mógł pracować dla miasta przez kolejne pięć lat. Wszystkie działania, które wcześniej wymieniłem są po to, żeby w naszym mieście coś dobrego się działo. Liczę na współpracę z radą i zapewniam, że nadal będę dla mieszkańców dostępny. Nie było przypadku, aby ktoś nie mógł ze mną porozmawiać, jeśli miał takie życzenie. Dla mnie istotny jest kontakt z mieszkańcami i ich zdanie.
Dziękuję za rozmowę.
Ilona Dziedzic