Czas horroru
Ostatnie kilka dni to istny dreszczowiec. Odchodzi Jarek, odchodzi Jacek. Obłąkani robotnicy blokują Warszawę, a do tego sondaże dają zwycięstwo Prawu i Sprawiedliwości. Odkąd badania opinii publicznej pokazały, że przy ewentualnych wyborach PiS osiągnie znaczną przewagę nad Platformą Obywatelską, pod Tuskiem zaczął usuwać się grunt.
Do tego topniejącego podłoża doszły roszady personalne i głośne odejścia. Zabrakło już w Platformie i Godsona i Gowina i Żalka. O ile pierwszy i ostatni nie mogą zagrozić znacznie pozycji lidera rządu, o tyle Gowin robi sobie od kilku miesięcy wyraźną chrapkę na wyższe zaszczyty. Gdyby tego było mało, rząd musi zmagać się z tysiącami protestujących związkowców, którzy tak jak zapowiadali od kilku miesięcy tłumnie najechali Warszawę.
Impertynencja, z jaką premier odnosi się do związkowych liderów nie przynosi m cebosowskich punktów, a rolę lidera ludu pracującego dzielnie sprawuje opozycja. Jak w takim razie jeszcze kilka miesięcy kadencji przetrwać? Bulwarówki donoszą, że jaśniepanujący Donald schudł, co podobno ma być miarą jego przejmowania się o Polskę. A faktycznie jest czym. W tym tygodniu oprócz głośnych rozwodów i protestów, przegłosowano nowelizację budżetu jeszcze na ten rok zwiększając deficyt w finansach o ponad 16 miliardów złotych. Oczywiście logicznym dla rządu wytłumaczeniem było, że nie przewidziano niższych wpływów do budżetu. Czyli po raz kolejny hurraoptymistyczne założenia Rostowskiego musiały zostać przytemperowane. Ale nie o Jacku tu mowa.
Donald Tusk odczuwa jak nikt inny presję nie tylko mediów, społeczeństwa, ale co ważne od kilku tygodniu również partyjnych kolegów. Coraz głośniej słychać, że partyjni czciciele Tuska są zawiedzeni tym, jak ich lider rozgrywa rządowe sukcesy i porażki. Wielu, jak Godson przychodziło do Platformy z wielkimi ambicjami, a stali się narzędziami do mechanicznego głosowania w „demokratycznej” partii. Trudno, co prawda nazwać jakąś partię demokratyczną, jeśli przed głosowaniem każdy poseł otrzymuje instrukcję jak głosować.
Nie wywiązanie się z partyjnej dyscypliny, często powoduje oprócz złego spojrzenia kolegów konsekwencje dyscyplinarne. Mimo tego dalej się mówi o demokratycznych przedstawicielach ludu w parlamencie RP. Premier ma już dosyć. Chciałby do Brukseli, ale media donoszą, że to Sikorski bardziej nadaje się na salony. Chciałby na kolejną kadencję, ale nie ma pomysłu. Wydaje się, że nikt za nim twardo nie stoi i chyba ludzie mają już dosyć pijarpremiera. Po kilku latach panowania wpadł w histerię prześladowań i manię wielkości. Wydaje mu się, że jego władza jest najlepsza z możliwych i tylko on może zapewnić ludziom dostatek. Te kilka ważnych tygodni pokazało, że ludzie i koledzy mają dosyć. Budowanie Polski przy pomocy Platformy nie przynosi oczekiwanych rezultatów i logicznie rzecz biorąc czas na zmiany. Czy na lepsze?
Trudno powiedzieć. Najważniejsze, aby Tusk obudził się w końcu i zrozumiał, że horrory eksploatują mocno emocje człowieka. Dlatego lepiej odejść z tej sali kinowej i ustąpić pierwsze rzędy bardziej racjonalnym i pomysłowym widzom.
Grzegorz Michalski