Czekają, aż się to wszystko obsunie – mówią myscowianie
Ogromne osuwisko w Myscowej budzi obawy wśród mieszkańców. Boją się, bo to jedyna droga dojazdowa dla tej części wsi. Jeśli władze powiatu nie pochylą się nad tym problemem, osuwisko pogłębi się, a myscowianie pozostaną bez żadnej pomocy. - W sytuacji, gdyby doszło do pożaru, którędy strażacy wozami dojadą? Sprawa w tej kwestii jest przegrana – mówi zrezygnowana Małgorzata Mroczka.
Myscowa to niewielka miejscowość położona w środkowej części Beskidu Niskiego w dolinie rzeki Wisłoki. To niezwykle spokojne, urokliwe miejsce, w którym czas jakby wolniej płynie. Większość mieszkańców wsi prowadzi własne gospodarstwa rolne i głównie z tego się utrzymują, zwłaszcza, że mleczarnie zaopatrują się u nich w mleko.
Jedyna droga dojazdowa
Jednak w ubiegłym roku część drogi powiatowej w Myscowej obsunęła się w kierunku rzeki. Miejscowi podkreślają, że pierwsze pęknięcia pojawiły się 3-4 lata temu, ale nikt nie zwracał na to szczególnej uwagi aż do teraz, kiedy powstało ogromne osuwisko na górze. - Jesienią ubiegłego roku osuwisko zaczęło się pogłębiać. Wtenczas postawiono znak i pachołki, które odgradzały tę część jezdni. W tym roku na wiosnę cały brzeg jezdni zaczął osuwać się w kierunku Wisłoki i nadal to postępuje. Służby drogowe widząc co się dzieje postawiły w miejscu osuwiska barierę i znak „zakaz ruchu”, bo tak jest najprościej. Po interwencji mieszkańców znaki zostały zdjęte, a poza tym w tej sprawie nic więcej się nie dzieje – tłumaczy radny Tadeusz Sanicki z Myscowej. - Jeśli nadal droga będzie się obsuwać, wówczas mieszkańcy zostaną odcięci od świata, bo nie ma innej drogi dojazdowej – dodaje.
Problem niecierpiący zwłoki
Zaledwie kilka lat temu odcinek tej drogi został odbudowany ze środków UE. Całość zadania opiewała łącznie na kwotę ponad 11 mln zł. Niestety, obecnie potrzebne są kolejne pilne prace, które zatrzymają proces osuwania się ziemi. Myscowianie nie mają alternatywnej drogi dojazdu. Przez wiele lat przy niskim poziomie wód na Wisłoce od strony Kątów przejeżdżali przez płyty na Wisłoce. Obecnie nie jest to możliwe. - Często zostawiamy samochody przy ławie, gdyż jest to nasze jedyne wyjście z tej trudnej sytuacji. Wszystko jednak jest do czasu. Nasze pojazdy narażamy także na zniszczenia, których dokonują osoby przebywające blisko ławy. Sprawa była zgłaszana na policję, ale nie ma nikogo, kto mógłby na to zwrócić uwagę – zaznacza Małgorzata Mroczka, mieszkanka Myscowej. - Jesteśmy gospodarzami, oddajemy mleko, chowamy bydło – z tego żyjemy. Co zrobimy z mlekiem, jeśli chłodnia nie przyjedzie i go nie zabierze? Każdy się boi, że zostaniemy odcięci od reszty gminy. Ciągle słyszymy, że nic nie będzie robione, bo powstanie zapora. A jej jak nie było tak nie ma. Czy my do tej pory mamy żyć w takich warunkach jak w tej chwili? - mówi zbulwersowana Teresa Nawracaj.
Zdaniem wójta gminy Krempna osuwisko powstało samoczynnie bez względu na rzekę Wisłokę. Zna te tereny bardzo dobrze. Wspomniał, że w latach 80-tych w Myscowej nie było żadnej drogi, a mieszkańcy przedostawali się na drugą stronę gminy przez rzekę. Dopiero w 1985 r. wybudowano most. - Nie wyobrażam sobie sytuacji, gdyby mieszkańcom została odcięta droga przejazdu. Co więcej, nie ma możliwości wykonania innej drogi. W tej chwili przejazd przez płyty na Wisłoce jest bardzo niebezpieczny, gdyż powstało tam osuwisko żwirowe, z którym nie można nic zrobić – wyjaśnia wójt Kazimierz Miśkowicz.
Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Krakowie podkreśla, że sytuacja, która ma miejsce w Myscowej nie jest spowodowana działaniem rzeki. - Mamy do czynienia z osuwiskiem, czyli ze zjawiskiem geologicznym. Rzeka nie ma na to żadnego wpływu. Na tym samym odcinku w innych miejscach jest po prostu utrzymana linia brzegowa, natomiast w tym przypadku wygląda to zupełnie inaczej ze względu na obsuwanie się góry – zaznacza Konrad Myślik, rzecznik prasowy RZGW w Krakowie.
Wicestarosta Tadeusz Gorgosz podkreślił, że zadanie związane z usunięciem osuwiska w Myscowej na chwilę obecną znajduje się na czwartej pozycji najważniejszych zadań do wykonania. Niedawno została założona karta osuwiskowa dla tego miejsca. Zdanie władz powiatu jest odmienne do tego, które przedstawiło RZGW w sprawie przyczyny powstania osuwiska - Chcemy jak najszybciej to zrobić. To rzeka niszczy te drogi. Gdyby RZGW inaczej podchodziło do tego tematu, nie mielibyśmy tego problemu. Ludzie są ważniejsi niż ekologia. Będę się starał o dodatkowe środki na to zadanie u wiceministra Zielińskiego. Mam nadzieje, że w tym roku uda się zakończyć przygotowywanie dokumentacji – komentuje wicestarosta T. Gorgosz.
To niejedyne miejsce w Myscowej, gdzie zaczyna obsuwać się ziemia. W dalszej części wsi powstaje kolejne osuwisko. Na chwilę obecną teren jest zabezpieczony.
Ilona Dziedzic