Jasło: Bezdomni z wyboru
W Jaśle nie brakuje osób bez dachu nad głową. Bardzo często jest to podyktowane ich własną decyzją, choć powodów bezdomności jest wiele. Najczęściej staje się nim alkohol.
Wielu z nas nie zwraca uwagi na osoby bezdomne. Obok problemu bezdomności przechodzimy zwykle obojętnie. Każdego dnia nietrudno zobaczyć mężczyzn zbierających puszki, które później trafiają na złom. W ten sposób zdobywają oni parę groszy na swoje podstawowe potrzeby. Wielu z nich opuściło swoje mieszkania parę lat temu i do nich już nie wróciło. Wolą żyć sami, będąc niezależnymi od innych. Radzą sobie, bo muszą – taką podjęli decyzję.
Nie chcą niczyjej pomocy. Do oddziału Caritasu, gdzie mogą się ogrzać i dostać ciepły posiłek nie pójdą. Dlaczego? - Mam 63 lata i tak nisko nie upadłem ( nie chce korzystać z pomocy Caritasu ani ze schroniska – przyp. red) Niczego nie potrzebuję. Mam zaprzyjaźnioną rodzinę, u której zjem ciepły obiad – usłyszałam. Rozmówca jest bezdomnym od 7 lat. Widać, że takie życie mu odpowiada, być może pogodził się ze swoim losem.
Nocuje przy ul. Sroczyńskiego w ziemiance. Nie skarży się na mróz. Mówi, że jest mu ciepło i niepotrzebnie każdego dnia straż miejska przyjeżdża na kontrole. Jest to jednak jedno z ich zadań, zwłaszcza w okresie zimy, kiedy nocą temperatury spadają znacznie poniżej zera, a zdrowie i życie bezdomnych może być zagrożone. Strażnicy muszą cały czas trzymać rękę na pulsie.
W samym Jaśle obecnie są trzy takie miejsca, gdzie wiadomo, że bezdomni zazwyczaj wieczorami szukają schronienia. Przy ul. Sroczyńskiego, Żeromskiego i Kasprowicza. Funkcjonariuszom straży miejskiej znane są te osoby, od lat mają z nimi styczność. Żyją w bardzo nędznych warunkach. Śpią na prowizorycznych łóżkach zrobionych z materaców lub starych kanapach. Kołdry i koce ociekają brudem.
Przy ul. Żeromskiego warunki są nieco lepsze. Bezdomni mają tam meble i prowizoryczną kuchnię w postaci grilla. To właśnie na nim przygotowują sobie ciepłe posiłki. Strażnicy za każdym razem informowali ich o tym, że mogą skorzystać z różnych form pomocy. W Jaśle jest jeszcze schronisko im. św. Brata Alberta, w którym mogą szukać ciepłego kąta. Odmawiają. - Byłem w schronisku rok, dziękuję. Nie chce tam iść, bo tam jest jak w więzieniu – mówi bezdomny. - Posiłki ciepłe robimy na grillu. Kąpie się u znajomego. Nic nie potrzebuję – skwitował. Na pytania odpowiadał zdawkowo dając do zrozumienia, że chce abyśmy odeszli i dali mu spokój.
Bezdomni nie chcą słyszeć o schronisku. Jeśli sytuacja ich nie zmusi, nie pójdą tam. Można się domyślić co jest tego powodem. W schronisku panuje rygor. Do niego wstęp mają osoby trzeźwe i na jego terenie również nie wolno spożywać alkoholu. Ci z bezdomnych, którzy borykają się z alkoholizmem niejednokrotnie podejmowali próbę wyjścia z nałogu, jednak nie udawało im się pokonać własnych słabości.
Strażnicy miejscy codziennie patrolują miejsca, w których nocują bezdomni. W samym mieście jest około 10-15 takich osób. Kontrole również przeprowadzają pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Bezdomni znani są także Miejskiej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Zdarzały się przypadki, że młode osoby bezdomne skorzystały z pomocy leczenia uzależnień.
Wśród osób bezdomnych są zarówno kobiety jak i mężczyźni. Znaleźli się na ulicy, bo w większości przypadków był to ich świadomy wybór. „Człowiek jest kowalem własnego losu”.
Ilona Dziedzic