Kamil chce wrócić do normalnego życia
25-letni Kamil z Sieklówki koło Jasła mimo przeciwności losu stawił czoła chorobie. Nie załamuje się po stracie nogi, ale marzy o protezie elektronicznej, dzięki której będzie miał możliwość swobodnego poruszania się, a także opieki nad małym synkiem. Wierzy, że dzięki wsparciu dobrych ludzi uda się odstawić kule w kąt.
fot. archiwum prywatne
Ostatni rok dla Kamila Mularskiego z Sieklówki był czasem bardzo trudnym. Choroba zmusiła go do odłożenia wszystkich planów na przyszłość i marzeń. To grudzień 2017 r. był momentem przełomowym w jego życiu, kiedy dowiedział się, że cierpi na nowotwór kości tzw. mięsaka Ewinga, który najczęściej dotyka dzieci w wieku do 14 roku życia. Diagnoza postawiona przez lekarzy była dla niego ogromnym szokiem. Pierwsza myśl, jaka mu przyszła do głowy, to że jest to choroba śmiertelna. Do tej pory Kamil był szczęśliwym człowiekiem dążącym do wyznaczone celu. Znalazł pracę w wymarzonym zawodzie barbera w Krakowie. W czerwcu ubiegłego roku ożenił się po wieloletniej znajomości. Marzył również o szkoleniach czy wyjeździe za granicę. Chciał czerpać wiedzę oraz inspirację od najlepszych po to, aby otworzyć wymarzony salon. Plany te pokrzyżowała jednak choroba, która dała o sobie znać tuż po powrocie z podróży poślubnej. W kolanie prawej nogi Kamil zaczął odczuwać dokuczający ból, który uniemożliwiał mu przespać spokojnie nocy bez zażycia leków przeciwbólowych. – Pół roku przed rozpoznaniem nowotworu miałem pierwsze objawy bólu w podudziu. Wtenczas sądziłem, że to przesilenie z treningów, biegania, czy siłowni. Po dwóch tygodniach odpoczynku te dolegliwości przechodziły i mogłem funkcjonować normalnie. Guz był wyczuwalny pod skórą miesiąc przed diagnozą. Dodatkowo powiększyły mi się obwody łydki. Kiedy dowiedziałem się co tak naprawdę mi dolega zastanawiałem się, czy to już jest koniec, czy będzie jeszcze jakiś ciąg dalszy – wspomina Kamil Mularski.
fot. archiwum prywatne
Razem z żoną bardzo pragnął mieć dziecka, a czas przed rozpoczęciem chemioterapii był jedynym danym im przez los. Udało się. - Informacja o tym, że spodziewamy się dziecka dodała mi dużo energii i motywacji, aby walczyć o swoje życie. Wiedzieliśmy, że po leczeniu chemioterapią będziemy mieć małe szanse na potomstwo. Lekarze dawali mi również nadzieję na uratowanie chorej nogi, dlatego też nie załamywałem się. Byłem dobrej myśli – podkreśla Kamil. 5 czerwca 2018 r. w Szczecinie odbył operację polegającą na wstawieniu endoprotezy stawu kolanowego i kości piszczelowej, całkowitym usunięciu kości strzałkowej, nerwu strzałkowego i sporej części tkanek miękkich. Wszystko szło po jak najlepszej myśli. Do chwili, aż rana się otworzyła i wdało się zakażenie. Ból był nie do zniesienia. Pomimo kolejnych operacji nie udało się uratować nogi. - Elektryzujące okazały się być słowa lekarzy, których się nie spodziewałem. Dowiedziałem się, że oczyszczenie się nie powiodło, a sama bakteria nie dość, że zajęła również wszczepiony implant, to także nie reaguje na antybiotykoterapię. Po tym wszystkim lekarz dodał – „dajemy Panu zerowe szanse na to, że ta rana się zagoi. Zgodzi się Pan na amputację?”. Byłem w ogromnym szoku i na pewien moment zaniemówiłem. Po czym doszedłem do wniosku, że wracam do domu, bo żona miała w niedługim czasie wyznaczony termin porodu – dodaje Kamil. Przyjście na świat upragnionego synka uświadomiło mu, że musi ratować swoje życie. Dało mu też siłę do podjęcia decyzji o amputacji nogi. – Nie żałuję, gdyż przyniosło mi to dużą ulgę. Zdjąłem z siebie zbędny balast. Tak naprawdę tę nogę ciągnąłem za sobą, gdyż nie było już w niej żadnych mięśni ani ścięgien. Nie wspominając o towarzyszącym mi przez cały czas bólu. W tym momencie marzę o protezie elektrycznej, która pozwoliłaby mi samodzielnie funkcjonować. Wierzę, że dzięki Wam znów pełen sił stanę na nogach i pojadę samochodem do pracy, a gdy wrócę – zagram z dorastającym synem w piłkę nożną – mówi pełen nadziei.
25-letni Kamil z Sieklówki chciałby, aby jego życie wyglądało tak, jak przed chorobą. Marzy o tym, aby stanąć na nogi bez pomocy kul. Jest to możliwe dzięki protezie z kolanem elektronicznym. - Przede wszystkim proteza da mi poczucie większego bezpieczeństwa w życiu codziennym. Da również możliwość długiego ustania na nogach, co bardzo jest dla mnie ważne w zawodzie fryzjera. Proteza, o którą się staram pozwoli mi zapomnieć, że miałem amputowaną nogę. Jej zaletą jest to, że przewiduje ruchy anatomiczne człowieka. Co więcej będę mógł przejść dużo większy dystans bez uczucia znacznego zmęczenia się. By móc wrócić do normalnego życia, do pracy, do realizacji moich pasji, potrzebuje protezy, której koszt jest dla mnie bardzo duży. Proszę, pomóż mi – apeluje Kamil.
Obecnie na stronie www.siepomaga.pl/kamil-mularski prowadzona jest zbiórka charytatywna na zakup protezy elektronicznej dla Kamila Mularskiego, której koszt wynosi blisko 149 tys. zł i przekracza jego możliwości finansowe. Na tę chwilę akcję wsparło ponad 1000 osób i zebrano niecałe 30 tys. zł. Pomóżmy więc Kamilowi wrócić do normalnego życia.
Pomóc Kamilowi można również przez dokonanie wpłaty na konto: Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba” Santander Bank 31 1090 2835 0000 0001 2173 1374 Tytułem: “1906 pomoc dla Kamila Mularskiego”, wpłaty zagraniczne – foreign payments to help Kamil: Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba” PL31109028350000000121731374 swift code: WBKPPLPP Santander Bank Title: “1906 Help for Kamil Mularski” oraz przez przekazanie 1% podatku dla Kamila: należy w formularzu PIT wpisać KRS 0000382243 oraz w rubryce ’Informacje uzupełniające – cel szczegółowy 1%’ wpisać “1906 pomoc dla Kamila Mularskiego”.
Ilona Dziedzic