Łuk legendarnego „faceta w rajtuzach” ma człowiek z Kątów
Od 37 lat nieustannie pasjonuje się wykonywaniem łuków. Wszystko zaczęło się we wczesnym dzieciństwie, kiedy całkiem przypadkiem zrobił swój pierwszy łuk. Minęło wiele lat, a wraz z upływającym czasem powiększyła się jego kolekcja. Bogusław Popek z Kątów wykonał wiele łuków, w tym repliki łuków angielskich, którymi posługiwał się legendarny Robin Hood.
„Łuk i miecz wszedł mi głęboko w serce”
Jako sześciolatek po raz pierwszy wykonał łuk z leszczynowego patyka, wyginając go i związując jego końce sznurkiem, nie zdając sobie wówczas sprawy z tego do czego może służyć jego wynalazek. Dopiero jego dziadek, przyglądając się jego wysiłkom, uświadomił go co stworzył i jak można to wykorzystać. Filmy o przygodach słynnego Robin Hooda były pobudką do rozszerzania zainteresowań związanych z łucznictwem. - Łuk i miecz wszedł mi głęboko w serce i tak już zostało. Będąc w szkole podstawowej jesienią i zimą zajmowałem się wyrobem swoich łuków, a na wakacjach strzelałem z nich - wspomina Bogusław Popek, łucznik z Kątów.
W latach jego dzieciństwa brakowało literatury na temat łuków, tak więc sam musiał poznać tajemnice łuków drewnianych oraz sposoby ich wytwarzania jak również rodzaje drzew łucznych, z których mógł stworzyć dobry łuk. - Mając 12 lat marzyłem o tym, aby wykonać łuk godny Robin Hooda. Droga oczywiście była jeszcze bardzo daleka. Nie znałem wówczas jeszcze gatunków drzew łucznych, samej konstrukcji łuku i sił działających na poszczególne części łęczyska ani samego sposobu wytwarzania takich łuków – opowiada pan Bogusław.
Początkowo wzorował się na łukach Ameryki Północnej, które dostrzegł na westernach. Łuki, które wykonywał bardzo szybko się zużywały. Pewnego dnia zauważył, jak grupa osób składała grube bale drzewa na wozach, wiążąc je łańcuchem i skręcając drągiem. Zwrócił uwagę, że są one mocno wygięte, a po rozwolnieniu łańcuchów szybko się prostowały. Postanowił wykorzystać jeden z takich drągów i tak powstał jego pierwszy dobry, sprężysty i wytrzymały łuk. Miał wtedy 16 lat. - Zapamiętałem, że drzewo z którego powstał to był właśnie jesion. Moment ten był punktem zwrotnym. Od tej pory zacząłem wykorzystywać to drewno do kolejnych moich prób. Zastanawiałem się, dlaczego łuki, które wykonywałem z gałęzi tak szybko się łamały i w stosunkowo krótkim czasie traciły sprężystość - podkreśla łucznik z Kątów. – Zacząłem analizować te zależności i zjawiska oraz dokładnie przyglądać się korze tych drzew. Odkryłem, że jesiony, które rosną w terenie podmokłym mają inną korę od tych rosnących w lesie, a tym samym inną strukturę drewna. Te, które rosły w mokrym środowisku były najlepsze. Miały drewno mocno zwięzłe i twarde - dodaje.
Narodziny łuku Robin Hooda
Replika łuku angielskiego, którym posługiwał się bohater średniowiecznych, angielskich legend powstała, gdy urodziła się córka pana Bogusia. Darzy go szczególnym sentymentem - Mam go na pamiątkę do dnia dzisiejszego. Łuk ten ma 40 kg naciągu i potrafi wyrzucić strzałe na odległość ponad 300 metrów.
Łucznictwem zajmuje się z pasji w wolnej chwili. I choć są firmy, które się tym zajmują komercyjnie, to on sam zawsze obawiał się, że gdyby otworzył firmę i zaczął wytwarzać łuki na masową skalę, straciłyby one na swojej jakości, a jak sam podkreśla każdy łuk ma duszę, jest jedyny w swoim rodzaju i niepowtarzalny.
Ilona Czarnecka