Miażdżyca odebrała mu nogi i chęć do życia!
Józef Szpak z Błażkowej od kiedy przeszedł amputację drugiej nogi całkowicie się załamał. Miażdżyca, która nadeszła jak grom z jasnego nieba odebrała mu zdrowie, siłę i radość. - Kiedyś człowiek miał wszystko, teraz nie mam nic. W więzieniu mają lepiej, bo chociaż chodzą. Na jednej nodze wszędzie poszedłem, dzisiaj jestem upokorzony – mówi ze łzami w oczach pan Józef.
Pierwsze problemy zdrowotne u pana Józefa pojawiły się 25 lat temu. Pracował on wówczas w zakładach oponiarskich w Dębicy. Gdy podjął leczenie lekarze dawali mu szanse na poprawę stanu zdrowia. Lecz pomimo przyjmowanych leków z czasem pojawiła się martwica tkanek.
Wszystko zaczęło się od bólu i marznących nóg. W Rzeszowie przeszedł zabieg polegający na udrażnianiu żył, ale problem wciąż narastał. Trzy lata temu podjęto decyzję o amputacji nogi. Najpierw stopniowo palec, stopę, a na końcu całą lewą kończynę. - Nic mi w życiu już nie zostało, tylko wózek i drabinkę łóżkową mam – mówi trzęsącym się głosem pan Józef. Ma 75 lat. - Gdy miałem jedną nogę to jeszcze do ludzi wyszedłem. W więzieniu mają lepiej, bo chodzą, jak widzę tylko dwa okna – dodaje.
W 1992 r. panu Józefowi przyznano rentę. Na leki miesięcznie wydaje 400 zł, żona 300 zł. Razem mają niewielkie dochody. Lewa noga po amputacji bardzo szybko zagoiła się, ale miażdżyca nie odpuszczała. Pojawił się problem z drugą nogą, którą w styczniu tuż po świętach lekarze postanowili amputować. - Nie chciałem się już zgodzić. Lekarze się starają. Nie chcieli tego robić, ale nie było wyjścia. Nic mi już nie pomagało. Brałem silne leki przeciwbólowe - morfinę, bo nie wytrzymywałem z bólu – opowiada pan Józef. - Operacja była konieczna, bo zagrożone było moje życie. Operacja miała odbyć się w poniedziałek, ale na stół trafiłem już w piątek. Zdawałem sobie sprawę z tego co mnie czeka,ale gdy widziałem, że nie mam nóg....Przeszedłem ciężkie chwile.
- Mąż był przywiązywany do grzejników, bo nie mógł wytrzymać z bólu. Wydawałoby się, że nie dojdzie do siebie. Jak zobaczył, że nie ma nóg wpadł w szał – podkreśla Krystyna Szpak, żona pana Józefa.
Noga jednak po operacji nie chce się goić. Pan Józef nadal żyje w strachu i obawie, że czeka go kolejna trauma. Bardzo dużo rodzinie Szpaków pomaga wnuk, który mieszka z nimi w jednym domu. Na niego zawsze mogą liczyć. Jak podkreśla pani Krystyna, bez niego byłoby im ciężko. - Przy każdym wyjeździe do kontroli potrzebuję pomocy. Wszędzie muszę być noszony jak małe dziecko, nawet do łazienki. Musi ktoś cały czas czuwać przy mnie, żebym nie spadł z wózka. Wstydzę się tego, że muszę wciąż wołać o każdą rzecz.
Pan Szpak porusza się na wózku inwalidzkim, ale tylko po domu. Ile sił mu starczy w dłoniach na tyle się podniesie, choć i te są coraz słabsze. O wyjściu na zewnątrz może na razie pomarzyć. Barierę stanowi skarpa, na której usadowiony jest ich dom. Pomóc tu może jedynie wykonanie odpowiedniego dojazdu do głównej drogi gminnej, tak aby zapewnić bezpieczeństwo panu Józefowi. Pierwsza proteza została zakupiona przy dofinansowaniu z Narodowego Funduszu Zdrowia. Kosztowała wówczas 1800 zł. Jeśli zagoi się świeża rana po amputacji prawej nogi, pan Józef będzie mógł założyć próbną protezę. Jej zakup opiewa na 2600 zł, z czego 1100 muszą dołożyć państwo Szpak. Skąd jednak wziąć tych pieniędzy? Ich skromne emerytury to za mało, a żyć z czegoś trzeba. To nie koniec wydatków. Protezy, z których pan Józef mógłby korzystać na stałe opiewają na blisko 14 tys. zł, a wózek elektryczny - 9 tys. zł.
Trudną sytuacją pana Józefa zainteresował się sołtys Błażkowej Leszek Żyguła, który zna tę rodzinę od lat. - Pana Szpaka znam jako społecznika, wiedziałem o jego problemach zdrowotnych. Obcięli mu obie nogi. Widać, że jest załamany. Chcieliśmy ze swoje strony jakoś pomóc np. przy wykonaniu podjazdu, żeby na wózku mógł wyjechać do głównej drogi gminnej. Takie rzeczy refunduje PFRON, po drugie Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie. Pomóc może również Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Brzyskach. W najbliższym czasie zostanie powołany komitet, który założy konto, na które będą wpływać pieniądze na rzecz pomocy panu Józefowi – podkreśla.
Już niebawem osoby, które zainteresowały się sytuacją pana Józefa zawiążą komitet. Będzie on zabiegał o wsparcie i pomoc finansową na zakup protez oraz wózka elektrycznego.
Ilona Dziedzic