Mikołajki odwiedziły szpital. "Chcemy dać chorym otuchę i trochę radości"
Nie od dzisiaj wiadomo, jak ważne w walce z chorobą jest pozytywne myślenie. Z istoty optymizmu w trudnych momentach ludzkiej egzystencji najlepiej zdają sobie sprawę ci, którzy się w nich nie poddali i z boju o życie wyszli zwycięsko. Takimi osobami są m.in. członkinie stowarzyszenia Sanitas, które od czterech lat – w przededniu Świąt Bożego Narodzenia – próbują wnieść ducha radości i nadziei w zimne szpitalne mury.
Mimo, że w ramach „Mikołajkowej niezapominajki” pacjenci odwiedzanych przez drużynę Sanitasu szpitali otrzymują paczki z prezentami, przekazywanie chorym darów materialnych nie jest głównym celem akcji. Chcemy przede wszystkim w tym okresie świątecznym podarować im trochę uśmiechu, dobrej atmosfery, pozytywnych emocji, które – jak każdy z nas wie – dobrze wpływają na proces dochodzenia do zdrowia, całe leczenie. – powiedziała nam założycielka Stowarzyszenia Na Rzecz Walki z Chorobami Nowotworowymi Sanitas Anna Nowakowska, podczas wczorajszej „Mikołajkowej niezapominajki” na Oddziale Chirurgii Ogólnej i Onkologicznej Szpitala Specjalistycznego w Jaśle.
Tegoroczna edycja akcji obejmuje swym zasięgiem siedem miast, położonych na terenie trzech województw – m.in. Rzeszów, Gorlice, Krosno, Przemyśl, Poznań i Jasło. W szpitalu funkcjonującym w tym ostatnim członkinie Sanitas mikołajkowe prezenty rozdały chorym już po raz trzeci.
Będące pomysłodawcą i realizatorem przedsięwzięcia pod hasłem „Mikołajkowe niezapominajki” stowarzyszenie powstało celem edukowania społeczeństwa w zakresie szeroko pojętej profilaktyki nowotworowej. Działa również po to, by pomagać zmagającym się z rakiem oraz tym, którzy mają już go za sobą. Udzielają również wsparcia rodzinom jednych i drugich.
Stowarzyszenie, które swoją siedzibę ma na terenie Sanoka, stanowi grupę osób „na których choroba nowotworowa zostawiła swój ślad”.
Przeszliśmy przez niepokój tej choroby więc wiemy, że aby poczuć się lepiej, optymistyczniej, wystarczy tak niewiele. Patrząc na rezultaty nowotworu i opierając się na własnym doświadczeniu pokazujemy osobom, które dopiero są u progu walki z nim, że trzeba patrzeć do przodu, planować swoje życie, bo z tą chorobą można wygrać i trzeba wygrywać. Nam się udało i zaszczepiamy ten optymizm i tę energię w innych, żeby mieli tę wiarę i nadzieję w wyzdrowienie. My po to jesteśmy, żeby troszeczkę tej otuchy, radości i tego poczucia humoru wnieść w serca pacjentów, wrzucić taką torpedę uśmiechu na sale w których przebywają – mówi nam Anna Nowakowska. Założycielka stowarzyszenia zachorowała na raka w wieku 24 lat. Pokonała go, jak twierdzi, m.in. dzięki temu, że otaczały ją osoby optymistyczne, pozytywnie zakręcone, które w tym trudnym czasie „ciągnęły ją do góry”.
Wszystkie „mikołajki” zgodnie podkreślają, że w każdym z miejsc, jakie odwiedzają na swym przedświątecznym tournee są przyjmowane przez chorych niezwykle ciepło. Mimo, że nasza wizyta jest dla nich zaskoczeniem, bo o tym, że przyjedziemy wiedzą tylko pracownicy szpitali. – mówią.
Jakub Hap
[email protected]