MPN przegrał sprawę w sądzie
Państwo Szurkiewiczowie z Krempnej wygrali sprawę sądową w I instancji z dyrektorem Magurskiego Parku Narodowego – Andrzejem Czaderną. Kością niezgody stała się droga dojazdowa do ich domu, którą chciał im zagrodzić szef parku.
Pan Witold wraz z żoną mieszkają w Krempnej przy drodze powiatowej w kierunku Polan od 40 lat. W latach 70. rodzice pana Witolda wynajęli budynek należący obecnie do Magurskiego Parku Narodowego, a wcześniej do Nadleśnictwa Żmigród. Żyli sobie spokojnie do czasu, kiedy dyrektorem MPN został Andrzej Czaderna. Wtedy zdaniem państwa Szurkiewiczów pojawiły się problemy.
O sprawie pisaliśmy wielokrotnie. Konflikt między rodziną Szurkiewiczów a dyrektorem Magurskiego Parku Narodowego rozgorzał w momencie powstania bazy transportowej koło ich domu. Wówczas dyrektor Andrzej Czaderna poinformował ich, że posesję ogrodzi, tym samym zamknie im dojazd do domu. Dyrekcja parku częściowo ogrodziła teren.Wynajmujący budynek mają obecnie dojazd do domu, ale do budynków gospodarczych już nie dojadą. - Dyrektor chciał zamknąć nam drogę, ale nic nie zapewnił Błagałyśmy go z sąsiadką, żeby nam drogi nie zamykał. W niedługim czasie zamontował przęsła od ogrodzenia i przez to nie mieliśmy dojazdu do budynków gospodarczych i garaży – wyjaśniła Agnieszka Szurkiewicz.
Sprawa trafiła do sądu
Na ostatniej rozprawie 17 listopada Sąd Rejonowy w Jaśle I instancji wydał wyrok na korzyść państwa Szurkiewiczów. Droga ma być przejezdna dla wszystkich, a fragment ogrodzenia usunięty z drogi. - Chciałem podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do tego, że sprawa zakończyła się dla nas pozytywnie. Sędzina nakazała MPN rozgrodzić płot i zostawić dojazd dla nas. Z niej nie tylko my będzie korzystać, ale wszyscy mieszkańcy. Droga ta prowadzi także do drogi gminnej, pól, budynków gospodarczych. Wszyscy świadkowie potwierdzili, że korzystaliśmy z tej drogi – dodaje pan Witold.
Czy dyrektor odwoła się od wyroku?
Andrzej Czaderna, dyrektor Magurskiego Parku Narodowego tłumaczył, że zagrodzenie bazy transportowej miało służyć przede wszystkim bezpieczeństwu. Podkreślał, że trakcie sezonu rolniczego dziennie przejeżdża kilka traktorów o dużych gabarytach ze sprzętem do koszenia, czy przewożenia beli siana.
- Niewygrodzenie i niezabezpieczenie tej drogi powoduje, że ktoś traktuje to jako miejsce do zabawy. Istnieje zagrożenie, że dziecko wejdzie pod traktor i dojdzie do tragedii. Co gorsza taki przypadek miał miejsce. Na szczęście kierowca zauważył, że między traktorem a naczepą znalazło się dziecko tych państwa. Uważam, że moim obowiązkiem jest zabezpieczenie tej drogi dla osób z zewnątrz jak i dla samych pracowników, aby nie narażać ich na problemy – podkreśla. - To sprzęt ciężki, ci ludzie pracują w trudnych warunkach górskich. Po 8 godzinach pracy mogą być zmęczeni, a tym samym mogą nie mieć tak dobrej sprawności manualnej. Tu jest sytuacja dynamiczna stwarzająca zagrożenie dla zdrowia i życia – dodaje.
Na pytanie, czy odwoła się od wyroku odpowiedział, że najpierw chciałby zapoznać się z jego uzasadnieniem. Na tej podstawie podejmie decyzje, co do dalszych kroków w tej sprawie. Państwo Szurkiewicze mają z parkiem kolejną rozprawę o zasiedzenie gruntów. Sprawa ta nie została jeszcze rozstrzygnięta.
Więcej na ten temat:
Krempna: Walka o drogę z dyrektorem parku wciąż trwa
Dyrektor MPN nie daje za wygraną
Spór mieszkańców z Magurskim Parkiem Narodowym
Ilona Dziedzic