(Nie)chciana pacjentka
Pani Marcela Zielińska od lat cierpiąca na cukrzycę kilka tygodni temu w ciężkim stanie trafiła do jasielskiego szpitala. Mimo rany na nodze po opuszczeniu jednego ze szpitalnych oddziałów trafiła do domu. Uznano, że nie potrzebuje już opieki szpitalnej.
Wszystko zaczęło się kilka tygodni temu, kiedy stan zdrowia pani Marceli gwałtownie się pogorszył. Od ponad dwudziestu lat choruje ona na cukrzycę. Kiedy poziom cukru w jej krwi dwukrotnie przekroczył dopuszczalną normę, stało się jasne, że wymagać będzie szybkiej interwencji lekarza. Mąż pani Marceli, Stanisław Zieliński nie zwlekając zadzwonił po karetkę. Trafiła ona na oddział geriatryczny jasielskiego szpitala.
Jej stan lekarze ocenili jako ciężki. Pacjentka trafiła do nas w ciężkim stanie. Została przyjęta na oddział geriatryczny gdzie dzięki ciężkiej pracy zarówno zespołu lekarskiego jak również pielęgniarskiego jej stan znacznie się poprawił. W tym czasie pojawił się problem z nogą. Konsultowana była przez dermatologa, który zalecił leczenie. Tego typu owrzodzenia leczy się miesiącami. Dermatolog zalecił, że pacjentka nie wymaga w obecnej chwili leczenia w szpitalu a opatrunki można robić w domu. Jeżeli nie będzie poprawy miała zostać przyjęta na oddział – mówi lek. med. Dariusz Kowalski z-ca Dyrektora ds. Lecznictwa Szpitala Specjalistycznego w Jaśle.
Dariusz Kowalski
Po niemal trzech tygodniach spędzonych na oddziale geriatrii stan pani Marceli uległ diametralnej poprawie. Stanisław Zieliński w superlatywach mówi o opiece, jaką jego żona została objęta przez personel szpitalny. Rysą na kryształowym wizerunku szpitala okazały się późniejsze wydarzenia. Zamiast na oddział dermatologiczny trafiła prosto do domu z raną na nodze.
Poleżała na oddziale geriatrycznym ponad dwa i pół tygodnia. Lekarze doprowadzili ją do dobrego stanu zdrowia. Nerki zaczęły pracować. Cukier też się unormował. W szpitalu jednak okazało się, że noga zaczęła puchnąć. Zaczęło to pękać i zrobiła się rana. W poniedziałek miała trafić na oddział dermatologii. Nie było jednak decyzji. Kierownik oddziału nie chciał jej przyjąć. Stwierdzono, że jest otyła i ma problemy z poruszaniem się a pielęgniarki nie dadzą sobie rady. Pan Turek powiedział, że jak będzie chodząca przyjmie ją na oddział – mówi Stanisław Zieliński, mąż pani Marceli.
Stanisław Zieliński
Zażenowany decyzją lekarza w poczuciu bezsilności postanowił zwrócić się do telewizji o pomoc w nagłośnieniu sprawy. Obecność dziennikarzy podziałała. Pani Marcela została przyjęta na oddział dermatologiczny po trzydniowym pobycie w domu.
Jak sprawę komentuje kierownik oddziału dermatologii lek. med. Zbigniew Turek? Pacjentce jeszcze na oddziale geriatrycznym pojawiło się na nodze owrzodzenie, które oczyszczano. Wypisano ją w stanie ogólnym dobrym. Mogła być leczona ambulatoryjnie. Wiele takich chorób leczy się w taki właśnie sposób. W przypadku zaostrzeń oraz powikłań leczymy szpitalnie. W chwili obecnej pacjentka przebywa u nas w szpitalu. Rana jest oczyszczana – wyjaśnia kierownik oddziału dermatologii.
Lekarz zaprzecza jakoby miał stanowczo stwierdzić, że nie przyjmie pani Marceli na oddział. W przypadku powikłań leczona w domu miała zostać przyjęta na oddział.
Mąż pani Marceli nie żąda forów oraz specjalnego traktowania. Dla żony chce tylko dobrej opieki licząc na efekty leczenia. Nie wyobrażał sobie, że żonie odmówi się przyjęcia na oddział.
W programie telewizyjnym minister powiedział, że niedopuszczalne jest, żeby z taką raną leżeć w domu. Człowiek całe życie płaci składki. Leczyć jednak nie ma komu. Narodowy Fundusz Zdrowia z którym się kontaktowaliśmy polecił żebyśmy szukali innego szpitala. I to ma być normalne – mówi Stanisław Zieliński.
Obecnie pani Marcela przebywa na oddziale dermatologii jasielskiego szpitala. Trudno stwierdzić jak długo będzie hospitalizowana.
PP