„Nie jesteśmy tacy źli, jak mówi się o nas na mieście”
Dyskusji na temat klubu JKS Czarni 1910 Jasło od kilku już lat towarzyszą duże emocje. Szczególnie wówczas, kiedy mowa jest o pieniądzach. Czy jego oblicze odmieni wkrótce tajemniczy inwestor? O tym, jaka przyszłość rysuje się przed jasielskim klubem w rozmowie z portalem opowiedział Piotr Samborski, członek zarządu.
Piotr Samborski
M.D.: Temat pieniędzy przed każdym nowym rokiem wraca niczym bumerang. Nie inaczej było, kiedy zawodnicy przygotowywali się do rundy wiosennej sezonu 2017/2018. Kwestie finansowe zepchnęły na dalszy plan sprawy sportowe. Jak przedstawia się sytuacja finansowa klubu? Czy kibice mają powody do obaw?
P.S.: Musimy zdać sobie sprawę z tego, że klub w dalszym ciągu jest zadłużony. Staramy się je jednak z każdym rokiem zadłużenie niwelować, na tyle, na ile jest to możliwe. Bilans, który został sporządzony na koniec ubiegłego roku pokazuje, że był to kolejny rok z rzędu, który udało nam się zakończyć na plusie uzyskując prawie 40 tys. zł. nadwyżki. Niestety jest ona przeznaczana na spłatę zadłużenia. Tym samym jednak udało nam się zmniejszyć zaległości wobec naszych partnerów ze 108 tys. zł. na 72 tys. zł. Obecnie na bieżąco regulujemy należności wobec Urzędu Skarbowego oraz Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Osobiście cieszę się, że działania podejmowane przez zarząd przynoszą spodziewany efekt w postaci redukcji zadłużenia. Kibice nie mają się, czego obawiać. Na pewno ukończymy rundę wiosenną oraz zapewniam, że jesienią piłkarze wybiegną na murawę, aby rywalizować, czy to w klasie okręgowej, czy też w czwartej lidze.
M.D.: Szanse na awans wydają się już niemal iluzoryczne. Gdyby jednak pod względem sportowym Czarni okazali się najlepsi w trwających rozgrywkach, to czy klub będzie w stanie udźwignąć ciężar finansowy gry seniorów w czwartej lidze?
P.S.: W kontekście ewentualnego awansu jego kwestia pozostaje w gestii trenera oraz w nogach zawodników. Względy organizacyjne oraz finansowe to jednak inna para kaloszy. Według ogólnych szacunków, aby móc grać w czwartej lidze potrzebowalibyśmy około 40 tys. zł. więcej niż mamy do dyspozycji teraz. Liczby są nieubłagane. Otrzymaliśmy dotację w granicach 150 tys. zł. od miasta przy wnioskowanych 220 tys. zł. Koszty związane z funkcjonowaniem klubu pochłonęły w 2017 r. kwotę w wysokości 259 tys. zł. Głównym sponsorem wciąż pozostaje Urząd Miasta w Jaśle. Pozostałe środki musimy wypracować sami, mówiąc kolokwialnie, wychodzić je. To nam się w ubiegłym roku udało, z czego nie kryję satysfakcji. Pamiętajmy, że w 2017 r. drużyna seniorów rywalizowała na boiskach czwartej ligi. Niedawno, dzięki pomocy posła Bogdana Rzońcy udało nam się pozyskać sponsora wspierającego. Jest nim Bank Pocztowy. To dobry prognostyk na przyszłość, również w kontekście budowania zaufania do klubu ze strony naszych partnerów.
M.D.: Pieniędzy nigdy za wiele. Klub cierpi z powodu braku solidnego sponsora strategicznego. Wiemy jednak, że jeszcze w ubiegłym roku władze Czarnych Jasło udały się do Krakowa, aby wziąć udział w rozmowach z otoczonym nimbem tajemniczości człowiekiem, który miałby stanowić panaceum na całe zło.
P.S.: To prawda. Do Krakowa jeździliśmy zarówno w grudniu jak też w styczniu. Nasze wizyty w stolicy województwa małopolskiego mają jednak wcześniejszą genezę, kiedy to obok klubu pojawiło się wielu ludzi, którzy postanowili pomóc w jego organizacji i funkcjonowaniu, przede wszystkim poświęcając energię na kreowanie jego nowego wizerunku oraz pozyskiwanie nowych źródeł finansowania. Dzięki jednej z tych osób nawiązaliśmy kontakt z panem Arturem Junakiem, który wiele lat temu wyemigrował z Jasła. Po studiach medycznych pozostał w Krakowie, gdzie otworzył firmę medyczną. Wracał oczywiście do swojego rodzinnego miasta. Bywając także na meczach Czarnych. Będąc związanym z jasielskim klubem zrodziła się w jego głowie myśl, aby wesprzeć go finansowo. Ma również pomysł na budowanie jego nowego oblicza. Z punktu widzenia stabilności finansowej klubu zadeklarował, że każdego roku dopinał będzie jego budżet bez względu, w jakiej lidze występować będą seniorzy.
M.D.: Co to oznacza?
P.S.: Podczas pierwszych rozmów telefonicznych nie rozmawialiśmy rzecz jasna o szczegółach. Wizyta oraz spotkanie twarzą w twarz pozwoliło nam poznać oczekiwania pana Artura Junaka. Roztoczył przed nami wieloletnią wizję rozwoju klubu. Miałby go przejąć jako jego właściciel. W zarządzie znalazłyby się osoby przez niego desygnowane. Plan strategiczny zakłada skupienie się przede wszystkim na grupach młodzieżowych oraz seniorach. Celem ma być zbudowanie mocnego klubu, z którym silnie związani są mieszkańcy Jasła, lokalna społeczność, która licznie odwiedzać będzie stadion. Mecz miałby być świętem, w którym udział brać będą całe rodziny. W ciągu dziesięciu, dwunastu lat drużyna seniorów miałaby awansować do pierwszej ligi. Klucz do realizacji tak sprecyzowanego zadania ma stanowić praca z dzieciakami.
M.D.: Z tym jak wiadomo w Jaśle nie jest zbyt dobrze. Zdolne dzieci oraz młodzież zasila inne ośrodki. Co jest przyczyną takiego stanu rzeczy?
P.S.: Dlatego należy robić wszystko, aby ten trend zmienić, odwrócić. Zgodnie z koncepcją nakreśloną przez pana Artura Junaka, koniecznym ma być uruchomienie szkolenia już na poziomie dzieci przedszkolnych. Szkolenie miałoby odbywać się w Jaśle, w klubie JKS Czarni 1910 Jasło. O tym, że nie są to jedynie pobożne życzenia świadczyć może fakt, że w rozmowach uczestniczyli Arkadiusz Radomski oraz Andrzej Niedzielan, którzy zajmują się szkoleniem młodzieży w Holandii oraz Krakowie. Ich zapał nieco ostygł, kiedy zobaczyli w jakich warunkach trenuje się w Jaśle. Wielokrotnie jako członek społecznej rady sportu w Jaśle brałem udział w dyskusjach na temat przyczyn odpływu chłopców, którzy trenują piłkę nożną. Okazały się one jednak bezowocne. Odpowiedzi na pytanie postawione w pytaniu udzielali niejednokrotnie sami trenerzy i prezesi klubów uczniowskich oraz akademii piłkarskich. Faktem jest, że w ostatnim czasie z roczników 2001, 2002, 2003 i 2004 dwudziestu chłopców wybrało Krosno a nie Jasło. Tam, bowiem mogą się oni rozwijać. W Krośnie funkcjonuje Szkoła Mistrzostwa Sportowego, gdzie chłopcy popołudnia mają wolne, trenują zaś w ramach zajęć szkolnych. Obecnie, jak podkreślałem wielokrotnie w rozmowach z przedstawicielami lokalnej władzy jest to absolutny standard, nie luksus. Więcej wymagają przede wszystkim rodzice. Coraz rzadziej w grę wchodzi przywiązanie do miasta oraz klubu. O sentymentach możemy zapomnieć, liczą się możliwości, jakie młodemu człowiekowi jesteśmy w stanie dać.
M.D.: Szkolenie nie może jednak odbywać się w próżni. Tymczasem Jasło pod względem infrastruktury sportowej zdaje się być istną pustynią. Czy fakt ten nie stanie na przeszkodzie w realizacji ambitnych planów?
P.S.: Baza treningowa to obecnie duży problem, którego nie da się rozwiązać od ręki. Wracając do kwestii odpływu młodych uzdolnionych piłkarzy, ich wybór często podyktowany jest lepszymi warunkami treningowymi. W zimie dzieci oraz młodzież mogą trenować w tzw. „balonie”. U nas tego nie ma. My w okresie rozgrywkowym korzystamy z bocznej płyty, która jest w fatalnym stanie. Czasami juniorzy wchodzą na płytę główną. Nie możemy trenować na sztucznej nawierzchni w okresie przygotowawczym. Jesteśmy zmuszeni podróżować do ośrodków oddalonych o kilkadziesiąt kilometrów od Jasła, jak choćby do Szalowej. Miejmy nadzieję, że pełnowymiarowe boisko ze sztuczną nawierzchnią niedługo pojawi się w Jaśle. Wraz z Arkadiuszem Radomskim, Andrzejem Niedzielanem, panem Arturem Junakiem oraz jednym z członków zarządu klubu spotkaliśmy się z burmistrzem, Ryszardem Pabianem. Powtórzyli oni wcześniejsze deklaracje jak również nakreślili konkretne oczekiwania. Wśród tych drugich poczesne miejsce zajmuje kwestia bazy treningowej. Dla pana Artura Junaka stworzenie bazy treningowej jest kluczowe dla tego, aby mógł inwestować w Czarnych swoje pieniądze.
M.D.: Właściwe zarządzanie, nowoczesna infrastruktura, czy też nawet wyniki sportowe nie sprawią jednak, że nagle na stadion przychodzić będą tłumy kibiców. Wydaje się, że przysłowiowa moda na piłkę w Jaśle skończyła się dawno, a perspektywy jej powrotu są mgliste. Czy to jeszcze możliwe, aby w Jaśle mieszkańcy żywo interesowali się piłką nożną?
P.S.: Mam wrażenie, że problem zaangażowania mieszkańców, kibiców nie dotyczy jedynie piłki nożnej. Biorąc pod uwagę przykład klubu Czarni Jasło, po zawirowaniach związanych z grą w trzeciej lidze, a więc pięć lat temu, klimat dla piłki zupełnie się wypalił. Co więcej, nie było chętnych do pracy w klubie. Pozostałem tylko ja, Piotr Kowalski oraz panowie Jamuła, Kosiba oraz konieczny. Trudno było sprostać obowiązkom podstawowym, by tak rzec, a gdzie promocja, dbanie o wizerunek i wiele innych składających się na ostateczny sukces. Od kilku miesięcy jednak, sytuacja zmieniła się diametralnie. W klubie pojawili się nowi ludzie, którzy bezinteresownie pomagają w jego organizacji na przeróżnych płaszczyznach. Muszę podkreślić, działalność tych ludzi jak również członków zarządu jest pracą społeczną za którą nie otrzymujemy wynagrodzenia.
M.D.: A może brak klimatu wynika z faktu, iż klub jest w mieście nienajlepiej postrzegany? W ostatnich latach częściej mówi się o jego problemach niż sukcesach.
P.S.: Chcemy to zmienić. Nie jesteśmy tacy źli, jak mówi się o nas na mieście. Chcemy być mocniej obecni w przestrzeni publicznej. Temu służyć ma choćby wykorzystanie portali społecznościowych oraz współpraca z lokalnymi mediami. Wizerunek zamierzamy budować w oparciu o wydaje się prozaiczne elementy. Kibice muszą czuć, że są blisko klubu. Przygotowaliśmy nowe gadżety w postaci koszulek, smyczy, czy też kubków. Wkrótce pojawią się nowe szaliki. Liczymy na to, że herb klubu będzie widoczny na ulicach miasta, osiedlach. W trakcie meczów organizowane są konkursy. Znów zawodników wyprowadzają młodzi adepci szkółek piłkarskich działających w Jaśle. W przerwie meczu organizujemy dla nich w ramach zabawy konkurs rzutów karnych. Od rundy wiosennej wprowadziliśmy także bilety, które dla wiernych fanów mogą stać się nie lada gratką kolekcjonerską. To jednak nie jedyne elementy, dzięki którym staramy się wiązać społeczność lokalną z klubem.
M.D.: Najlepszym pomysłem w tym względzie okazał się chyba „Klubu100”. Czemu służyć ma ta inicjatywa?
P.S.: Kiedyś ten klub istniał. W pewnym momencie idea ta została zapomniana. Ponownie powróciliśmy do tej jakże ciekawej inicjatywy w ubiegłym roku. Udało się ją rozpowszechnić na tyle, że zaczęła przynosić wymierne efekty. W ubiegłym roku z „Klubu100” uzyskaliśmy około 8 tys. zł. W tym roku tylko w ciągu dwóch pierwszych miesięcy zebraliśmy już 11 tys. zł. Obecnie „Klub100” zrzesza ponad siedemdziesięciu sympatyków Czarnych Jasło. To również dzięki ich wsparciu możemy z nadzieją patrzeć w przyszłość. Dodam, że uczestnictwo w „Klubie100” daje wiele przywilejów.
Z Piotrem Samborskim rozmawiał Marcin Dziedzic.