Od dzisiaj w szkole „samo zdrowie”
Z półek sklepików szkolnych zniknie fast food, słodycze i napoje gazowane. Produkty te zastąpią zdrowe kanapki z warzywami, owoce, a także produkty mleczne. Nowelizacja ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia wprowadza nowe zasady.
Od 1 września wchodzi w życie nowelizacja ustawy zakazująca firmom sprzedawania w szkolnych sklepikach żywności uznawanej za szkodliwą dla zdrowia m.in. chipsów czy czekolady. Ministerstwo Zdrowia postanowiło walczyć z nadwagą oraz otyłością wśród dzieci i młodzieży, ze względu na wysokie ryzyko wystąpienia u nich problemów zdrowotnych.
Jak podaje resort, już co czwarte polskie dziecko zmaga się z otyłością. – Dlatego polska szkoła musi być wolna od niezdrowych wzorców żywienia. Trzeba pokazać dzieciom i ich rodzicom, jak należy się odżywiać, by być zdrowym przez całe życie – czytamy na stronie MZ.
Bon appetit
W sklepikach będzie można kupić kanapki na bazie pieczywa razowego, pełnoziarnistego bądź bezglutenowego z chudym mięsem, warzywami, rybą, jajami oraz serem z wyjątkiem topionego. Na liście produktów niedozwolonych są majonez, ketchup, sosy i duża zawartość soli.
Coś do picia? Jak najbardziej, ale nie będzie to bynajmniej coca-cola. Z tym już koniec. Przyszła pora na kefir, maślankę, koktajle owocowe, warzywne lub owocowo-warzywne na bazie mleka, wodę, a także kawę zbożową. Z nabiału na półki trafią m.in. ser twarogowy, serek homogenizowany i serwatka.
Czy firmy prowadzące sklepiki szkolne mają dzięki tej nowelizacji szansę przetrwać? Czy zdrowe produkty zachęcą dzieci i młodzież do ich kupowania a problem nadwagi i otyłości nie będzie ich już więcej dotykać? Obawiam się, że nie. Problemy, niezadowolenie uczniów i sklepikarzy tak naprawdę ujawnią się dopiero w trakcie roku szkolnego. Ministerstwu chodzi jednak o to, by nauczyć dzieci bezpiecznego odżywiania. - Jeżeli dziś nie nauczymy dzieci, jak prawidłowo się odżywiać, to za kilkanaście lat staniemy się społeczeństwem otyłych, schorowanych i nieszczęśliwych ludzi. Jeśli nie wyeliminujemy tej choroby, to nigdy nie dogonimy innych Europejczyków w kategorii jakości i długości życia – czy chcemy, by nasze dzieci żyły krócej o kilkanaście lat niż dzieci w Szwecji, Norwegii albo Francji? A dobrze wiemy, że dorosłym trudno jest zmienić nawyki żywieniowe, utrwalane przez lata w dzieciństwie i młodości – podkreśla resort zdrowia.
red