Os. Ulaszowice: piją i śmiecą na cmentarzu
Porozbijane butelki, opakowania po chipsach, foliowe reklamówki – widok, jaki można zastać na terenie cmentarza wojennego na osiedlu Ulaszowice woła o pomstę do nieba. Czy istnieje sposób, by położyć kres odbywającym się w nim „zakrapianym” spotkaniom?
Historia cmentarza wojennego nr 22, zaprojektowanego przez niemieckiego inżyniera budowlanego por. Johanna Jägera, sięga stu lat. Jest on jednym z ponad czterystu zachodniogalicyjskich cmentarzy postawionych przez Oddział Grobów Wojennych C. i K. Komendantury Wojskowej w Krakowie – wydzieloną jednostkę wojska austro-węgierskiego. Dzisiejszy cmentarz stanowi jedynie wydzielony fragment tego, na którym w 136 grobach pojedynczych i 14 zbiorowych mogiłach pochowano łącznie 675 żołnierzy poległych podczas I wojny światowej, głównie 5 i 6 maja 1915 roku – 555 Rosjan, 79 Austriaków oraz 41 Niemców. Część pierwotnego terytorium cmentarza zajmują ulice Reymonta i Ulaszowice (dawniej Kruszyny) oraz okoliczne prywatne posesje.
Teren o którym mowa z zewnątrz bardziej przypomina zagajnik, aniżeli cmentarz. Okolony pasmem drzew i częściowo – od strony ulicy Ulaszowice – przysłonięty sklepem osiedlowym, dla rozrywkowych grup młodzieży i okolicznych pijaczków okazał się idealnym miejscem do plenerowych popijaw. Przesiadują tutaj głównie wieczorami. Przede wszystkim w okresie wakacyjnym, kiedy pogoda pozwala na picie pod chmurką. Na teren tego cmentarza nie raz wzywana była policja czy straż miejska, jednak ich interwencje nic nie zmieniły i nadal jest on okupowany przez amatorów tego typu "rozrywek" – mówi nam jeden z mieszkańców osiedla Ulaszowice. Mężczyzna chce pozostać anonimowy.
Powyższe nakreślenie problemu przez naszego rozmówcę w zasadzie wystarczy, by w pełni zrozumieć jego istotę. Dobitnym unaocznieniem słów mieszkańca Ulaszowic był dla nas widok, jaki zastaliśmy na miejscu owych "incydentów", gdzie udaliśmy się w zeszły czwartek. Spacerując po cmentarzu bez nieustannego patrzenia pod nogi nie sposób było nie nadepnąć na odłamki szkła z rozbitej flaszki, czy puste plastikowe butelki. Na trawnikach walały się również foliowe reklamówki, w których – jak można się domyślić – amatorzy alkoholowej rozrywki na świeżym powietrzu przytaszczyli swój „poczęstunek”. Wszystkie te przedmioty wyglądały tak, jak gdyby wiatr rozwiał je z przesypującego się śmietnika. Można by sądzić, że tak właśnie było gdyby nie fakt, iż ten na cmentarzu stoi… niemal pusty.
Rozglądając się po cmentarzu nietrudno wskazać miejsca, które szczególnie przypadły do gustu jego stałym bywalcom. To tylna zabudowa wspomnianego sklepu oraz odrestaurowany w tym roku z okazji setnej rocznicy wybuchu I wojny światowej pomnik, znajdujący się w centralnym punkcie cmentarza. Nietrudno się domyślić, dlaczego akurat tam odbywają się owe „zgromadzenia” – jest na czym usiąść, gdzie postawić „prowiant”, za czym się schować.
Problem trudny do rozwiązania
W dniu wczorajszym celem rozmowy na temat stanu, w jakim znajduje się ulaszowicki cmentarz oraz faktu regularnego bezczeszczenia tego obiektu spotkaliśmy się z wiceburmistrzem Jasła Leszkiem Znamirowskim oraz inspektor Barbarą Żegleń z Wydziału Kultury, Sportu i Spraw Społecznych Urzędu Miasta w Jaśle – w obecności rzecznik magistratu, Agaty Koby.
Zdaniem naszych rozmówców zarówno teren cmentarza, jak i jego okolic w następstwie interwencji mieszkańców osiedla Ulaszowice został objęty specjalnym dozorem policji i straży miejskiej – ich funkcjonariusze na prośbę urzędu miasta patrolują tę część wspomnianego osiedla ze wzmożoną częstotliwością. Otrzymaliśmy również zapewnienie, iż teren cmentarza wojennego jest regularnie, kilka razy do roku dokładnie sprzątany. Problem w tym, że nie trzeba dużo czasu, żeby zaśmiecić go na nowo. Co z tego, że jednego dnia można go posprzątać, jak drugiego ktoś znów tam nabałagani. Staramy się regularnie monitorować ten cmentarz, jednak nie jesteśmy w stanie robić tego codziennie – tłumaczy wiceburmistrz Znamirowski.
W 2010 roku na terenie cmentarza przeprowadzone zostały prace remontowe polegające na zabezpieczeniu konstrukcji znajdującego się tam pomnika oraz wykonaniu prowadzącej ku niemu od strony ulicy Reymonta alejki. Rok wcześniej podjęto starania, zmierzające do oświetlenia całego obiektu cmentarza i jego najbliższego otoczenia. Zgody na realizację tej inwestycji nie wyraził jednak Urząd Wojewódzki w Rzeszowie. Swoją decyzję uzasadnił stwierdzeniem, iż na cmentarzach wojennych znajdujących się w granicach administracyjnych miasta nie instaluje się oświetlenia – mówi nam Barbara Żegleń, pokazując dokumentacje projektu zadania, którego wykonanie, jej zdaniem, mogłoby dać kres „cmentarnym” imprezom, gdyż dzięki latarniom wszystko, co działoby się się za ogrodzeniem cmentarza widoczne byłoby z ulicy.
Barbara Żegleń pokazuje nam dokumentację projektu
systemu oświetlenia na cmentarzu wojennym nr 22 w Jaśle
Teren o którym mowa jest własnością skarbu państwa, co w kontekście jakichkolwiek większych prac, jakie moglibyśmy na nim przeprowadzić może stanowić problem. Niemniej jednak zamierzamy podjąć próbę odrestaurowania przynajmniej części tego cmentarza, gdyż uważamy, iż jest wartościowy. Chcielibyśmy, by zadania tego podjął się pan Jerzy Dragomir, który ze wspaniałymi efektami przywrócił blask wielu cmentarzom z podobnego okresu. Ufam, że inwestycja ta dojdzie do skutku – dodaje inspektor.
Niezależnie od tego, czy gruntowna renowacja stuletniego cmentarza dojdzie do skutku, czy też nie, każda osoba przebywająca na jego terenie powinna zachowywać się z klasą – mając na uwadze zarówno charakter tego miejsca jak i jego historyczną wartość. Apelujemy do wszystkich jaślan, zwłaszcza tych zamieszkujących osiedle Ulaszowice, aby o każdym niepokojącym zdarzeniu w obrębie cmentarza wojennego nr 22 powiadamiali policję bądź straż miejską.
Jakub Hap
[email protected]