PKP Cargo: Pracownicy zakładu wrócili do pracy
Pracownikom Sekcji Utrzymania i Naprawy Taboru w Jaśle należącej do PKP Cargo groziła likwidacja. Z dnia na dzień postawiono kolejarzy pod ścianą. Dyrekcja zaproponowała im wówczas Pakiet Dobrowolnych Odejść. Po roku walki o wznowienie działalności wszyscy pracownicy wrócili do pracy.
W lipcu 2014 r. zarząd spółki PKP Cargo podjął decyzję o połączeniu 10 działających w kraju zakładów w 7 m.in. śląsko-dąbrowski z południowym, któremu podlegają m.in. jasielskie oddziały spółki. Władze Cargo zapewniały wówczas pracowników, że zmiany w strukturach mają dotyczyć jedynie administrację, o zmniejszeniu zatrudnienia w ogóle nie było mowy. Kolejarze z Sekcji Utrzymania i Naprawy Taboru w Jaśle byli spokojni, zwłaszcza, że praca na hali szła pełną parą. Zakupiono nawet nowy sprzęt, a pracowników spółki wysyłano na szkolenia. Wszystko legło w gruzach, kiedy dyrekcja PKP Cargo ogłosił w grudniu 2014 r. wstrzymanie pracy. Pracownicy byli zupełnie zaskoczeni nie spodziewając się takiego obrotu sprawy. Władze zaproponowały im Pakiet Dobrowolnych Odejść.
W Sekcji Utrzymania i Naprawy Taboru w Jaśle 36 rozwiązało umowę o pracę, a 60 znajdowało się nieświadczeniu pracy. Najpierw miało trwać miesiąc, ostatecznie przedłużono je do końca 2015 r. Pracownicy otrzymywali przez ten czas 60% wynagrodzenia. Powodem tej sytuacji miał być spadek przewozów i ich nieopłacalność na południu Polski.
- Południowy zakład spółki przynosił zyski, tylko usilnie chcieli wyciąć te małe miejscowości, żeby tu żadnego przemysłu nie było. Zostało obręczowanie i wagony, bo wcześniej naprawialiśmy lokomotywy. Teraz nadal zajmuje się naprawą wagonów P3, a mają przywrócić P5. Walczymy o to, żeby wróciły do nas zestawy kołowe – podkreśla Marek Gorgosz, wiceprzewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność” w Nowym Sączu. - Jak można płacąc za media i inne rzeczy wysłać ludzi na nieświadczenie i płacić po 60 proc. Jaki zakład może sobie na to pozwolić? Wszystko to było politycznie. Chcieli nas zgnoić – dodaje.
Trudna sytuacja dotyczyła nie tylko Jasła, ale również zakładów w Stróżach i Tarnowie. W całym dziale pracowało 235 osób. 94 odeszły w ramach Programu Dobrowolnych Odejść.
Komisja Zakładowa NSZZ „Solidarność” 4 lutego weszła w spór zbiorowy z dyrektorem Południowego Zakładu Spółki. Dzień później odbyła się pikieta protestacyjna przed siedzibą wojewody małopolskiego, związana z sytuacją w spółce. O pomoc i wsparcie związkowcy prosili samorządowców oraz parlamentarzystów. Korzystali z każdej możliwości, która mogłaby zatrzymać władze przed zamknięciem zakładu. W grudniu 2015 r. odbyło się spotkanie, w którym wziął udział poseł Bogdan Rzońca. - Na spotkaniu w grudniu, które zorganizował dyrektor Przygoda, zaproponował ludziom pracę w Warszawie, Kielcach i Lublinie. Argumentował to tym, że tu pracy nie ma i nie będzie, a wagony do naprawy do Jasła nie dojadą. Chciał pokazać, że można pracować gdzie indziej. Poseł stanął w naszej obronie. Teraz gdy zmienił się zarząd spółki pogląd jest całkiem inny i opłaca się pracować w Jaśle – podkreślił M. Gorgosz.
Po tym jak zmienił się Zarząd PKP Cargo w połowie grudnia związkowcy podpisali z nowym władzami porozumienie. Wszyscy kolejarze będący na nieświadczeniu pracy początkiem stycznia wrócili do zakładu. - Trochę wiary, przekonania i udało się. Od 4 stycznia ludzie wrócili do pracy. Spór zbiorowy nie jest zakończony, ale jest zawieszony. Obecnie nastroje w zakładzie są dobre – dodaje wiceprzewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność”
Ilona Dziedzic