Pustelnik wykorzystał seksualnie 14-latka
Sąd Okręgowy w Krośnie skazał 50-letniego Wojciecha P. na trzy lata więzienia za krzywdy, jakie dopuścił się wobec 14-letniego Wiktora. Do dramatycznych wydarzeń doszło początkiem lutego 2016 r. Pustelnik z Kopanin nadal uważa, że jest niewinny. Obrońca oskarżonego zapowiedział wnieść kasację od wyroku do Sądu Najwyższego.
fot. Andrzej Józefczyk
W styczniu 2017 r.w Sądzie Rejonowym w Jaśle rozpoczął się proces wobec Wojciecha P. znanego jako pustelnik z Kopanin w gminie Dębowiec. Mężczyźnie postawiono dwa zarzuty dotyczące dopuszczenia się wobec 14-letniego Wiktora innej czynności seksualnej oraz prezentowania nieletniemu filmu pornograficznego. Do tych wstrząsających wydarzeń doszło w nocy z 5 na 6 lutego 2016 r. w pustelni św. Eliasza w Kopaninach koło Dębowca, w której mieszkał Wojciech P.
fot. Andrzej Józefczyk
W marcu br. sąd I instancji w Jaśle uznał oskarżonego winnym zarzucanych mu czynów i skazał go na 3 lata pozbawienia wolności. Ponadto dostał zakaz kontaktowania się z pokrzywdzonym i zbliżania się do niego na odległość nie mniejszą niż 100 metrów na okres 5 lat. Ponadto Wojciech P. ma zakaz wykonywania działalności związanej z wychowaniem i edukacją małoletnich oraz opieką nad nimi na okres 10 lat. Obrońca pustelnika złożył apelację od wyroku, jednak ta została odrzucona przez Sąd Okręgowy w Krośnie. Sąd II instancji nie miał żadnych wątpliwości, że Wojciech P. jest winny. Tym samym podtrzymał wyrok jasielskiego sądu w całości i obarczył go również kosztami postępowania. Proces zarówno w Jaśle, jak i Krośnie odbywał się za zamkniętymi drzwiami.
Wojciech P. zamieszkał w Kopaninach pod Dębowcem końcem 2015 r. i od razu zaskarbił sobie sympatię mieszkających tam ludzi, którzy pomagali mu w urządzeniu pustelni poświęconej przez biskupa rzeszowskiego. Chodził w zakonnym habicie przez co lokalna społeczność traktowała go, jak osobę duchowną choć tak naprawdę nią nie był. Wcześniej był członkiem Zakonu Braci Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel i opiekował się pustelnią św. Heleny nieopodal Sanktuarium Kalwarii Zebrzydowskiej. Po tym, jak zamieszkał w Kopaninach mieszkańcy przychodzili do niego po dobrą radę, czy pomoc w rozwiązywaniu problemów. Mama Wiktora wierząc w jego dobre intencje zgodziła się pozostawić syna w pustelni z Wojciechem P. Dopiero po trzech miesiącach chłopiec przyznał się rodzinie do tego, co tak naprawdę stało się tamtej nocy. Po tych wstrząsających wydarzeniach oskarżony nadal utrzymywał kontakt z chłopcem wysyłając mu niepokojące SMS-y. Po tym, jak sprawa nabrała rozgłosu pustelnik zawiesił działalność w Kopaninach. Mimo wyroku skazującego nadal podkreśla, że jest niewinny. Obrońca Wojciecha P zapowiedział wniesienie kasacji od wyroku do Sądu Najwyższego.
id