Są czy nie ma wyników? Starosta zawiedziony.
Zarząd powiatu w Jaśle dwa miesiące temu na stanowisko tymczasowego dyrektora jasielskiej lecznicy wybrał Michała Burbelkę, lekarza ortopedę. Ich oczekiwania wobec kandydata były większe. Sądzili, że będą wdrażane zalecenia audytora. Te jednak nie zostały wprowadzone. Lekarzy, pielęgniarek nie zwolniono, a zdaniem Burbelki jest ich za mało.
Obecny dyrektor Szpitala Specjalistycznego w Jaśle powołany został na okres trzech miesięcy. Po tym okresie stanowisko obejmie kandydat wyłoniony w konkursie przez specjalnie powołaną do tego komisję, w której zasiadają przewodniczący wicestarosta Franciszek Miśkowicz oraz członkowie: Tadeusz Górczyk, Henryk Motkowicz, Jan Urban, przedstawiciel Rady Społecznej Szpitala Specjalistycznego w Jaśle Krzysztof Topolski oraz lek. med. Lucyna Misiołek.
- Mam nadzieję, że konkurs wyłoni menadżera takiego, który będzie w stanie zmierzyć się z problemami tego szpitala. Pan dyrektor Burbelka może tak jak wszyscy inni złożyć swoje podanie i przystąpić do konkursu. Kto zostanie tym dyrektorem będzie zależało od tego ilu i jakich kandydatów weźmie udział, bo dzisiaj trudno mi jest mówić czy widzę tę, czy inną osobę. Może się okazać, że gdzieś ze środka Polski czy z innych miejsc znajdzie się osoba, która w postępowaniu konkursowym okaże się najlepszym kandydatem, a może to będzie osoba z Jasła, która podejmie to wyzwanie - zobaczymy. Nie uczestniczę w pracach komisji. Ma ona przed sobą trudne zadanie, ale musi wyłonić najlepszego kandydata z tych, którzy złożą swój akces - stwierdził starosta jasielski Adam Kmiecik.
Szpital „z” czy „bez” postępu?
Starostwo Powiatowe w Jaśle jako organ prowadzący miał nadzieję, że tym razem będzie wdrażany program naprawczy, który przewidywał m. in. zmniejszenie zatrudnienia pielęgniarek oraz lekarzy, jak również przeniesienie oddziałów: dermatologicznego, otolaryngologicznego, ginekologiczno-położniczego oraz psychiatrycznego do głównego budynku szpitala. Michał Burbelka p. o. dyrektora szpitala podkreśla, że nie ma możliwości zmuszenia pracowników, by ci przeszli na zatrudnienie kontraktowe. Występują jego zdaniem również poważne braki osobowe. Audyt w programie naprawczym zaznaczył, że należałoby zwolnić 50 pielęgniarek i 25 lekarzy, w przypadku gdy przejdą na umowy kontraktowe.
- Nie przyjmuję nowych lekarzy do pracy, chociaż są bardzo duże potrzeby zwłaszcza na oddziale zakaźnym, skórnym, w zakładzie radiologii. Musimy zatrudniać lekarzy z zewnątrz, żeby dopiąć dyżury. Dramatyczna sytuacja jest na oddziale zakaźnym, na którym pracuje dwóch lekarzy a do obstawienia jest piętnaście dyżurów. W zakładzie radiodiagnostyki obrazowej brakuje radiologów. Lekarze z zewnątrz są zatrudniani na kontrakty – przedstawia sytuację dyrektor Michał Burbelka.
Zdaniem starosty nic się niestety nie zmieniło w jasielskim szpitalu. Nie wdrożono działań, ani nie przedstawiono żadnych argumentów przemawiających za tym, że audytor przygotował radykalne zmiany, które można by było zastąpić innymi.- Mówiąc krótko nic nie zostało zrobione, a może zostało tylko nikt o tym nie wie. Jeżeli weźmiemy pod uwagę fakty, że np. Jeden z lekarzy, nazwijmy go pan “N” bierze urlop bezpłatny i pracuje w szpitalu w Wielkiej Brytanii, a w Jaśle nie musimy nikogo zatrudnić w tym czasie na zastępstwo i nie ma zagrożenia dla życia i zdrowia pacjentów, to znaczy, że na tym oddziale jest zbyt wysokie zatrudnienie. Kolejny przykład: jeżeli pan p. o. dyrektor nie pracuje w tym czasie na oddziale i nie zatrudniamy nikogo na zastępstwo i podobnie brak jednego lekarza nie powoduje problemów w pracy oddziału i nie stanowi zagrożenia dla pacjentów to wniosek jest jeden – wcześniejsza obsada była błędnie zaplanowana przez dyrekcję. W takiej sytuacji należy się głęboko zastanowić czy funkcjonowanie szpitala i polityka kadrowa jest właściwa – tłumaczy starosta.
Przedstawione przez starostę Kmiecika rozwiązania dotyczą korzystania z usług zewnętrznych firm. Jego zdaniem pracowników nie ma konieczności zwalniać, ale przesunąć do pracy wykonywanej przez dotychczasowe firmy. W ten sposób jak podkreśla, można by było pominąć pośrednika i zaoszczędzić na tym pieniądze. Nie kryje jednak rozczarowania zaznaczając, że oczekiwania i nadzieje wobec dyrektora Burbelki były zdecydowanie większe. - W rozmowie przed powierzeniem obowiązków pan Burbelka oświadczył mi, że ma świadomość jak trudnego zadania się podejmuje, oraz że jest gotowy do podejmowania trudnych decyzji. W mojej ocenie niczym jego zarządzanie nie różni się od poprzedników, nic konkretnego nie zrobił – szkoda, bo czas ucieka – dodaje Kmiecik.
Kto zabiegał? - starosta czy dyrektor?
Narodowy Fundusz Zdrowia winny był szpitalowi 2 mln złotych za nadwykonania w 2011 r., z czego udało się wynegocjować 50% zwrotu. Negocjacje prowadził starosta Adam Kmiecik oraz dyrektor Michał Burbelka. Trudno rozstrzygnąć kogo to wprawdzie zasługa, bo każdy z nich angażował się jak sami podkreślają w pertraktacjach.
- 1 mln zł, czyli tak naprawdę wypłata za nadwykonania z roku 2011- o tych środkach rozmawiałem z dyrektorem Wojewódzkiego Oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia w Rzeszowie już w maju. To nie jest rzecz, która dzisiaj została wypracowana, a informacja, że te środki nie trafia wcześniej jak pod koniec roku była mi znana już wtedy. Ani od strony negocjacyjnej nie można mówić o sukcesie, ani od strony gospodarowania środkami ponieważ jest to tylko 50% zapłaty za świadczenia z 2011 r. Nie widzę w tym żadnej nadzwyczajnej zasługi ani obecnego dyrektora, ani poprzedniego. Wynegocjowanie z pracownikami rezygnacji z pewnej części funduszu świadczeń socjalnych to oczywiście można traktować jako osiągniecie, natomiast nie jest to element stały, ale dotyczy sytuacji bieżącej. W żaden sposób nie oddziałują na rok przyszły – uważa A. Kmiecik. - Udało się wypracować porozumienie przede wszystkim z NFZ-em dotyczące spłaty nadwykonań za 2011 r. NFZ był nam dłużny 2 mln zł – powiedział. M. Burbelka.
W ciągu ostatnich dwóch miesięcy udało się wynegocjować w związkach zawodowych obniżenie funduszu świadczeń socjalnych o 65%, znacznie więcej niż poprzedni dyrektor Zbigniew Betlej. - Obecnie jest wypłacany na poziomie 35 %. Ostatnie negocjacje z poprzednim dyrektorem zakończyły na twardym postanowieniu, że wypłacone ma zostać 70% należnych zobowiązań wynikających z funduszu socjalnego. Przekonałem ich szczerością. Powiedziałem prawdę na temat sytuacji w szpitalu, pewnych uwarunkowań prawnych. Myślę, że wytłumaczyłem to spokojnie i rzeczowo. Nie ma prawdy czarnej ani białej, prawda jest w odcieniach szarości – wyjaśnia dyrektor szpitala.
Co o tym sądzi starosta Adam Kmiecik?
- Wynegocjowanie z pracownikami rezygnacji z pewnej części funduszu świadczeń socjalnych to oczywiście można traktować jako osiągniecie, natomiast nie jest to element stały, ale dotyczy sytuacji bieżącej. W żaden sposób nie oddziałują na rok przyszły. Tutaj chodzi o podjęcie działań strukturalnych, które może w tym momencie przyniosą mniejsze efekty, ale pozwolą na oszczędności długofalowe w przyszłych i następnych latach. Większość obecnych działań, to są działania doraźne, nie wiemy czy zapłata za nadwykonania z NFZ-u nastąpi również w przyszłym roku, czy pracownicy również zrezygnują ze świadczeń w przyszłym roku. Tu nie chodzi o to, by w tym momencie pochwalić się sukcesem i odtrąbić to co mamy na dzisiaj, ale chodzi o podjecie takich działań, które dają gwarancje w przyszłych i następnych latach - zaznacza starosta.
Kto na dyrektora Szpitala Specjalistycznego w Jaśle?
Czy p. o. dyrektora Michał Burbelka złoży dokumenty i wystartuje w konkursie? - Nie straciłem entuzjazmu. Myślę, że decyzję podjąłem już wtedy, gdy zgodziłem się na propozycje złożoną przez zarząd powiatu i przyjąłem to stanowisko, natomiast czy złożę dokumenty na konkurs, tego jeszcze nie wiem.
I choć jeszcze konkurs nie został ogłoszony, to coraz częściej można usłyszeć nazwiska osób, które będą w nim startować. Czy starosta jasielski ma już wybrańca na to stanowisko? - Nie. Byłbym niepoważną osobą, gdybym miał dzisiaj faworyta bądź faworytkę jeszcze przed ogłoszeniem konkursu. Nie prowadzę konsultacji i rozmów z żadnymi kandydatami, natomiast liczę na to, że będzie duże zainteresowanie i wyłonimy osobę, która będzie w stanie te jednostkę przeprowadzić przez trudny czas. Nie mam faworytów – odpowiada.
Ilona Czarnecka