Spór zbiorowy nie został zażegnany
Technicy elektroradiologii liczą na spełnienie żądań płacowych przez dyrekcję jasielskiego szpitala.Tylko to może zakończyć pomyślnie spór zbiorowy. Na chwilę obecną nie doszło do pojednania. Wkrótce rozpoczną się mediacje między obiema stronami.
Dziewiętnastu pracowników zatrudnionych w Zakładzie Radiologii i Diagnostyki Obrazowej Szpitala Specjalistycznego w Jaśle od lat zabiega o wyższe wynagrodzenie za swoją trudną i wymagającą pracę, na której opiera się działalność całego szpitala. Jak twierdzą technicy rentgenowscy, do tej pory ich prośby nie zostały przez dyrekcję spełnione. Ta niewielka grupa pracownicza nie chce już dłużej czekać i wysłuchiwać, że należy ratować placówkę, dlatego zdecydowała się na wejście w spór zbiorowy z pracodawcą 18 października br. Kilka dni później Zarząd Główny Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Techników Medycznych Elektroradiologii nakazał podległym strukturom wchodzenie w spory zbiorowe z pracodawcami na podstawie ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych.
– Potrzebne było podjęcie radykalnych decyzji, gdyż jesteśmy lekceważone przez dyrekcję jasielskiego szpitala. Nie odpowiadano na nasze pisma zarówno w ubiegłym, jak i w tym roku. Dopiero po rozpoczęciu sporu zbiorowego otrzymaliśmy odpowiedź. Musieliśmy w końcu powziąć jakiekolwiek kroki, aby ktoś zechciał nas wysłuchać i zauważyć – wyjaśnia Anna Kolbusz, przewodnicząca Zakładowej Organizacji Związkowej Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Techników Medycznych Elektroradiologii działającego w Szpitalu Specjalistycznym w Jaśle.
„Więcej pracy, żadnej podwyżki”
Czarę goryczy przelały zmiany w ustawie o działalności leczniczej, które weszły w życie w lipcu 2014 r., dotyczące wydłużenia czasu pracy z 5 godzin na 7 godzin 35 minut dziennie. Pracownicy zakładu radiologii i diagnostyki byli przekonani, że skoro będą pracować o połowę czasu dłużej niż do tej pory to zostaną lepiej wynagrodzeni. - Nie otrzymaliśmy żadnej rekompensaty. Liczyliśmy na opamiętanie. Pan dyrektor mówił nam, że będzie za pracownikami, którym małymi kroczkami będzie poprawiał byt. Jednym z nich byłoby podniesienie zarobków technikom rentgenowskim, których jest niewielu, więc nie stanowiłoby to dużego obciążenia dla szpitala. Większe grupy dostały chociażby lekarze, pielęgniarki i położne, mniejsze niestety zostały pominięte – mówi pełna zawodu A. Kolbusz.
Swojego rozgoryczenia nie kryje także starszy technik Iwona Winiarska, kierownik techników elektroradiologii w Szpitalu Specjalistycznym w Jaśle. - W 2014 r. dołożono nam godzin o połowę i nie dostałyśmy za to żadnych pieniędzy. Czy Pan dyrektor przyszedłby za dodatkowe godziny pracy, za które nie dostałby wynagrodzenia? Sam stwierdził cztery lata temu udzielając komentarza w lokalnych mediach, że nie może faworyzować jednej grupy, a co robi? To jest nie fair. Pracownicy z wieloletnim stażem pracy odnoszą wrażenie, że są gorsi od innych, choć podobnie jak pielęgniarki skończyły dwuletnią szkołę medyczną, pracują w tych samych godzinach pracy, czy to niedzielę czy w święta. - Pracujemy tyle lat i ciągle słyszymy, że trzeba szpital ratować. Myślę, że przez dwadzieścia pięć lat jak tutaj pracuję dość mu pomogliśmy, więc teraz coś by się nam należało. Wielokrotnie obiecywano nam, że może z nowym rokiem coś się w kwestii zarobków zmieni – mówi starszy technik Małgorzata Janik.
Pracownicy zakładu radiologii i diagnostyki obrazowej wykonują m.in. tomografię komputerową, badania USG, EEG, badania mammograficzne, badania przyłóżkowe ratujące życie, których nie jest w stanie od razu nauczyć się i wykonać żaden inny pracownik. Co więcej podkreślają, że jest ich niewielka liczba w szpitalu, a badań i pacjentów coraz więcej. - Na samym rentgenie jest 17 osób, 2 na laryngologii. Obsługujemy 19 przychodni w tym medycynę pracy. Oddziałów jest 14, do tego dochodzi Szpitalny Oddział Ratunkowy oraz Podstawowa Opieka Zdrowotna. Przychodni zewnętrznych, które obsługujemy jest 18. Na naszej pracy opiera się cały szpital. My natomiast mamy zarobki jak inni pracownicy fizyczni – wylicza I. Winiarska.
Najważniejsze postulaty
Wynagrodzenie zasadnicze, czyli za wykonaną pracę po dokonanej obligatoryjnie podwyżce ministra zdrowia od 1 lipca 2017 r. jest od 1250 zł netto, dla pracowników ze stażem pracy 1,7, 13 i 15 lat do 1564 zł netto dla osoby z 28-letnim stażem pracy. – Do tej kwoty mamy naliczany dodatek stażowy od 7% do 20% płacy. Biorąc po uwagę najwyższą wartość przy wskazanych wartościach wynagrodzenia zasadniczego nie jest to duża kwota. Pracownicy pracują w systemie zmianowym, co oznacza, że dostajemy dodatki za tzw. dyżury. Ich wartość jest uzależniona od tego, ile mamy dyżurów i kiedy one przypadają. Mimo to poziom naszych wynagrodzeń jest tak niski, że pracodawca wypłaca nam dodatki do wynagrodzenia, które nie są jednak nigdzie zagwarantowane i w każdej chwili może przestać ich wypłacać – podkreślają technicy medyczni elektroradiologii w jasielskim szpitalu. Najważniejszymi żądaniami są te dotyczące warunków wynagradzania m.in. chcą podwyższenia wynagrodzenia zasadniczego dla techników nie mniej niż 3200 brutto miesięcznie, dla starszego technika nie mniej niż 3700 zł brutto miesięcznie. Ponadto walczą o dodatek z tytułu pracy w warunkach szkodliwych dla zdrowia dla techników diagnostyki obrazowej RTG w wysokości 25% wynagrodzenia zasadniczego.
Negocjacje bez porozumienia
Jak podkreśla szefowa zakładowej organizacji związkowej, od samego początku dążyli do zawarcia ugody. Odstąpili nawet od dwóch postulatów dotyczących pokrycia kosztów dokształcania się techników elektroradiologii oraz przyznania dodatku za pracę na swoim stanowisku i jednocześnie w zastępstwie za nieobecnego pracownika. Ze strony dyrekcji szpitala nie zauważyli dobrej woli, zwłaszcza, że 10 grudnia br. otrzymali pismo, w którym podkreślają, że nie ma możliwości spełnienia ich wszystkich żądań, szczególnie tych dotyczących warunków wynagradzania. - Negocjacje z dyrektorem zakończyły się fiaskiem i skutkowały przedstawieniem protokołu rozbieżności. W tym momencie czekamy na mediatora. Liczymy na przychylność ze strony dyrekcji jak również organu prowadzącego szpital. Mamy nadzieję, że sprawa przybierze pozytywny obrót i będziemy mogli zakończyć spór zbiorowy - zaznacza A. Kolbusz. Na ostatniej sesji Rady Powiatu w Jaśle radna Ewa Wawro z klubu Przymierza Samorządowego Ponad Podziałami złożyła interpelację w tej sprawie skierowaną do starosty jasielskiego Adama Pawlusia. - Najistotniejszą i najdalej idącą z konsekwencji jest niepodpisanie przez NFZ kontraktów z żadnym z oddziałów szpitalnych, w tym także z Szpitalnym Odziałem Ratunkowym. Innymi słowy pomyślne zakończenie istniejącego sporu zbiorowego może okazać się „Być albo nie być dla Szpitala Specjalistycznego w Jaśle” – zaznaczyła w piśmie.
Dyrekcja wyjaśnia
Michał Burbelka, dyrektor Szpitala Specjalistycznego w Jaśle podkreśla, że przez ostatnie sześć lat podejmował działania związane z zaspakajaniem potrzeb finansowych pracowników, którzy otrzymywali dodatki do wynagrodzenia. Przypomina, że pięciokrotnie zmieniała się ich kwota brutto na jednego pracownika za obustronną akceptacją. - Jest to problem ogólnopolski, bo o ile z ratownikami, lekarzami, rezydentami czy pielęgniarkami ministerstwo zdrowia rozwiązało właściwie już ten problem poprzez odpowiednie zapisy i fundusze, które są przez NFZ przelewane do szpitala, o tyle pozostałe grupy zawodowe nie zostały w ten sam sposób potraktowane. Dlatego przez ostatnie sześć lat starałem się je w jakiś sposób dodatkowo wynagradzać, dotyczy to techników laboratoryjnych, pracowników z pracowni serologii i mikrobiologii, a także techników rentgenowskich – tłumaczy dyrektor Burbelka. Co więcej przypomina, że pracownicy RTG wyrażali na to zgodę. - Możemy mówić o pewnych statystykach, natomiast średnie miesięczne wynagrodzenie jednego technika z 20-letnim stażem pracy pracującym w systemie zmianowym w sierpniu 2014 r. wynosiło - 2750 zł brutto, zaś w sierpniu 2018 r. - 3472 zł brutto. Różnica na przestrzeni tych czterech lat wynosi 722 zł brutto – dodaje. Zaznacza również, że na skutek umowy z pracownikami nie zostało zredukowane zatrudnienie. Oprócz tego mieli zagwarantowane przez dyrekcję, że dodatki nie zostaną zlikwidowane. – Dodatki są ozusowane, od nich są odprowadzane składki emerytalne, więc to nie jest tak, że pracownicy są pokrzywdzeni. Nikt im dodatku nie odbiera. Jeszcze w marcu br. ustaliliśmy zasady współpracy. My rozmawiamy, ustalamy pewne rzeczy i w mojej ocenie wszystko zmierza w dobrym kierunku – wyjaśnia M. Burbelka, dyrektor jasielskiego szpitala.
Ilona Dziedzic