Syn i brat Janusza G. odmówili składania zeznań
Trwa proces w głośnej sprawie przeciwko Januszowi G. oskarżonemu o zabójstwo swojej byłej żony Haliny, pielęgniarki z Jasła. W miniony piątek sąd przesłuchał kolejnych świadków. W sądzie stawili się syn Janusza G. - Bartłomiej i jego brat Andrzej. Obaj skorzystali z odmowy do składania zeznań.
Sąd Okręgowy w Krośnie nadal przesłuchuje świadków, którzy mogą posiadać ważne dla procesu informacje dotyczące zaginięcia Haliny G. Do tej pory nie odnaleziono ani ciała kobiety ani narzędzia zbrodni. Jednak z zebranego materiału dowodowego wynika, że Halina G. została zamordowana, a oskarżonym o tę zbrodnię został jej były mąż Janusz G. Motywem, dla którego miał ją pozbawić życia był konflikt o podział majątku. Podczas piątkowej rozprawy składania zeznań odmówili brat oskarżonego – Andrzej oraz najstarszy syn – Bartłomiej.
„Nie traktował jej normalnie”
Sąd przesłuchał również ciotkę Haliny G., z którą pokrzywdzona utrzymywała częste kontakty telefoniczne. W tym dniu, kiedy miało dojść do tragedii również ze sobą rozmawiały. Z relacji świadka wynika, że Halina była wtedy w pracy w szpitalu, a jej zachowanie nie wskazywało na nic niepokojącego. Pani Jadwiga wiedziała o tym, że w środę, czyli w dniu, w którym zaginęła miała mieć rozprawę o podział majątku. O zniknięciu Haliny G. dowiedziała się od swojej siostry. Gdy przyjechała pod dom pielęgniarki zauważyła krew na donicy, na schodach przed domem oraz drzwiach do łazienki. Według jej zeznań siostrzenica miała trudne życie z Januszem G. - Nie układało się im dobrze w małżeństwie. Mąż chciał być wielkim biznesmenem. Halina musiała brać pożyczki, aby spłacić jego wszystkie pomysły. Była zapracowaną, zniszczoną kobietą. Nie dość, że nie pracował to nie płacił alimentów na dzieci. Kiedy poznała Zbigniewa, Halina częściej do mnie przyjeżdżała, była zadbana i elegancka – wspominała krewna pokrzywdzonej, która nie wierzy w to, aby Halina wyjechała za granicę pozostawiając z dnia na dzień dom, pracę i rodzinę.
Kolejnymi świadkami, którzy stawili się w sądzie były pielęgniarki pracujące w jasielskim szpitalu. Kobiety podkreślały, że Halina G. nie należała do osób skłonnych do zwierzeń i niewiele mówiła o swoim życiu prywatny. Większość z nich widziała zaginioną podczas ostatniej zmiany w pracy. Pokrzywdzona schodziła wówczas z dyżuru 5 sierpnia 2014 r. około godziny 19. - Halinka powiedziała czasem w przypływie złości, że nie układa jej się dobrze z mężem i powtarzała zawsze, że się go boi – zaznaczył jeden ze świadków. Inna z pielęgniarek zeznała, że około godziny 17. pokrzywdzona zeszła z pracy, bo jak twierdziła, jechała zawieść starszego syna na przystanek autobusowy. - Halinka poprosiła mnie, abym na kilka minut ją zastąpiła, bo jedzie odwieźć syna. Była bardzo krótko, nie trwało to nawet 30 minut. Jak przyszłam na kolejny dyżur do pracy dowiedziałam się o tym co się stało – wyjaśnia pani Alina.
Halina G. bała się byłego męża
Inna z pracownic szpitala wspomniała incydent, kiedy były mąż Haliny ją zaatakował, a ona z obrażeniami trafiła na obserwację. - Z jej relacji wynikało, że Janusz G. zaczaił się gdzieś na nią, po czym zaatakował ją nożem i chciał ją zabić. Halina opowiadała, że wpadł w furię i gdyby nie wybiegła na ulicę to mógłby to faktycznie zrobić. Pamiętam, że miała ranę ręki i woziłam ją na badania w szpitalu.Widać po niej było przerażenie. Nie mówiła co było powodem takiego zachowania Janusza i dlaczego tak zrobił. Po tym zdarzeniu była spokojniejsza, ponieważ były mąż miał zakaz zbliżania się do niej – zeznała pani Wiesława. - Po jej zaginięciu słyszałam, że Halina miała jakiegoś znajomego w USA, ale nie wiem jednak kim on był, nawet nie znam jego imienia. Nie potrafię również powiedzieć od kogo mogłam to usłyszeć, gdyż pojawiło się wiele plotek i nie wiem, która z nich polegała na prawdzie – dodała.
Inna pielęgniarki o tym, że Halina zaginęła dowiedziały się od syna Miłosza, który następnego dnia, a więc w środę 6 sierpnia 2014 r. przyszedł do szpitala i wypytywał o mamę. - Około 17. przyszedł syn Miłosz, który zapytał, czy nie widziałam jego mamy Haliny. Opowiadał, że koło domu jest pełno policji, a on nie wiedział co się stało – wspomina pani Lidia.
Po przesłuchaniu świadków prokurator Beata Piotrowicz wnioskowała o wezwanie jednego z policjantów, który przesłuchiwał dwóch mężczyzn osadzonych w jednej celi z Januszem G. Jak się okazało, zeznania obydwu z nich, które złożyli przed sądem różniły się od tych złożonych w areszcie śledczym. Ponadto sąd zadecydował o wezwanie kolejnego świadka, który przebywał w areszcie z oskarżonym.
Sąd przeprowadził oględziny
Ponadto sąd podjął decyzję o przeprowadzeniu oględzin miejsc, w których widziany był podobny do oskarżonego mężczyzna. W poniedziałek 6 sierpnia br. w godzinach wieczornych cały skład sędziowski wraz z prokuratorem, rodziną Haliny G. i ich pełnomocnikiem oraz Januszem G. i jego obrońcą spotkali się przy ul. Floriańskiej w Jaśle w pobliżu skupu złomu należącego do oskarżonego. Pojawili się również na ogródkach działkowych przy ul. 17 Stycznia w Jaśle oraz pod samym domem pokrzywdzonej Haliny G. Sędziowie zwracali uwagę na ślady pozostawione w domu cztery lata temu oraz warunki panujące w dniu, kiedy miała zostać zamordowana.
Ilona Dziedzic
ilona.dziedzic@jaslo4u.pl
Pozdrawiam Panią Redaktor właśnie w mojej opinii to się wyrabia pomału :)
Kilka razy prądem i będzie śpiewał wszystko...
Ludzie. 4lata!!! Kto widział .!!!
A panstwo czyli my ,zaplacimy za ta szopke gruba kase
gdzie byli rodzice 5 sierpnia 2014 roku?
Nie ma donosu na nie ma wykrytej sprawy-TAKIE SĄ FAKTY !
...Że niby co gliny są ,,mądrzy'' ? Od kiedy mądry jest gliną ? Albo sądy nie orzekają wyroków na zasadzie tego co na podsądnego donosi donosiciel...
I prawdopodobnie nie było by problemu
Dyskusja sprzed lat zabawa w internetowych detektywów jest bez sensu.

Zasady komentowania
Chcesz podzielić się z nami informacjami?
Napisz do Redakcji lub wypełnij poniższy formularz.