Szkoda kasy, gmina nie ma korzyści!
Zbigniew Staniszewski zrezygnował ze współpracy z dwoma stowarzyszeniami. Liczył na to, że gmina Dębowiec więcej na niej skorzysta. Łącznie blisko 4 tysiące złotych trafiało na ich konta.
Na ostatniej sesji rady gminy Dębowiec podjęto decyzję o wystąpieniu ze Stowarzyszenia Związku Gmin Wiejskich oraz Stowarzyszenia Beskid Zielony. Dlaczego? Jak tłumaczy sam włodarz gminy składki trzeba płaci a korzyści nie ma żadnych.
Stowarzyszenie Związku Gmin Wiejskich ma za zadanie m.in. organizowanie programów kształcenia i szkolenia przedstawicieli samorządu terytorialnego, pracowników, a także społeczności lokalnej, podejmowanie działań wspierających rozwój gmin wiejskich we wszystkich dziedzinach ich działalności, w tym także wspieranie i upowszechnianie kultury fizycznej, ochrony dóbr kultury i dziedzictwa narodowego, kultury i sztuki, ekologii i ochrony zwierząt oraz ochrony dziedzictwa przyrodniczego, wspieranie przedsiębiorczości, czy też podejmowanie działań na rzecz społeczeństwa informacyjnego.
Gmina Dębowiec po przystąpieniu do stowarzyszenia otrzymała pomoc finansową na realizację programów w szkołach, zakup materiałów dydaktycznych, czy na odprawy dla nauczycieli. Jednak od kilku lat gmina nie otrzymała żadnego wsparcia a składki trzeba płacić. Rocznie za członkostwo w Stowarzyszeniu Związku Gmin Wiejskich, wójt Zbigniew Staniszewski płacił 2 698,18 zł. - Na spotkaniach uczestników związku zauważyłem, że zgłaszane postulaty nie trafiają do nikogo. Widzę, że nie ma szans na to, aby można było z czegokolwiek skorzystać. Uważam, że szkoda wydawać pieniądze - mówił wójt Dębowca.
Podobna sytuacja miała miejsce w Stowarzyszeniu Beskid Zielony. Jego celem jest kreowanie pozytywnego wizerunku regionu "Magicznej Krainy Łemków i Pogórzan", jako miejsca atrakcyjnego turystycznie. Rocznie gmina płaciła 1000 zł. - Na początku otrzymywaliśmy sporo środków na zadania kulturalne, turystyczne np. na budowę ścieżek dla rajdów konnych. To zostało zrobione. W planach była duża trzydniowa impreza, ale ze względu na warunki pogodowe udało się ją zorganizować tylko w jeden dzień i to pod namiotami. Przy kolejnych próbach organizacji musiałem się starać o pieniądze, ale z Urzędu Marszałkowskiego w Rzeszowie. Od stowarzyszenia nie dostaliśmy już więcej ani złotówki. Jeśli nic się nie dzieje to szkoda wydawać pieniądze – podkreśla Z. Staniszewski.
id