Tam, gdzie diabeł mówi dobranoc(video)
W niewielkiej miejscowości Pagórek, od ośmiu lat rodzina Świątkowskich zabiega w gminie Dębowiec o wykonanie im drogi dojazdowej do domu. Pomimo wielu próśb, wysyłanych pism drogi jak nie było tak nie ma. Rodzina ma żal, bo niedane było ich ojcu, dziadkowi a zarazem mężowi dożyć tej chwili. - Mam ogromny żal, bo tego mi nie powinien zrobić! Obiecywał, że zrobi drogę i do tego czasu zeszło – mówi o wójcie Staniszewskim ze łzami w oczach pani Helena, żona zmarłego.
Rodzina Świątkowskich mieszka z dala od drogi głównej. Jedyny przejazd możliwy jaki mają jest przez pola i łąki. Jak twierdzą, nawet karetki grzęzły w błocie i śniegu, bo przy odrobinie deszczu powstają na niej koleiny. W domu tym mieszkał dziewięćdziesięcioletni Stanisław Świątkowski, który często potrzebował pomocy lekarskiej, teraz mieszkają osiemdziesięciodwuletnia jego żona Helena oraz wnuczka i jej trójka dzieci. Rodzina walczy od lat, by wójt pomógł im i zrobił drogę ułatwiającą przejazd lekarza, karetek i innych służb. - Teraz nie ma drogi, żeby dziadka godnie pochować. Po jego śmierci sąsiadka zgodziła się na przejście ( z trumną – przyp. red.) przez jej posesję – mówi z żalem w głosie Iwona Kamińska, wnuczka Stanisława i Heleny Świątkowskich. - Najmłodsze dziecko ma 6 lat i chorą nerkę. Jeżdżę z nim często do Prokocimia i do Rzeszowa. Najstarsza córka ma wadę serca. Zdarza się, że mdleje, słabnie a karetka nie ma którędy dojechać. W zimie musimy z chorymi dziećmi chodzić po kolana w śniegu – dodaje pani Iwona, mama dziewczynek. Najmłodsze trzy tygodniowe dziecko zmarło cztery lata temu. Według rodziny zbyt długo czekali na przyjazd pogotowia.
- Czekamy już osiem lat. Mama chodziła prosiła póki miała siły, później ja wysyłałam pisma do wójta. Obiecywane było, ale zrobione nic – mówi rozgoryczona Danuta Tatara, córka Heleny i Stanisława Świątkowskich. - Jak ojciec jechał do szpitala, zadzwoniłam do gminy, by ich poinformować, że jest on w ciężkim stanie. Wójta nie zastałam – dodaje.
Radna Janina Maczuga od początku swej kadencji zajęła się sprawą dojazdu do ich domu. Po wielokrotnych interpelacjach składanych do wójta Zbigniewa Staniszewskiego trudno jej zdaniem doprowadzić tę sprawę do szczęśliwego finału. - Starałam się, aby utworzyć nowy dojazd do posesji Świątkowskich, ponieważ nie było bezpośredniego dostępu do domu tylko przez pola. Droga jest nie wytyczona, w fatalnym stanie, gdzie po dłuższych opadach nie można było do tego domu dojechać – wyjaśnia.
Gmina Dębowiec wykupiła w 2010 r. drogę, by ułatwić przejazd rodzinie, jak podkreśla wójt Zbigniew Staniszewski, wbrew woli mieszkańców wsi. Od tamtego czasu składali dokumenty potrzebne do wykonania projektu. Według zapewnień wójta, w tym roku powstaną jedynie przepusty od drogi powiatowej, bo na zrobienie w całości drogi potrzebne jest 200 tysięcy złotych.
- Gdyby nie konflikty, droga już dawno by była. Dzielimy pieniądze przede wszystkim na zadania, ale patrzymy również ile mieszkańców jest w danej miejscowości, bo trudno porównać Pagórek do Dębowca. Wyłożyć 200 tysięcy do jednego domu to wiadomo, że mieszkańcy się wszyscy buntują. Na zebraniu ludzie nie mówią” dobra robimy”, tylko raczej nie są chętni. Ja mimo wszystko staram się, żeby ją zrobić, ponieważ uważam, że będzie to droga dojazdowa do tego domu, ale i do pól ludzie z Pagórka będą mieli bliżej – tłumaczy wójt Zbigniew Staniszewski. - Drogą rodzinną jeździli, ale pokłócili się i stąd się zrodził problem. Dałem nadzieje, że pomożemy i zacząłem rozmawiać, chciałem rodziny pogodzić. Czasami nie ma sensu być za dobrym, bo jak człowiek zajdzie za daleko z pomocą dając palec zjedzą całego, aż wreszcie media przychodzą. Mówię to z takim wyrzutem, bo tyle czasu straciłem, żeby im pomóc. Teraz cała wioska jest przeciwko mnie, bo dla jednego domu tyle kasy chcę dać. Robię to mimo wszystko, wbrew wszystkim, a oni jeszcze nasyłają to ręce mi opadają – mówi zrezygnowany wójt.
I choć mieszkańcy Pagórka nie są za tym, by wykonać drogę dojazdową do domu państwa Świątkowskich, wójt w tym roku rozpocznie inwestycję. - Niezależnie od tego zrobimy tę drogę – dodaje Z. Staniszewski. Nowa droga pozwoli rodzinie Świątkowskich spać spokojnie, nie martwiąc się, że karetka pogotowia nie dojedzie pod ich dom. Dzieci i osoby starsze w rodzinnym domu Świątkowskich potrzebują pomocy medycznej. Jednak nie sposób nie zauważyć, że nawał problemów jaki dotknął rodzinę, liczne choroby i śmierć noworodka uzasadniają ich prośby o wsparcie kierowane do gminy. Sami nie są wstanie wybudować drogi a ich sytuacja jest patowa.
Ilona Czarnecka