Walczyła ze Stasiowską. Teraz musi jej zwrócić pieniądze
W listopadzie ubiegłego roku burmistrz Kołaczyc choć przegrała w sądzie z radną, którą pozwała o naruszenie dóbr osobistych to jednak nie została obciążona kosztami postępowania sądowego poniesionymi przez pozwaną. Wobec tego, Magdalena Stasiowska złożyła zażalenie na postanowienie sądu I instancji. Małgorzata Salacha prawomocnym postanowieniem Sądu Apelacyjnego musi zwrócić radnej 6537 zł.
21 listopada 2017 r. zakończył się proces z powództwa cywilnego burmistrz Kołaczyc Małgorzaty Salachy przeciwko radnej Magdalenie Stasiowskiej w sprawie o naruszenie dóbr osobistych. Wszystko zaczęło się od komentarza, którego radna udzieliła lokalnemu tygodnikowi na temat wydania przez burmistrz Kołaczyc 12 tys. zł na wywiad opublikowany w ogólnopolskiej gazecie w zamian za statuetkę, jaką wręczono włodarzowi gminy na Kongresie Przedsiębiorczości w Lublinie w 2016 r.
Burmistrz Małgorzata Salacha uznała, że zostały naruszone jej dobra osobiste przez podawanie nieprawdziwych informacji do prasy na temat rzekomego zakupu statuetki. Włodarz gminy żądała od pozwanej 12 tys. zł zadośćuczynienia, przeprosin oraz zasądzenia wobec niej kosztów postępowania. Nie było mowy o zawarciu jakiejkolwiek ugody między skłóconymi stronami.
Ostatecznie sąd I instancji w Krośnie uznał, że wypowiedź radnej Magdaleny Stasiowskiej mieściła się w dopuszczalnej granicy i w całości oddalił pozew burmistrz Kołaczyc podkreślając, że samorządowcy oraz politycy muszą mieć „grubą skórę”. Sędzia nie zasądził jednak kosztów postępowania wobec Małgorzaty Salachy, o które wnosiła pozwana. Burmistrz uznała to za swoje moralne zwycięstwo, co ogłosiła na stronie urzędu oraz na swoim oficjalnym profilu face’bookowym. W związku z tym radna złożyła zażalenie do Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie, podkreślając, że nie istnieje żaden wypadek szczególny uzasadniający niezasądzenie od strony przegranej kosztów postępowania. Burmistrz także nie odpuściła i wniosła o oddalenie zażalenia radnej Stasiowskiej. Dodatkowo zażądała zasądzenia wobec niej kosztów postępowania zażaleniowego.
Sąd II instancji przychylił się jednak do zażalenia radnej Stasiowskiej podkreślając, że brak jest podstaw do zastosowania wobec strony przegranej art. 102 kodeksu postępowania cywilnego, który mówi, że w wypadkach szczególnie uzasadnionych sąd może zasądzić od strony przegrywającej tylko część kosztów albo nie obciążać jej w ogóle kosztami. Przede wszystkim Sąd Okręgowy nie wyjaśnił na jakiej podstawie odstąpił od zwrotu kosztów procesu przez burmistrz Salachę na rzecz pozwanej. Ponadto Sąd Apelacyjny w Rzeszowie nie wziął pod uwagę nagrania z ogłoszenia wyroku dołączonego przez powódkę do zażalenia. Nagranie takie może być sporządzone tylko za zgodą osób, których ono dotyczy, a z treści protokołu z ogłoszenia wyroku jak uznał sąd nie wynika, aby burmistrz składała taki wniosek. Co więcej, posiedzenie to nie zostało utrwalone w systemie audiowizualnym. – Wobec tego zaoferowany środek dowodowy należy traktować jako dowód nielegalny, który nie powinien być dopuszczony w postępowaniu cywilnym – czytamy w uzasadnieniu sądu II instancji. Tym bardziej dziwi postępowanie burmistrz Kołaczyc, która na początku procesu była przeciwna nagrywaniu przebiegu procesu przez dziennikarzy.
fot. od lewej: radna Magdalena Stasiowska, mecenas Krzysztof Stopkowicz
Sąd Apelacyjny po zbadaniu okoliczności sprawy przychylił się do zażalenia radnej Stasiowskiej twierdząc, że burmistrz Małgorzata Salacha jako strona przegrywająca proces powinna ponieść konsekwencje tego rozstrzygnięcia, a żądanie przez pozwaną zasądzenia kosztów postępowania przed sądem I instancji uznał za uzasadnione. Burmistrz Kołaczyc musi zwrócić radnej Magdalenie Stasiowskiej 4 337 zł tytułem zwrotu kosztów procesu oraz 2 200 zł tytułem zwrotu kosztów postępowania zażaleniowego. Postanowienie Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie jest prawomocne.
Ilona Dziedzic