Wojtek, nie daruję ci tej nocy
Nie przeproszę Cię, ani nie będę szanował. Przez całe życie wmawiałeś rodakom, że bohatersko wprowadzając stan wojenny obroniłeś granice Rzeczpospolitej. Historia jednak pokazała, po której stronie barykady stałeś tego mroźnego grudniowego wieczoru.
Pewnie powiesz, że prawa do głosu nie mam, bo świata tamtego jeszcze nie widziałem. I zgoda. Oceniał Cię nie będę, bo historia już nadto zrobiła. Politycy, którym hołdy wzajemne czynisz o nic wielkiego Cię nie przyczynią, bo Twój żywot i ich dobiegnie końca, a pamięć na pokolenia o zdradzieckim czynie przywódcy państwa na setki lat pozostanie w pamięci Polaków.
Może mimo starczego wieku nie dostrzegasz siły polityki. Przecież jakże o polityce może być mowa, skoro wodzem państwa naszego z sowieckiego nadania zostałeś? Bardzo radosny zresztą i prężnie wsławiony w szeregach wojska ludowego nie stroniłeś od skutecznego lizusostwa. Radość powinna Cię napawać ogromna, bo przecież nikt nie mówi głośno o Twoich „akcjach z Żydami”, nikt nie wypomina służalczo zapatrzonych oczu i szeroko otwartych uszu na sowieckie dyspozycje. Wiem, że karierę w wojsku chciałeś zrobić przednią. Udało Ci się i udać musiało, ale jednej rzeczy Ci w życiu zabrakło.
Brakło patrzenia w przyszłość. Od Twoich decyzji zależała wolność naszych ojców i dziadków. Wtedy, gdy „Solidarność” zwarła szeregi, kiedy obywatele postanowili powstać z kolan Ty uciekłeś w sowieckie ramiona. A przecież wschodni najeźdźcy byli zajęci Afganistanem, przecież byli w kryzysie. Brakowało im odwagi politycznej i siły sprawczej. Postanowiłeś jednak trwać przy swoim i stanąć na wysokości rozkazu z Moskwy. Chwała Ci za to spłynęła wprost z czerwonego dworu. Nie martwiłeś się losem Polaków. Ważniejszy był spokój Leonida.
Ile padło od strzałów, ile straciło swój czas dobry w więzieniu, ile padło ofiarą czystek i politycznych szantaży to wiedzą jedynie karty milicyjnych kartotek (o ile jeszcze nie spłonęły). Nikt nie zapomni jednak, że polityka po tzw. „okrągłym stole” stała się miałka i jasnoczerwona. Wszyscy wiedzą, jak wielką opieką otoczony zostałeś przez swoich zdawałoby się oskarżycieli. Nikt jeszcze jasno nie przejrzał bo i historia sprzyja tym, którzy ją tworzą.
Już ponad 30 lat minęło od tej nocy, która dla wielu stała się koszmarem. Stałeś się obecnie ofiarą nie tyle demokratycznego ustroju, ile politycznych rozgrywek. Kary za to nie poniesiesz, bo i sąd bezsilny się staje wobec Twojej osoby. Czas leczy rany, ale nie przywraca życia. Wielu młodych ofiarą swojej krwi walczyło o Polskę, w której możesz teraz spokojnie żyć. Warto czasem zmienić poglądy, bo komuna już nie wróci. Czerwony sztandar nie został w przedpokoju, lecz spłonął.
Grzegorz Michalski