Zalewa im działki, a powiat nic z tym nie robi
Plac targowy i pobliskie posesje na osiedlu Kaczorowy są stale zalewane przez wody deszczowe. Mieszkańcy od kilku lat zabiegają o dokończenie budowy ofosowania w kierunku rzeki Wisłoki. Do chwili obecnej jednak bezskutecznie. - Woda wylewa się z fosy na asfalt i nasze działki. Do tego dochodzą różne zanieczyszczenia z nią płynące takie jak folie, butelki, czy inne śmieci – żali się Jan Cholewiak prowadzący działalność gospodarczą.
zdjęcia: archiwum
Problem pojawił się w 2011 r. po przebudowie i udrożnieniu rowów wzdłuż drogi powiatowej w kierunku skrzyżowania z drogą relacji Jareniówka-Jabłonica. Od tamtej pory zwiększyła się ilość wody spływającej z rowu w położonego przy ul. Mickiewicza na osiedlu Kaczorowy, która zalewa plac targowy i pobliskie działki w rejonie skrzyżowania z ulicą na Łęgorz. Sytuacja ta ma miejsce ze względu na nie wykonanie przepustu pod ulicą, a następnie brak rowu odwaniającego w kierunku rzeki. - Chcemy, aby została dokończona budowa ofosowania w kierunku Wisłoki. W marcu 2015 r. miasto wydało decyzję o nakazie wykonania tej inwestycji. Cieszyliśmy się, że wreszcie zostanie rozwiązany ten problem. Minęły dwa lata i sprawa stoi w miejscu. Dobrze, że są realizowane inwestycje w Jareniówce, ale jeśli pogłębia się rów to trzeba pomyśleć, jakie będą tego skutki i co będzie się działo na końcowym jego odcinku – podkreśla jeden z mieszkańców. - Jesteśmy głęboko przekonani, że powiat znajdzie pieniądze, aby dokończyć to zadanie – dodaje.
Cuchnące "jezioro"
W każdy piątek na placu targowym odbywa się handel produktami rolnymi. Ze względu na kumulujące się na nim kałuże wody deszczowej, często zmniejsza się powierzchnia, z której mogą skorzystać sprzedawcy. Co więcej napływające wraz z wodą śmieci mają wpływ na higienę sprzedaży produktów rolnych. - Woda płynie na całej szerokości drogi, a następnie rozlewa się na prywatne posesje, gdzie powstaje cuchnące jezioro - podkreśla Roman Gorczyca, mieszkaniec osiedla Kaczorowy.
Brak odwodnienia
Właściciele tych działek, które są zalewane podczas występowania większych opadów deszczu interweniowali w tej sprawie u burmistrza miasta. Władze po otrzymaniu pisma od Podkarpackiego Zarządu Dróg w Jaśle zaczęły prowadzić postępowanie w sprawie naruszenia stosunków wodnych. - W wyniku postępowania burmistrz Jasła wydał 19.06.2012 r. decyzję nakazującą wykonanie zabezpieczenia działek osób poszkodowanych przed wodami opadowymi, spływającymi z drogi powiatowej – ulica Mickiewicza – wyjaśnia Antoni Pikul, zastępca burmistrza miasta Jasła. - Burmistrz zadeklarował wsparcie finansowe dla powiatu przy wykonywaniu inwestycji objętej ostateczną decyzją. Zrobiliśmy nawet opracowanie, które pokazało, co i jak należy wykonać. Jednak do tej pory PZD nie przystąpił do wykonywania jakichkolwiek prac – zaznacza A. Pikul.
Od decyzji wydanych przez burmistrza PZD odwoływało się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego dwukrotnie. Dopiero decyzja wydana 3 listopada 2015 r. stała się ostateczną a PZD został zobowiązany do rozwiązania sprawy.
Kosztowne prace
Katarzyna Kaszowicz, dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg w Jaśle przyznaje, że rozwiązanie tego problemu jest równie skomplikowane a zarazem bardzo kosztowne. - Został opracowany projekt realizacji tego odwodnienia. PZD ma wykonać kolektor żelbetowy oraz rów otwarty wraz ze studzienkami. Rów kończy się na terenach prywatnych i nie dochodzi do terenów RZGW, czyli nie mamy bezpośredniego odprowadzenia do rzeki. Zakończenie rowu dochodzi do skrzyżowania z ulicą na Łęgorz, która nie posiada odwodnienia – zaznacza Kaszowicz i dodaje, że prace muszą być prowadzone równolegle z miastem, ze względu na brak odwodnienia przy ulicy miejskiej. Prace planowane były w 2017 r., ale zostały przełożone do realizacji w 2018 r. - Podobną decyzję wodno-prawną mieliśmy w Jareniówce. Wykonano odwodnienie liniowe i powiat poniósł 60 tys. zł. Prace przy ul. Mickiewicza szacuje się na około 90 tys. zł. Decyzja burmistrza nie jest terminowa, a do inwestycji musimy przystąpić wspólnie. Mam nadzieję, że będzie to wykonane w przyszłym roku – wyjaśnia Katarzyna Kaszowicz.
Ilona Dziedzic