Zbliża się finał procesu w sprawie zabójstwa Haliny G.
W miniony poniedziałek w Sądzie Okręgowym w Krośnie odbyła się kolejna rozprawa w sprawie oskarżonego Janusza G. o zabójstwo swojej byłej żony. Zeznania złożył policjant, który w areszcie śledczym w Sanoku przesłuchiwał więźniów osadzonych w jednej celi z oskarżonym.
W kwietniu br. sąd przesłuchał dwóch współwięźniów Janusza G., z którym przebywali w jednej celi aresztu śledczego w Sanoku, a którzy według złożony wcześniej zeznań posiadali wiedzę na temat zabójstwa Haliny G., pielęgniarki z Jasła. Sebastian S. i Paweł K. podczas przesłuchania w areszcie śledczym w Sanoku w obecności trzech funkcjonariuszy przekazali kluczowe dla tej sprawy informacje, które obciążały oskarżonego.
- Przez ten czas, kiedy byliśmy na jednej celi oraz na spacerniaku ( oskarżony Janusz G. – przyp. red.) powiedział mi, że zabił swoją żonę , a ciało poćwiartował i zakopał. Nie powiedział, gdzie je ukrył. Pamiętam, że kiedyś Janusz G. powiedział, że znaleźli krew w samochodzie, ale to dlatego, że źle umył samochód. Podczas jednej wypowiedzi powiedział, że jak ciało przysypie się wapnem to zeżre całe ciało i nic nie zostanie. Akuratnie tego nie mówił o Halinie, ale tak mi się wydawało w trakcie wypowiedzi. Przypominam sobie, jak G. podkreślał, że żona chce mu zabrać majątek i cytuję „za sku……a nic jej nie dam”. Widział, że na celi jest kamera i rozmowy są nagrywane. Większość tych wypowiedzi padała na spacerniaku – zeznał Paweł K. podczas przesłuchania w 2014 r.
W Sądzie Okręgowym w kwietniu br. Paweł K. nie potwierdził tych informacji. Wyparł się wszystkiego twierdząc, że ani jedno słowo nie zostało przez niego wypowiedziane, a zmyślone przez przesłuchujących go policjantów. Jak podkreślił złożył podpis pod protokołem z przesłuchania, ale zeznawał pod naciskiem funkcjonariuszy. - Policjant sam sobie pisał protokół i kazał go podpisać. Presja policyjna miała polegać na tym, że dostaniemy jakieś większe wyroki za swoje zarzuty. Ja wówczas siedziałem na sankcji i czekałem na wyrok – tłumaczył przed sądem.
Sebastian S. przesłuchiwany 16 października 2014 r. zeznał, że wie z jakiego powodu Janusz G. przebywa w areszcie. - Mówił kiedyś, że nie dostanie dożywocia, ale najwyżej 8 lat, bo to było w afekcie. Odsiedzi może 4 lata i stanie na wokandę i wyjdzie. Janusz G. powiedział cytuję „ boję się spotkania z Rutkowskim, ponieważ on wstrzyknie mi serum i wtedy on powie prawdę i przyzna się do tego”. Mówił, że żona zabrała mu dom a teraz chciała zabrać połowę firmy. Znęcała się nad nim przez całe życie. Janusz G. nigdy nie przyznał się do zabójstwa żony, ale z kontekstu jego wypowiedzi oraz komentarzy wynika, że on to zrobił. Nie mówił nic jak to zrobił oraz gdzie może być ciało – powiedział. W kwietniu br. w sądzie Sebastian S. zasłaniał się chorobą i niepamięcią. Nie umiał odpowiedzieć, czy policja podczas przesłuchania wywierała na nim presję ani tego, czy okoliczności przedstawione w zeznaniach polegają na prawdzie.
Ważne informacje
Wobec ostatnich słów wypowiedzianych w sądzie okręgowym przez byłych osadzonych w areszcie śledczym z Januszem G., prokurator Beata Piotrowicz wnioskowała o stawienie się w sądzie policjanta, który przesłuchiwał Sebastiana S. i Pawła K. W tym czasie, kiedy funkcjonariusz prowadził śledztwo w sprawie zaginięcia Haliny G. pracował w Komendzie Wojewódzkiej w Rzeszowie i wykonywał czynności wspierające działania jasielskiej komendy. Przesłuchania współwięźniów przebywających na jednej celi z oskarżonym zainicjował inny osadzony, który w trakcie konwoju w innej sprawie poinformował policjantów, że posiada ważne informacje dotyczące sprawy Janusza G. - Podjęliśmy decyzję, że zasadnym byłoby przesłuchać wszystkich osadzonych w tej celi. Staram się, aby w takiej czynności każdorazowo brało udział dwóch funkcjonariuszy. Na początku przesłuchania informujemy świadka w jakiej sprawie jest przesłuchiwany, po czym następuje faza spontanicznych zeznań. Zadajemy świadkowi pytania bądź uszczegóławiamy z wcześniejszą wypowiedzią. Po zakończeniu zeznań sporządzany jest protokół. Zazwyczaj ja jestem protokolantem. Po zakończeniu czynności świadek odczytuje protokół bądź w sytuacji, gdy nie chce tego zrobić, wówczas ja to robię. Przez okres dwudziestu lat nie zdarzyła mi się nigdy sytuacja, aby świadek nie miał przeczytanego protokołu z przesłuchania – wyjaśniał policjant.
Funkcjonariusz kategorycznie zaprzeczył, aby w jakikolwiek sposób wpływał na wypowiedzi Sebastiana S., czy Pawła K. Nie zgodził się również ze stwierdzeniem, że to policjanci wymyślili całą treść, która znalazła się w protokole. - Trudno jest mi się zgodzić z takim stwierdzeniem. Nigdy taka sytuacja nie miała miejsca. Przede wszystkim nie miałbym w tym żadnych korzyści ani osobistych ani majątkowych, aby spisać zeznania świadka i pisać to, o czym on nie mówił – zaznaczył. Zwrócił również uwagę na fakt, że w momencie przesłuchiwania świadka Pawła K. nie posiadał na tyle dużej wiedzy, aby wiedzieć, co stanie się z ciałem przysypanym wapniem. - Dopiero przesłuchania tych świadków zainicjowały dalsze czynności i kontakty z biegłymi, żeby faktycznie zorientować się jak to wygląda i czy polega to na prawdzie – dodał. Skreślenia i poprawki znajdujące się w protokole z przesłuchania według zeznań funkcjonariusza zostały naniesione w trakcie jego sporządzania.
Sąd zdecydował przesłuchać jeszcze jednego osadzonego, który miał styczność z oskarżonym w areszcie śledczym w Sanoku. Z relacji innych współwięźniów wynika, że był w konflikcie z Januszem G. i to właśnie on posiadał kluczowe informacje w tej sprawie, które w konsekwencji rozpoczęły ciąg dalszych przesłuchań osadzonych. Ze względów zdrowotnych nie mógł się stawić na poniedziałkowej rozprawie w Sądzie Okręgowym w Krośnie. W październiku br. odbędą się najprawdopodobniej ostatnie już przesłuchania w tej sprawie.
Ilona Dziedzic