W Bieździedzy uczniowie kręcą film
Bieździedza, dwa kilometry do Kołaczyc, 11 do Jasła, 3 tys. mieszkańców. Przed szkołą, pod choinką, którą udaje obwieszona bombkami wierzba, stoi plenerowa szopka. W szkole, choć to przerwa świąteczna, tętni życie. Uczniowie tłoczą się przy niewielkiej łazience, koło pokoju nauczycielskiego. Do jednej z toalet wsunięto stół, na nim ustawiono krzesła. Na jednym stoi operator, obok jego pomocnik, podtrzymuje krzesło, żeby nie spadło. Tylko w taki sposób obiektywem kamery da się złapać, to co dzieje się przy umywalkach. Drobniutka Sylwia w kamizelce reżysera wydaje komendę: - Akcja!
Z toalety wychodzi Mateusz. Spokojne mycie rąk z sekundy na sekundę zmienia się w wodną wojnę między nim a jego kolegami: Sławkiem i Marcinem. Chłopcy chlapią z takim zapałem, że po kilku chwilach malutka łazienka ocieka wodą. Woda spływa ze ścian i drzwi. - Doskonale, tylko musicie o czymś rozmawiać, czymkolwiek, bo tak wygląda to sztucznie - podsumowuje scenę Renata Stelmach, polonistka i opiekunka kółka teatralnego. Przed kolejną powtórką wszystko musi być starte do sucha. Chłopcy umawiają się, że porozmawiają o ostatniej szkolnej bójce i z zapałem godnym zawodowych aktorów rzucają się w wir wodnych starć.
Chcieli kamerę, ale dostali więcej
Między kolejnym ujęciami dwie Renaty Samborska i Stelmach, nauczycielki z Zespołu Szkoły Podstawowej i Gimnazjum w Bieździedzy, jedna przez drugą opowiadają: - U nas w szkole bardzo dużo się dzieje. Wszystko zwykle filmujemy, a filmiki umieszczamy na stronie internetowej szkoły, by rodzice mogli je sobie oglądać. I choć mieliśmy jedną kamerę, zdarzało się, że gdy chciałyśmy z niej skorzystać, nie było można, bo ktoś inny wykorzystywał ją do swoich przedsięwzięć. Założyłyśmy więc sobie, że będziemy brać udział w każdym konkursie, w którym można wygrać kamerę.
Pierwszy ogłoszony przez kurię nie wypalił: - Bo okazało się, że w naszej kategorii nie było żadnej konkurencji, więc jurorzy pozostawili konkurs bez rozstrzygnięcia.
Nie bardzo zgodziły się z argumentacją, ale też nie zniechęciły do udziału w kolejnych zmaganiach. Znalazły konkurs Kid Witness News organizowany przez Panasonica. Zgodnie z wymaganiami napisały scenariusz, wysłały go i... wygrały!
W tegorocznej edycji Kid Witness News wzięło udział 106 szkół z całej Polski, które nadesłały 136 konspektów reportaży. Jury wybrało trzy najlepsze: wśród nich propozycję z Bieździedzy. Nagrody usatysfakcjonowały wszystkich: - Dostaliśmy nie tylko profesjonalną kamerę cyfrową, ale także telewizor LCD, nagrywarkę DVD, przenośny dysk i dożywotnią gwarancję na sprzęt - wyliczają nauczycielki.
Ale na tym przygoda z Panasonikiem się nie skończyła. Gimnazjaliści zakwalifikowali się do drugiego międzynarodowego etapu konkursu. Teraz za zadanie mają nagrać na podstawie napisanego przez siebie scenariusza film pt. "Eko-Zorro - mściciel środowiska", który jury wybrało "za dowcipne i trafiające do wyobraźni potraktowanie tematu oraz kreatywne nawiązanie do komiksów o superbohaterach". - Główną rolę gra w nim Zorro, który uświadamia ludziom, że świat jest zaniedbany i zaśmiecony, i że należy o niego dbać - opowiada Renata Samborska.
Ma szelmowski uśmiech i ładnie mu w zielonym
Prace nad filmem zaczęły się od castingu na aktora, który miał grać Zorro. Wygrał Łukasz Młodecki. - Choć wcale nie wierzyłem, że mi się to uda - przyznaje filmowy Zorro. - Bo cała szkoła uważała, że Zorro musi mieć ciemne oczy, a Łukasz takich nie ma. Ale, gdy powiedziałam, by popatrzył się na panią Samborską, tak jakby chciał ją zabić, wyraz jego oczu nie pozostawił żadnej wątpliwości co do odtwórcy głównej roli - wyjaśnia Renata Stelmach.
- Poza tym Łukasz ma szelmowski uśmiech i ładnie mu w zielonym - śmieje się jej koleżanka. Bo bieździedzki Zorro, jak przystało na bojownika o czyste środowisko, występuje w zielonym kapeluszu i zielonej pelerynie. - Tę pelerynę najpierw ja szyłam, później pani Stelmach, a kończył kolega, wuefista, bo miał właśnie okienko między lekcjami - opowiada Renata Samborska.
Z pozostałymi aktorami też nie było problemu, bo choć uczniowie w Bieździedzy nie osiągają zbyt wysokich wyników w egzaminach zewnętrznych i trudno ich zmotywować do nauki, bardzo chętnie biorą udział we wszystkich przedsięwzięciach, które proponują im nauczyciele. - Nie mamy problemu z chętnymi np. do przestawień i nawet najsłabsi uczniowie uczą się chętnie tekstu, a kiedy wyjeżdżamy np. do teatru nigdy nie ma z nimi problemu. Zawsze potrafią się zachować odpowiednio do sytuacji - chwalą swoich uczniów nauczycielki. W szkole działają dwa kółka teatralne. - Kiedy wystawialiśmy Kopciuszka, to musiały grać w nim trzy złe siostry i dwie wróżki, tak dużo było chętnych do pracy dziewczynek - opowiada Renata Stelmach.
Łukasz-Zorro też przyznaje, że nie przepada za nauką: - Po gimnazjum chcę iść do liceum, do klasy biologiczno-chemicznej, ale na studia się nie wybieram. Chyba, że coś się zmieni i polubię naukę - mówi.
Za to pracę na planie filmowym od razu przypadła mu do gustu. - Nawet się zacząłem zastanawiać czy nie zostać aktorem. Wprawdzie gdy gram, to ciągle muszę powtarzać poszczególne sceny. Najpierw się denerwowałem, ale później, gdy okazało się, że to ma sens, przyznawałem rację - opowiada odtwórca głównej roli. Scenę, która przyniosła mu najwięcej frajdy ma już za sobą. - Graliśmy ją w plenerze, na skrzyżowaniu w Bieździedzy, koło sklepu. Moje zadanie polegało na tym, by zza drzewa obserwować wychodzących ze sklepu z reklamówkami ludzi, a później zbierałem poroznoszone przez wiatr foliowe worki. Wszyscy przechodnie rozpoznali, że gram Zorro - opowiada Łukasz.
W ostatni wtorek też miał do odegrania rolę. Obserwował z ukrycia chlapiących się w szkolnej łazience chłopców, a kamera pokazywała tylko jego rękę w czarnej rękawicy, bębniącą ze zdenerwowania palcami po murku w toalecie.
- Ta ręka się ma denerwować! Mocno tymi palcami, mocno - upomina Łukasza-Zorro polonistka. Trochę wyręcza drobniutką Sylwię, która jest tu reżyserem. Młodziutka reżyserka skarży się: - Najtrudniej to upilnować, by kamera po naszych próbach jeszcze nadawała się do użytku. Ale za to miałam wpływ na wybór aktorów.
Pracują wszyscy
Nagrywana w ostatni wtorek scena była jedną z ostatnich bieździedzkiego filmu. Do końca stycznia uczniowie muszą go jeszcze zmontować i gotowy wysłać do organizatorów konkursu. - Cała szkoła tym żyje. Plastyk zaprojektował nam znaczek Eko-Zorro, anglista, który gra w zespole rockowym pomoże nam w udźwiękowieniu, informatyk w montażu, a pani wójt obiecała, że kupi do szkoły porządny komputer, bo na tym, który mamy nie da się zmontować tego filmu - mówi Renata Samborska.
Oprócz szkół, które wygrały tegoroczne eliminacje, w drugim etapie wezmą udział także te, które uczestniczyły w poprzednich edycjach. W sumie wystartuje 14 szkół, spośród których jury wyłoni trzy ekipy filmowe. Wszyscy członkowie zwycięskiego zespołu otrzymają kamery cyfrowe na karty SD i będą reprezentować nasz kraj na finałach europejskich w Londynie i światowych w Japonii.
Na pytanie czy w Bieździedzy wierzą w zwycięstwo energiczna Renata Samborska odpowiada bez wielkiego namysłu: - Już wszystkim kazałam wyrabiać paszporty! Bo gdy wygramy może na to nie być już czasu.
A dotąd gimnazjaliści z Bieździedzy dalej niż na Słowację jeszcze nie podróżowali.
Agata Kulczycka|Gazeta Wyborcza Rzeszów