Grób „Lisa” niczym wyrzut sumienia
Najnowsza historia Jasła naznaczona jest w sposób szczególny tragedią wojennej pożogi. Niemal całkowite zniszczenie miasta odcisnęło na losach jego mieszkańców piętno, którego brzemię zmuszeni są dźwigać po dziś dzień. Pokrzepienia jaślanie mogą jednak szukać przywołując w swojej pamięci postaci, które dla tej wielkiej, jak również małej ojczyzny gotowi byli poświęcić wszystko. Tym smutniejszy wydaje się więc widok nagrobka ppłk. Józefa Modrzejewskiego, na którym jeszcze wczoraj stały wyblakłe sztuczne kwiaty a na nagrobnej płycie zalegały pamiętające zapewne minioną jesień liście i igliwie z rzucających na mogiłę cień drzew.
„Naród, który nie szanuje swej przeszłości nie zasługuje na szacunek teraźniejszości i nie ma prawa do przyszłości”. Słowom marszałka Józefa Piłsudskiego trudno odmówić ponadczasowego wymiaru. Nie powinien więc dziwić fakt, że nader często są one cytowane przy okazji organizacji wszelkiego rodzaju obchodów rocznicowych i uroczystości państwowych. Co więcej ich uniwersalny charakter i przekaz można odnieść nie tylko do narodu jako historycznie i kulturowo ukształtowanej zbiorowości o szczególnym znaczeniu, lecz również społeczności lokalnych. Wprawdzie w Jaśle, każdego roku organizowane są przez władze samorządowe obchody Narodowego Święta Niepodległości, czy też Święta Narodowego 3 Maja, lecz ich schematyczny, niemal niezmienny od lat przebieg sprawiają, że w odbiorze społecznym urastają do rangi, co najwyżej koniecznego do spełnienia obowiązku. Nic więc dziwnego, że z nielicznymi wyjątkami cieszą się one znikomym zainteresowaniem ze strony zwykłych zjadaczy chleba, dla których kojarzą się jedynie z nudnymi do bólu przemówieniami i niemającym końca ceremoniałem składania kwiatów i wiązanek.
Rzeczywistość pandemiczna diametralnie zmieniła jednak dotychczasową rutynę, co było doskonale widoczne podczas obchodów tegorocznego Narodowego Dnia Pamięci „Żołnierzy Wyklętych” w Jaśle. Oczywiście nie zabrakło m.in. składanych przez oficjeli kwiatów pod pomnikiem Żołnierzy Niezłomnych przy placu Żwirki i Wigury. Okolicznościowe wiązanki złożono również przy budynku, w którym w latach 1945 – 1949 mieścił się Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego. Przedstawiciele władz samorządowych w osobach starosty Adama Pawlusia oraz burmistrza Jasła Ryszarda Pabiana zapalili także znicze na grobach osób zaangażowanych w działalność polskiego powojennego podziemia niepodległościowego. Wszystko to należy oczywiście uznać za godne pochwały. Niemniej, gdzieś w pobliżu, na Starym Cmentarzu w Jaśle, miejscu doskonale znanym wielu mieszkańcom miasta, na marginesie poniedziałkowych wydarzeń znalazła się mogiła skrywająca szczątki człowieka, któremu jaślanie winni są bezwarunkową wdzięczność.
Kiedy 1 marca w całym kraju, w tym również w Jaśle oddawano hołd tym wszystkim, którzy niezłomnie stawiali opór hitlerowskiemu okupantowi, a następnie pomimo czyhających zewsząd niebezpieczeństw gotowi byli kontynuować walkę przeciwko jarzmu narzuconemu przez sowietów, na grobie ppłk. Józefa Modrzejewskiego nieśmiało dopalał się znicz. Na nagrobnej płycie i wokół grobu zalegały liście i igliwie. Zatarte na tablicy nagrobnej litery z trudem da się odczytać nie wytężając wzroku. O legendarnym „Lisie”, patronie jednej z jasielskich ulic, Honorowym Obywatelu Miasta Jasła, człowieku odznaczonym Krzyżem Virtuti Militari V klasy, który pragnął, aby po śmierci jego prochy zostały złożone w jasielskiej ziemi, jakby zapomniano. Z uwagi na fakt, iż ppłk Józef Modrzejewski jest patronem II Liceum Ogólnokształcącego w Jaśle, to właśnie społeczność szkolna w latach ubiegłych starała się opiekować grobem. Dyrekcja placówki podkreśla jednak, że zobowiązanie to nie ma charakteru formalnego. Tłumaczy również, że wszelką aktywność utrudnia obecnie panująca w Polsce pandemia koronawirusa.
Wystarczy wspomnieć, że Modrzejewski w czasie II wojny światowej był szefem Obwodu ZWZ-AK Jasło. W czasie „Burzy” jako dowódca 5 pułku strzelców podhalańskich AK stoczył bitwę pod Gilową Górą. We wrześniu 1944 r. „Lis” został zatrzymany przez NKWD. Choć udało mu się wymknąć sowietom, ciążyło nad nim widmo aresztowania przez funkcjonariuszy jasielskiego Urzędu Bezpieczeństwa. Konsekwentnie kontynuował pracę konspiracyjną. Wiosną 1945 r. w Wolicy omal nie zginął z rąk agentów bezpieki. Po rozwiązaniu Armii Krajowej zasilił szeregi organizacji „Wolność i Niezawisłość”. Był pierwszym kierownikiem rejonu WiN w Krośnie, następnie okręgu Rzeszów. W 1946 r. został szefem sztabu WiN na terenie Krakowa. Jeszcze w tym samym roku objął funkcję kierownika WiN na Kraków – miasto. Jesienią 1946 r. ratując wolność i życie opuścił kraj. W 1951 r. osiadł w Stanach Zjednoczonych, gdzie zmarł 27 października 1995 r. Zawsze jednak podkreślał swój związek z Jasłem.
To, jak nagrobek ppłk. Józefa Modrzejewskiego wyglądał jeszcze dwa dni temu jest wyrzutem sumienia nie tylko dla tych, którzy zobowiązali się o niego dbać, lecz również dla wszystkich mieszkańców Jasła bez wyjątku. Symbole i wartości, którym winni jesteśmy pozostać wierni zdają się z każdym kolejnym dniem ginąć na horyzoncie coraz poważniej zdobywających na znaczeniu przyziemnych i egoistycznych pobudek, rządzących ludzkimi poczynaniami. W tym wszystkim nasuwa się smutna i zarazem brutalna konstatacja. Tocząca obecnie lokalną społeczność gangrena ciągłych knowań, podejrzeń i odsądzania od czci i wiary adwersarzy, z wydawać by się mogło zupełnie błahych powodów, niestety wciąż stanowić będzie przeszkodę na drodze do rzeczywistej refleksji nad pozostawiającą wiele do życzenia jej świadomością moralną. Konsekwencji takiego stanu rzeczy dla Jasła i jego mieszkańców nie sposób przewidzieć. To, że w perspektywie nieubłaganie upływającego czasu okażą się dla niego negatywne wydaje się jednak nad wyraz oczywiste.
MD