Jaślanin mistrzem świata!
Tomasz Podkul okazał się bezkonkurencyjny w zawodach światowego czempionatu w połowie spinningowym ryb z brzegu. Jaślanin z Francji wrócił do domu z dwom a złotymi medalami, triumfując zarówno w klasyfikacji indywidualnej jak również drużynowej.
Z wędką od dziecka
Wędkarstwem interesuje się od najmłodszych lat. Od kiedy pamięta, tato zabierał go nad rzekę, aby mógł poznawać tajniki łowienia ryb. Metodą połowu ryb, która od początku zdobyła jego uznanie był spinning. Jak miało się później okazać to właśnie doskonalenie umiejętności i zdobywanie doświadczenia w tej specjalności pozwoliło Tomaszowi Podkulowi na osiąganie najwyższych laurów w zawodach rozgrywanych nie tylko na arenie krajowej, lecz także poza granicami kraju. Dzisiaj, tak wspomina początki swojej przygody z wówczas jeszcze amatorskim połowem ryb. – W zasadzie, od kiedy nauczyłem się chodzić ojciec zbierał mnie na ryby. Spinning od razu bardzo mi się spodobał i tak już zostało. Od momentu, w którym wyrobiłem pierwszą kartę wędkarską skupiam się wyłącznie na wędkarstwie spinningowym, łowieniu ryb drapieżnych na sztuczne przynęty – mówi.
Tomasz Podkul podczas Mistrzostw Świata w połowie spinningowym ryb z brzegu - Francja 2019
fot. Andrzej Lipiński
Szybko zaraził się sportową rywalizacją. Od kilku już lat startuje w zawodach rangi Grand Prix Polski. Do niedawna brał jeszcze udział w rywalizacji w ramach ligi łódkowej. Dziś skupia się wyłącznie na startach w zawodach, w których łowienie ryb odbywa się z brzegu, z doskonałymi zresztą rezultatami. Jaślanin jest bowiem aktualnym triumfatorem cyklu Grand Prix Polski. Kilkukrotnie stawał na podium pojedynczych zawodów. Ciężka praca i związane z nią sukcesy na arenie krajowej po raz kolejny dały Tomaszowi Podkulowi przepustkę na zawody Mistrzostw Świata w połowie ryb drapieżnych z brzegu. Warto zaznaczyć, że nie był to jego pierwszy start w zawodach tej rangi. W sumie, w mistrzostwach świata startował już czterokrotnie. W ubiegłym roku, w Bośni i Hercegowinie minimalnie przegrał walkę o podium. Wówczas w ciągu dwóch dni złowił 112 ryb.
Sama obecność w kadrze Polskiego Związku Wędkarskiego na zawody światowego czempionatu jest dużym wyróżnieniem. Do Francji pojechali najlepsi spinningiści w kraju, liderzy rankingu tworzonego na podstawie wyników z dwóch ostatnich lat. Na tej bazie trener kadry narodowej zbudował zespół złożony z dwunastu ludzi. Tylko czwórka jednak wzięła udział w bezpośredniej rywalizacji. Pozostali członkowie zespołu pełnili rolę zawodników technicznych, co oznacza, że ich zadaniem było udzielanie wsparcia kolegom odpowiedzialnym za wyniki poprzez np. podpowiedzi, pomoc w poruszaniu się po sektorze. Oni są ich dodatkową parą oczu i uszu. To wszystko sprawia, że za indywidualnym sukcesem Tomasza Podkula stoi w rzeczywistości zespół ludzi.
Allez Tomek! Allez
Polacy, w tym Tomasz Podkul w miejscowości Arpajon-sur-Cère, położonej na południu Francji pojawili się na kilka dni przed zawodami, które rozegrano 1 i 2 czerwca na rzece Cère. Dla Tomasza Podkula, zdobywcy złotego medalu miejsce zawodów miało, jak się okazuje kapitalne znaczenie. – Rzeka, na której łowiliśmy jest bardzo podobna do rzek południa Polski. To w pewnym sensie ułatwiło mi zadanie. Jest ona podobna do takich rzek jak Wisłoka i Jasiołka. Jej przepływy są bardzo podobne – podkreśla.
Rywalizacja trwała dwa dni. Zasady, na jakich przebiega są ściśle określone a zarazem bardzo złożone. Regulamin zawodów gwarantuje równe szanse wszystkim zawodnikom. - Na zawodach rangi mistrzostw świata zawodnicy losują sektory, w których będą łowić. Organizatorzy przygotowują cztery sektory. Następnie losowane są obsady poszczególnych sektorów. Losuje się także kolejność wyjść na sektor. Łowi się w czterech czterdziestopięciominutowych turach. Nie można wyjść na sektor dwukrotnie pierwszym. Chodzi, o to, aby wyrównać szanse. W praktyce wygląda to tak, że kto w pierwszym dniu osiągnie najlepszy wynik, jest głównym kandydatem do sięgnięcia po trofeum. Mnie się to udało. W drugim dniu przypieczętowałem zwycięstwo – wyjaśnia Tomasz Podkul.
Tomasz Podkul/fot. Andrzej Lipiński
Jaślanin pozostawił w pokonanym polu utytułowanych zawodników z Czech i Słowacji. Na drugim stopniu podium stanął utalentowany Daniel Kop. Zdaniem Tomasza Podkula ma on zadatki na przyszłego mistrza świata. Na trzecim miejscu uplasował się Peter Hornak. Słowak, w swojej karierze wcześniej dwukrotnie zdobywał już tytuł mistrza świata.
Liczą się detale
Choć wędkarstwo kojarzyć się może przede wszystkim z sielankowym przebywaniem nad wodą, to w zawodach rangi mistrzostw świata walka toczy się na całego. Na końcowy sukces składa się wiele elementów poczynając od taktyki, na przygotowaniu sprzętowym kończąc. O zwycięstwie lub porażce decydują niuanse. Ważny jest każdy szczegół. – Na sukces każdy pracuje wiele lat, doskonaląc każdy element wędki, zestawu. Istotny jest także ubiór. Kondycja psychiczna i fizyczna oraz dyspozycja dnia także nie pozostają bez znaczenia. Podczas tego typu zawodów kluczowe może kazać się panowanie nad emocjami. Rywalizacja ma charakter wyjątkowo dynamiczny – wyjaśnia Tomasz Podkul.
Reprezentacja Polskiego Związku Wędkarskiego po ceremonii dekoracji/fot. Andrzej Lipiński
W tegorocznych zawodach Mistrzostw Świata w połowie ryb drapieżnych z brzegu wzięli udział reprezentanci dziewiętnastu państw. Niektóre z ekip liczyły ponad dwadzieścia osób. Rywalizacja była niezwykle zacięta. W klasyfikacji drużynowej Polacy minimalnie pokonali Słowaków. Do Francji wszystkie reprezentacje przyjechały po zwycięstwo. Jak przekonuje Tomasz Podkul, nie jest to jedynie pusty frazes. – Na Mistrzostwach Świata nie ma przypadkowych ludzi. O złoto walczą najlepsi z najlepszych. Pomiędzy reprezentacjami krajów toczy się nieustanny wyścig zbrojeń. Każdy stara się zachować dla siebie tajemnice dotyczące sprzętu, przynęt oraz taktyki. Na szczęście jest to zdrowa rywalizacja oparta na wzajemnym szacunku. Każdy chce wygrać i robi wszystko, aby osiągnąć sukces. W poszczególnych reprezentacjach są nawet zawodnicy, którzy kręcą filmy, nagrywając najlepszych zawodników, po to śledzić poczynania konkurencji. Wykonuje się zdjęcia sprzętu – tłumaczy.
Ceremonia dekoracji polskiej reprezentacji.
Polska potęgą?
Sukces, jaki w pierwszych dniach czerwca odniosła polska reprezentacja może w przyszłości zaprocentować kolejnymi triumfami w zawodach rangi mistrzostw świata. Choć liga połowu spinningowego ryb z brzegu jest w Polsce stosunkowo młoda, to bardzo szybko zyskuje na popularności.
Tomasz Podkul nie ma wątpliwość, że na taki stan rzeczy wpływ ma przede wszystkim atrakcyjność dyscypliny. – To bardzo intensywne i indywidualne łowienie, któremu towarzyszy wysoki poziom adrenaliny. Dodatkowym smaczkiem jest rywalizacja w sektorze. W krótkich turach trzeba podejmować szybkie decyzje. Jedna niefortunna może położyć cały wynik. Łowienie to można porównać do szybkiej partii szachów. W jednej turze, najlepsi zawodnicy w rybnej wodzie mogą złowić nawet trzydzieści lub czterdzieści ryb w najlepszych turach – wyjaśnia.
MD