Przeciwnicy zaostrzenia prawa aborcyjnego znów wyszli na ulice Jasła
W środę, ulicami Jasła po raz kolejny przeszedł Strajk Kobiet. Jego uczestnicy znów postanowili zamanifestować swój sprzeciw wobec zaostrzenia przepisów ustawy antyaborcyjnej. Na niesionych przez demonstrantów transparentach znalazło się hasło – „Rząd nie ciąża, da się usunąć”. Manifestacja zgromadziła blisko trzydzieści osób.
W środowym Strajku Kobiet w Jaśle wzięło udział blisko trzydzieści osób/fot. Marcin Dziedzic
Przeciwnicy wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie dopuszczalności aborcji zaczęli gromadzić się przy glorietce w Parku Miejskim przed godziną 18. Wrócili w to miejsce po tygodniowej przerwie. W ubiegły czwartek, wyszli na ulice miasta, aby po raz kolejny zaprotestować przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego, czego tłem były publikacje wyroku TK w Dzienniku Ustaw oraz jego uzasadnienia wraz ze zdaniami odrębnymi w Monitorze Polskim.
Dzisiejszego wieczoru, w manifestacji wzięło udział blisko trzydzieści osób. Uczestnicy protestu tradycyjnie przemaszerowali na płytę jasielskiego rynku, wznosząc wolnościowe i antyrządowe hasła. Ulicami miasta niosły się głośne okrzyki: „Moje ciało, moja sprawa”, „Precz z Kaczorem, dyktatorem”, „To jest wojna”. Po około trzydziestu minutach demonstranci wrócili do parku, gdzie przez kolejnych kilkadziesiąt minut kontynuowali ożywione dyskusje.
Wsłuchując się w wymianę zdań można było odnieść wrażenie, że w protestach, które odbywają się w Jaśle biorą udział mieszkańcy miasta o zróżnicowanych poglądach. Nie wszyscy, wbrew obiegowej opinii są zadeklarowanymi zwolennikami aborcji na żądanie. Dla części z nich, udział w demonstracji jest aktem sprzeciwu wobec ograniczaniu podstawowych wolności. – Wydaje mi się, że każdy przychodzi tutaj motywowany przeróżnymi okolicznościami. Ja biorę udział w protestach z uwagi na to, że zmiany w prawie prowadzą wprost do ograniczania prawa do wolności słowa, sumienia i swobody wyrażania swoich poglądów. Aborcja jest zapalnikiem tego, co dzieje się w Polsce – mówi pani Małgorzata, mieszkanka Jasła. Dodaje również, że przeciwników zaostrzenia przepisów ustawy antyaborcyjnej nie należy wrzucać do jednego worka, wskazując wszystkich jako obrazoburców wrogów tradycji chrześcijańskiej. – Jestem osobą wierzącą. Staram się być dobrym człowiekiem. Wydaje mi się, że to, o czym chcemy mówić jest dla niektórych szokujące, ale nie jest wymierzone w wiarę katolicką. Jako matka nie chciałabym, aby ktokolwiek, państwo, czy też mąż zmuszał kobiety do czegoś, czego nie chcą. Nie powinno być tak, że przymus wynika z przepisów prawa. Zostawmy to sumieniom – przekonuje.
W Strajku Kobiet biorą również udział kobiety, dla których prawo wyboru ma fundamentalne znaczenie, w kontekście sytuacji, z jakimi muszą borykać się kobiety, u których dziecka stwierdzono wady wrodzone. - Jestem przeciwniczką aborcji na żądanie. Nie można szukać pretekstu, że to jeszcze nie czas, że to nie ta płeć, że najpierw kariera. Są jednak sytuacje, w których kobieta musi dokonać trudnego wyboru. Teraz nie będą miały takiej możliwości. To nie przepisy prawa powinny regulować te kwestie. Trzeba edukować i pomagać ludziom, którzy znaleźli się w takiej sytuacji, szczególnie rzecz jasna kobietom. Jeżeli kobieta zdecyduje się urodzić dziecko, ze stwierdzonymi wadami, trzeba jej pomóc. Tymczasem kobiety pozostawiane są samym sobie. Nie tak powinna wyglądać troska o życie poczęte. Po urodzeniu dziecka rząd i Kościół mają takie kobiety gdzieś – mówi imienniczka pani Małgorzaty, również mieszkanka Jasła.
Środowy protest przebiegł bez zakłóceń. Po godzinie 19. wszyscy uczestnicy Strajku Kobiet opuścili Park Miejski w Jaśle.
MD