Sobczyk przyznaje – przegrana boli
Niedzwiedź pokonała Sobczyk. To pierwsza porażka Agnieszki w MMA, ale nie w judo. Znany jest jej smak wygranej, ale tym razem pozostała jedynie gorycz porażki. Sekundanci jaślanki zadecydowali o końcu walki. - Uznali, że nie daję rady, więc mieli rację – stwierdza Sobczyk.
Prawda o chorobie Agnieszki wyszła na jaw po walce. Z gorączką i zapaleniem płuc stanęła do walki nikomu nie mówiąc o swoim stanie zdrowia sądząc, że przejdzie. Początek walki prowadziła jaślanka lecz jak sama podkreśliła, w jednym momencie wszystko obróciło się o 180 stopni. - Jak oglądałam walkę zastanawiałam się, dlaczego nie przeszłam do gardy w parterze i nie złapałam jej za nogi tylko stałam, ale tak się tylko mówi, jak się stoi z boku – podkreśla Agnieszka Sobczyk. - Później można analizować walki i poprawić błędy, ale naprawdę cieszę się, bo pierwszy raz w życiu dostałam. Wiem już jakie to uczucie – dodaje.
Judoczki są silne i łatwo się nie poddają
Agnieszka Sobczyk i Agnieszka Niedźwiedź to judoczki z dużym doświadczeniem. Dla jaślanki było to jednak trzecia walka w MMA w przeciwieństwie do jej przeciwniczki, która walczyła po raz pierwszy. Sobczyk zaznaczała od początku, że ciąży na niej większa presja niż do tej pory. To jej miasto i jej kibice – to dla nich chciała wygrać. - Naszym planem była walka w stójce. Początek był dobry. Dwa razy spadła na ziemię po moich ciosach, ale wiem, że judoczki są silne i niełatwo je pokonać. Niedźwiedź bardzo się cieszyła. Miała z czego – podkreśla Agnieszka. - W mojej karierze judo nie raz przegrałam. Tutaj było trochę inaczej; presja tego, że walczę u siebie i na pewno boli.
Bili brawo
Kiedy jaślanka schodziła z oktagonu po przegranej walce, kibice nie gwizdali, ale bili brawo. To podniosło ją mocno na duchu. Mimo tego, że nie odniosła większych kontuzji i nie miała większych ran prócz obtarcia na policzku przez rękawicę w porównaniu z jej przeciwniczką – poniosła porażkę, ale jak każda czegoś uczy i tym razem Agnieszka poprawi to, co jeszcze nie było dopracowane na 100%.
Ilona Czarnecka