Tak wyglądała tragiczna jesień 1939 r.
Eksplozje, serie z karabinów maszynowych i łuny ognia nad „łąkami hubalowymi” towarzyszyły widowisku historycznemu, które odbyło się wczoraj w ramach tegorocznej edycji Memoriału majora Henryka Dobrzańskiego „Hubala”. Tematem przewodnim tym razem były wydarzenia z jesieni 1939 r.
Blisko dwa tysiące jaślan obejrzało tegoroczny Memoriał majora Henryka Dobrzańskiego „Hubala”. Tym razem tło historyczne widowiska stanowiły jedne z najtragiczniejszych wydarzeń w historii Rzeczypospolitej. Organizatorzy zabrali widzów w podróż w czasie, podczas której przybliżyli okoliczności agresji hitlerowskich Niemiec na Polskę oraz przebieg kampanii jesiennej 1939 r. Nie zabrakło odniesień do postaci jaślan, którzy osiem dekad temu z bronią w ręku stawili opór nazistowskim najeźdźcom.
Zobacz fotorelację z widowiska > FOTOGALERIA
Memoriał tradycyjnie zorganizowano na tak zwanych „łąkach hubalowych”, miejscu ze wszech miar historycznym. To tutaj, bowiem kilkuletni Henryk Dobrzański, późniejszy uczestnik „wielkiej wojny”, walk w Galicji Wschodniej, wojny polsko-bolszewickiej oraz wojny obronnej 1939 r. stawiał pierwsze kroki w jeździe konnej.
Widowisko historyczne, które w Jaśle zorganizowano już po raz siódmy zdecydowały się zobaczyć tłumy mieszkańców miasta i jego okolic. Na miejsce, w którym miało się ono odbyć publiczność ściągała już na dwie godziny przed jego rozpoczęciem. Wszystko po to, aby z bliska zobaczyć umundurowanie, uzbrojenie oraz pojazdy z epoki. Dzieci chętnie pozowały do fotografii stojąc m.in. przy dziale przeciwpancernym Bofors kalibru 37 mm. Prawdziwym rarytasem dla wszystkich miłośników militariów i nie tylko okazała się polska tankietka – TKS, która była podstawową bronią polskich sił pancernych podczas wojny obronnej 1939 r. Prosto z Prywatnego Muzeum Pojazdów Militarnych i Zabytkowych w Rakszawie, na „łąki hubalowe” ściągnięto m.in. niemiecki samochód pancerny Kfz. 13 Adler oraz transporter SDKFZ 251. W widowisku wzięli udział rekonstruktorzy z wielu miejsc w całej Polsce, w tym m.in. z Kielc, Toporzyska, Krakowa, czy też Limanowej.
W pierwszych minutach widowiska ukazano atmosferę niepewności i narastającego napięcia, które towarzyszyły mieszkańcom polskich wsi, miasteczek i miast w sierpniu 1939 r. Atmosfera z dnia na dzień stawała się coraz gęstsza a konflikt zbrojny z zachodnim sąsiadem wydawał się nieunikniony. Polacy gotowali się, jak miało się później okazać do nierównej walki z siłami zbrojnymi III Rzeszy. Wtem z zarośli wyłoniły się pojazdy wojskowe oraz rekonstruktorzy, którzy tego dnia wcielili się w role żołnierzy Wehrmachtu. Z wioski przed nacierającym nieprzyjacielem ucieczką salwowali się wszyscy jej mieszkańcy porzucając dorobek całego życia. Na niemieckich żołnierzy czekali już żołnierze Wojska Polskiego. Wybuchy wyrzucały w powietrze grudy ziemi a gęsty dym spowił pole bitwy. Wrażenie scen batalistycznych, starał się wzmacniać narrator w osobie niezastąpionego Jana Urbana.
Organizatorzy widowiska postawili sobie za cel ukazanie przede wszystkim heroizmu polskich żołnierzy, którzy we wrześniu i październiku 1939 r. dzielnie stawiali opór przeważającym siłom wroga. W gronie tym znaleźli się także ludzie związani z Jasłem. Jednym z nich był strzelec Kazimierz Mazurczak, którego postać zdecydowano się wykorzystać przygotowując widowisko. We wrześniu 1939 r. przez kilka godzin skutecznie opóźniał on w przysiółku Topoliny w Trzcinicy marsz niemieckich oddziałów kierunku wschodnim. Do dziś pozostaje on wzorem patriotycznej postawy. Wszak na ołtarzu ojczyzny złożył to, co miał najcenniejsze, własne życie. O tej wciąż jeszcze mało znanej postaci mówił wczoraj Mariusz Świątek, dyrektor Muzeum Regionalnego w Jaśle. – Strzelec Kazimierz Mazurczak był żołnierzem Korpusu Ochrony Pogranicza. We wrześniu 1939 r. oddziały te zostały skierowane na teren powiatu jasielskiego jako wzmocnienie Batalionów Obrony Narodowej Armii Karpaty. Na rozkaz dowódcy urządził on zasadzkę w Topolinach. Miał opóźnić marsz kolumny niemieckich wojsk przemieszczających się od Biecza w kierunku Jasła. Opór na kilka godzin zatrzymał niemieckie oddziały. Celnym ogniem swojego rkm-u skutecznie blokował trasę. W końcu niemieckim żołnierzom udało się podejść do pozycji Mazurczaka. Byli wściekli. Zmasakrowali jego ciało, po czym wrzucili je do rowu. Rozkaz był dla niego najważniejszy. Opóźniając marsz Niemców dał szansę między innymi na ewakuację rannych ze szpitala wojskowego w Jaśle – mówi. Szczątki bohaterskiego strzelca spoczywają dzisiaj na cmentarzu parafialnym w mogile z I wojny światowej.
Bezpośrednio w obronę Jasła zaangażowany był także por. Kazimierz Hefka, którego oddział operował w rejonie Pohulanki. Trzecią postacią, o której warto wspomnieć jest ppłk Mieczysław Żygłowicz. W tym roku uczestnik wojny obronnej 1939 r. świętował będzie swoje setne urodziny. Swój udział w walkach zakończył w bitwie pod Wolą Gułowską, podczas której 5 października został ranny w twarz.
Na „łąkach hubalowych” można było wczoraj także zobaczyć wystawę przygotowaną przez Muzeum Regionalne w Jaśle, która wpisuje się w obchody osiemdziesiątej rocznicy wybuchu II wojny światowej. Tablice zawierające fotografie oraz teksty udostępnione przez Instytut Pamięci Narodowej mówią o historii kampanii jesiennej 1939 r. na Podkarpaciu. Jej uzupełnieniem są materiały przygotowane przez jasielskie muzeum. Na nich z kolei można znaleźć m.in. fotografie ukazujące przekazanie sprzętu wojskowego dla oddziałów Wojska Polskiego ufundowanego przez miasto Jasło. Tablice zawierają również fotografie oraz informacje na temat Batalionów Obrony Narodowej. Częściowo wystawę będzie można oglądać do końca sierpnia bieżącego roku w Parku Miejskim.
Organizatorem wydarzenia było Stowarzyszenie Kawaleria we współpracy z miastem Jasłem, Jasielskim Domem Kultury oraz Muzeum Regionalnym w Jaśle. Partnerem wydarzenia była Grupa LOTOS.
MD