Zawsze był inicjatorem wspólnego kolędowania
Uwielbia Boże Narodzenie, dlatego zawsze do rodzinnego domu powraca, by ten czas spędzić w wyjątkowy sposób ze swoimi bliskimi. Jako mały chłopiec więcej psocił w kuchni, niż pichcił pomagając mamie. Uwielbiał świąteczne przygotowania i co najważniejsze prezenty. A gdy przyszedł czas na kolędowanie, Mateusz brał śpiewniki do ręki i rozpoczynał zachęcając pozostałych członków rodzinny do wspólnego śpiewania.
W rodzinnym domu Mateusza Mijala wigilia rozpoczyna się około godziny 17 – tej. Przy życzeniach często zakręci się łezka w oku. - Życzymy sobie dużo zdrowia, wytrwałości, by nowy rok był lepszy od poprzedniego. To jest taka chwila, w której wybacza się wszystkie złe momenty – mówi Mateusz.
Najważniejszym daniem jest barszcz czerwony z uszkami faszerowanymi grzybami. Na stole stoją także inne potrawy takie jak żur, karp, czy groch z kapustą. - W kuchni zawsze rządziła mama. Tata z siostrą jej pomagali w przygotowaniach, a ja czekałem czasem podjadając co nieco – śmieje się Mateusz wspominając dzieciństwo. - Najbardziej jednak uwielbiam barszcz czerwony, na który niejednokrotnie czekam cały rok, a ten, który przygotowuje moja mama jest mistrzostwem świata!
Jako dziecko Mateusz całą rodziną wyjeżdżał do dziadków, gdzie święta była niezwykle radosne w gronie kuzynów, kuzynek, cioć i wujków. Ja zawsze czytałem Pismo Święte. Z biegiem czasu rodzina rozdzieliła się, gdyż wielu jej członków wyjechało za pracą. - Zawsze było tak, że spotykaliśmy się co roku u babci lub dziadka. Były to niezwykle magiczne, rodzinne święta. To był wyjątkowy czas. Niestety, każdy chciałby, aby żyło mu się jak najlepiej, stąd też krewni wyjechali za pracą. Teraz święta spędzam w gronie rodziców i rodzeństwa.
Święta to nie tylko wigilia. To również kolędowanie i prezenty pod choinką. Po kolacji wszyscy siadali do wspólnego śpiewania kolęd. - Nasza rodzina zawsze była muzykalna. Po wieczerzy zazwyczaj wyciągałem śpiewniki, włączałem swoją płytę z kolędami, po czym razem śpiewaliśmy. Prezenty to również ważny element świąt. Teraz chłopcy życzą sobie PlayStation bądź inne gry. Ja lubiłem dostawać słodycze. Był ze mnie niezły łasuch – wspomina Mateusz Mijal.
(icz)