500 kilometrów rowerem po bezdrożach. Krzysiek Kosiek - kolarz JSC rusza na samotną eskapadę
Kilkanaście lat temu dusza sportowca posadziła go na siodełku roweru MTB. Dzisiaj Krzysiek Kosiek, kolarz amator należący do Jasielskiego Stowarzyszenia Cyklistów zamierza sprawdzić się podejmując niecodzienne wyzwanie. Już za kilka dni wyruszy swoim rowerem z Ustronia do Wołosatego w samotną wyprawę Głównym Szlakiem Beskidzkim. Do pokonania będzie miał dystans blisko 500 km oraz 17 tys. metrów przewyższenia. Planowaną od dawna eskapadę rowerową Krzysiek zamierza również wykorzystać promując zbiórkę pieniędzy na leczenie i rehabilitację Kuby Bary.
Krzysiek Kosiek/fot. Marcin Dziedzic
Swoją przygodę z rowerem Krzysiek Kosiek rozpoczął, tak jak w przypadku większości osób, które upodobały sobie podróżowanie dwukołowym pojazdem napędzanym jedynie siłą mięśni, jeszcze w dzieciństwie. Kolarstwo górskie stało się jego wielką pasją. Dzisiaj w zasadzie niemal nie rozstaje się ze swoimi rowerami, trenując oraz biorąc udział w zawodach jako zawodnik Jasielskiego Stowarzyszenia Cyklistów. Amatorskie uprawianie sportu stało się również dla niego doskonałym sposobem na zachowanie dobrej kondycji i sprawności fizycznej. Jakby tego było mało, od wielu lat Krzysiek jest sędzią piłkarskim w niższych klasach rozgrywkowych.
O pokonaniu trasy wiodącej w znacznej mierze Głównym Szlakiem Beskidzkim lub innej trasy o podobnej charakterystyce i dystansie Krzysiek myślał już od dawna. Często na drodze stawały jednak obowiązki zawodowe lub lista priorytetów, która stawiała urlop spędzony z rodziną na jej ścisłym czele. W tym roku jednak, z uwagi na nie małe zamieszanie, związane z organizacją wyjazdów zagranicznych, co wynika z dynamicznie zmieniającej się sytuacji epidemicznej, postanowił wreszcie zrealizować swój cel. Tym samym urlop spędzi nie na plaży wygrzewając zmęczone kości w słońcu, lecz na rowerze, na szlaku pośród lasów, pokonując niezliczoną ilość pojazdów w trudnym terenie.
- Początkowo planowałem rozpocząć jazdę w Bogatyni. Okazało się to niemożliwe z uwagi na czas, jakim dysponuję. Usiadłem więc przed mapą i doszedłem do wniosku, że najlepszym rozwiązaniem będzie próba pokonania na rowerze trasy przebiegającej w znacznej mierze Głównym Szlakiem Beskidzkim, który jest najdłuższym szlakiem turystycznym w Polsce. Wiem, że nie jestem pierwszy i ostatni. Wielu ludzi robi to pieszo. Z uwagi na moją pasję, chcę tego dokonać na rowerze – tłumaczy Krzysiek Kosiek.
Dystans blisko 500 km zamierza pokonać w ciągu ośmiu lub dziewięciu dni. W drogę wyruszy z miejscowości Ustroń w województwie Śląskim. Punktem docelowym jest Wołosate w Bieszczadach. Szlak wiedzie przez Beskid Śląski, Beskid Żywiecki, Gorce, Beskid Sądecki, Beskid Niski oraz Bieszczady.
Nie tylko dystans robi w tym przypadku wrażenie. Sporym wyzwaniem dla organizmu będzie również sumaryczna wartość przewyższeń, którą szacować można na ponad 17 tys. metrów. – Wyprawa będzie dla mnie czymś zupełnie nowym. O tym, że przejadę tak długą trasę jak podczas zawodów kolarskich mogą zapomnieć. Po pierwsze do roweru będę miał przytroczony najpotrzebniejszy ekwipunek w postaci śpiwora, odzieży na przebranie, jedzenia i co najważniejsze narzędzi służących do naprawy roweru. Na szlaku będę zdany wyłącznie na siebie. Nie mogę sobie pozwolić na to, aby rower w wyniku jakiejkolwiek usterki pozostał niezdatny do jazdy. Mam nadzieję, że warunki pogodowe będą mi sprzyjały. Liczę też na to, że uda mi się mądrze gospodarować kaloriami – wyjaśnia kolarz amator.
Krzysiek Kosiek/fot. Marcin Dziedzic
W ostatnich tygodniach Krzysiek Kosiek zmienił nieco plan treningowy. Z oczywistych względów postawił na poprawę wytrzymałości. Nieustannie przygotowuje również rower, który ma mu pomóc pokonać kilkusetkilometrową trasę w trudnym terenie. Sporo czasu poświęca także na przygotowanie mentalne. Wyprawa będzie dla niego bowiem zmierzeniem się z własnymi słabościami i próba charakteru. Noce zamierza spędzać w schroniskach, a jeżeli nie będzie to możliwe, pod gołym niebem.
Eskapada, którą Krzysiek rozpocznie 31 lipca bieżącego roku w Ustroniu nie będzie skupiać się jedynie na jego osobie. Chce ją bowiem wykorzystać do tego, aby zachęcić wszystkich ludzi dobrej woli do udzielenia wsparcia Kubie Barze, który walczy o powrót do sprawności po operacji usunięcia guza mózgu. – Pomyślałem, że każda okazja do tego, aby pomóc komuś, kto tej pomocy potrzebuje jest dobra. Od 2005 roku jestem sędzią piłkarskim. Wszyscy znamy historię młodego piłkarza UKS 6 Jasło, który marzy o tym, aby móc zmów grać w piłkę. Zachęcam wszystkich do tego, aby wpłacali pieniądze na jego leczenie i rehabilitację. Liczy się każda złotówka. Mam nadzieję, że w czasie, kiedy będę pokonywał trasę, na konto Kuby wpłynie przynajmniej kwota odpowiadająca liczbie przejechanych przeze mnie kilometrów – mówi.
Darowizny na rehabilitację Kuby Bary można wpłacać za pośrednictwem Fundacji Serca dla Maluszka, której chłopiec jest podopiecznym > https://www.fundacjasercadlamaluszka.pl/nasi-podopieczni/jakub-bara.html?fbclid=IwAR18psRbr9Iu7bvpFhSeJ25P6T3ySB5Q69uVreKF2h-RQHGDv13Ac1p8VJE
Darowizn przelewem można dokonywać na poniższe dane.
Fundacja „Serca dla Maluszka”
Ul. Kowalska 89
43-300 Bielsko-Biała
Bank Millenium 85 1160 2202 0000 0001 9214 1142
Tytułem: Jakub Bara
MD