Czarni pokonali Stal Sanok w kolejnym przedsezonowym sparingu
Czarni Jasło ani myślą o odpoczynku. Intensywny tydzień podopieczni Adama Domaradzkiego zakończyli sobotnim starciem ze Stalą Sanok. Na boisku ze sztuczną nawierzchnią w Jaśle sanoczanie musieli uznać wyższość gospodarzy. Czarni po trafieniach Sowy i Floriana pokonali Stal 2:0.
Bartek Rodak w walce z rywalem o piłkę/fot. Marcin Dziedzic
Zdjęcia z meczu JKS Czarni 1910 Jasło - Stal Sanok zobaczysz w naszej >FOTOGALERII<
Sparing ze Stalą Sanok był dla jasielskiej drużyny czwartym sprawdzianem, przed jakim w ciągu ostatnich siedmiu dni postanowił postawić swoich podopiecznych Adam Domaradzki. Fani Czarnych przed wczorajszym spotkaniem zachodzili w głowę, w jakiej dyspozycji znajdować się będzie zespół po dwóch porażkach przeciwko Karpatom Krosno (0:4) i Heiro Rzeszów (1:3).
Pod nieobecność Szymona Sabika i Pawła Setlaka szkoleniowiec Czarnych po raz kolejny zdecydował się na eksperymentalne zestawienie formacji obronnej. Parę środkowych obrońców utworzyli Bartosz Szopa i Paweł Remut. Na pozycji lewego obrońcy pojawił się wracający po krótkiej przerwie spowodowanej urazem Wojciech Myśliwiec. Na prawej obronie zagrał Krzysztof Szydło. Pod nieobecność Patryka Fryca trener gospodarzy zdecydował się powierzyć rolę defensywnego pomocnika Rafałowi Mastajowi. W linii pomocy zobaczyliśmy jeszcze: Dawida Floriana, Bartka Rodaka, Łukasza Urbana oraz Wojciecha Kiełtykę. Po raz kolejny w roli egzekutora wystąpił Maciej Sowa. Między słupkami bramki Czarnych stanął Łukasz Lepucki.
Gospodarze rzucili się do ataku od pierwszej minuty spotkania. Animusz Czarnych omal nie skutkował zdobyciem gola już w drugiej minucie gry. Maciej Sowa obsłużył podaniem doskonale ustawionego w polu karnym gości Dawida Floriana. Pomocnik Czarnych mierzył w kierunku dalszego słupka bramki. Piłka po jego strzale wylądowała jednak na słupku. Do futbolówki doskoczył jeszcze Wojciech Kiełtyka, który posłał ją wprost w boczną siatkę.
Żadna z drużyn nie była w stanie narzucić swojego stylu gry. W grze obydwu zespołów można było zaobserwować sporo niedokładności, co w sposób bezpośredni skutkowało niemal zupełnym brakiem jakichkolwiek sytuacji podbramkowych. Gospodarze nie ustrzegli się prostych błędów w wyprowadzeniu piłki. Po jednym z nich, goście stanęli przed szansą na objęcie prowadzenia. Z prezentu jednak nie skorzystali.
Dogodną okazję do objęcia prowadzenia Czarni stworzyli sobie po raz kolejny dopiero w 25. minucie spotkania. Tuż przed linią pola karnego faulowany był Łukasz Urban. Do piłki ustawionej w odległości ok. 18. metrów od bramki Stali podszedł sam poszkodowany. Uderzona nad murem przez pomocnika gospodarzy futbolówka zmierzała pod poprzeczkę. Bramkarz gości z najwyższym trudem zdołał ją jednak sparować na rzut rożny.
Pierwszy celny strzał na bramkę Czarnych sanoczanie oddali na blisko pięć minut przed upływem regulaminowego czasu gry. Niedługo potem Czarni objęli prowadzenie, w czym spory udział miał bramkarz Stali. Po strzale z dystansu nie zdołał bowiem chwycić piłki wypuszczając ją przed siebie. Na linii pola karnego czekał już na nią Maciej Sowa, który strzałem po ziemi umieścił futbolówkę w siatce.
W spotkaniu nie brakowało twardej, męskiej walki. Na zdjęciu Wojciech Myśliwiec
w starciu z rywalem/fot. Marcin Dziedzic
Po zmianie stron, w składzie Czarnych pojawili się między innymi: Marcin Krajewski, Wojciech Dziedzic, Mateusz Kurdziel, Karol Szydło, Tomasz Pałucki czy też Marcel Płocica. Czarni cofnęli się głęboko na własną połowę boiska oddając inicjatywę sanoczanom. Goście, choć wyraźnie przeważali, głównie dzięki zdominowaniu środka pola, nie potrafili owej przewagi udokumentować trafieniem. Drużynie Stali wyraźnie brakowało wykończenia akcji. Pewnie w defensywie spisywał się przede wszystkim Remut, który jak przystało na rutyniarza, doskonale radził sobie z ofensywnymi graczami gości. Solidnie w destrukcji prezentowali się również boczni obrońcy oraz Dziedzic, który na boisku pojawił się po przerwie.
Kiedy wydawało się, że doprowadzenie przez gości do wyrównania jest wyłącznie kwestią czasu gospodarze zadali drugi i jak miało się okazać decydujący cios. Na własnej połowie piłkę wyłuskał Szopa. W swoim stylu przebiegł z nią kilkanaście metrów opędzając się od rywali, którzy mieli chrapkę na to, aby natychmiast odzyskać futbolówkę. Pomocnik Czarnych wypatrzył wychodzącego na czystą pozycję Krajewskiego, do którego posłał dokładne podanie. Napastnik przejął piłkę na lewej flance i popędziło, co sił w nogach w kierunku bramki gości. Swojego rajdu nie zakończył jednak strzałem. Zagrał bowiem piłkę do wbiegającego w obręb szesnastki Floriana, który strzałem w kierunku dalszego słupka bramki wykończył zabójczy kontratak swojego zespołu.
Wynik meczu nie uległ już zmianie. Czarni Jasło pokonali Stal Sanok 2:0.
MD