Kamil Mastaj mistrzem Europy Kyokushin karate
W miniony piątek i sobotę, w Świnoujściu odbyły się KWF 34. Mistrzostwa Europy Kyokushin. Wśród zawodników rywalizujących o medale nie mogło zabraknąć Kamila Mastaja. Jaślanin, który swoją przygodę z karate rozpoczynał w jasielskim Klubie Kyokushin Karate, zdobył złoty medal w kategorii kumite seniorów do 90 kg.
Tegoroczny europejski czempionat kyokushin okazał się dla Kamila Mastaja absolutnie wyjątkowy. Wreszcie zdobył on bowiem medal z najcenniejszego kruszcu. W poprzednich latach wielokrotnie stawał na podium mistrzostw Europy. Srebrne krążki zawisły na jego szyi w 2015, 2017 i 2018 r. Brązowe zaś w 2016 i 2019 r.
fot. Facebook
- W końcu po tylu latach startu zdobyłem wymarzone złoto. Moja predyspozycja tamtego dnia wywołała na sędziach niesamowite wrażenie, przez co otrzymałem również nagrodę dla najlepszego zawodnika ME, która jest niesamowitym wyróżnieniem, gdyż startujących było kilkuset w kilkunastu kategoriach, a ten tytuł przyznano akurat mnie, z czego jestem niesamowicie dumny – mówi Kamil Mastaj nie kryjąc olbrzymiej satysfakcji w odniesionego w Świnoujściu sukcesu.
Droga do upragnionego triumfu nie była usłana różami. Podczas turnieju, karateka rodem z Jasła, musiał zmierzyć się z bardzo wymagającymi przeciwnikami z Bułgarii i Ukrainy. Co więcej, jak wspomina, zanim stanął na macie oko w oko z rywalami, zmuszony był stoczyć dodatkową walkę z kontuzją. - Trzy dni przed startem, podczas rozruchu, odnowiła mi się kontuzja ścięgna pachwinowego. W czwartek rano ledwo wstałem z łóżka, miałem ogromne wątpliwości, co do mojego startu. Zacisnąłem zęby, żeby nie było widać po mnie, że coś mi doskwiera i poszedłem na weryfikację. Przez dwa dni leczyłem uraz maściami i tabletkami przeciwbólowymi. W dzień zawodów nadal odczuwałem dyskomfort w tym miejscu, jednakże byłem bardzo nastawiony na zwycięstwo i nie przeszkodziło mi to w zdobyciu mistrzostwa – wspomina.
Kamil Mastaj podczas gali Plebiscytu na Najpopularniejszego Sportowca i Trenera Podkarpackiego Trójmiasta – Jasła, Krosna i Sanoka w 2018 r./fot. Marcin Dziedzic
W finałowej walce Kamil Mastaj zmierzył się z Ukraińcem Yuriyem Kryukovem. Jaślanin rozpoczął ją spokojnie, co odpowiadało obranej na ten pojedynek taktyce. - Przeciwnik kilkukrotnie wykonał bardzo mocne uderzenia rękoma i nogami, co utwierdziło mnie w przekonaniu, iż nie będzie lekko. Wyprowadziłem również kilka mocnych ciosów rękoma i kilka kopnięć na różne strefy. Walka do tego momentu była wyrównana. Po upływie około półtorej minuty, po wznowieniu walki przez sędziego, wykonałem swoje autorskie kopnięcie tj. kopnięcie w głowę opadającą nogą z wyskoku – wyjaśnia.
Po tym jak noga Kamila Mastaja wylądowała na głowie Kryukova, sędzia zmuszony był przerwać walkę. Ogłoszone zostało zwycięstwo jaślanina przez nokaut techniczny (Ippon).
Złoty medalista ze Świnoujścia ma pełną świadomość tego, że za jego sukcesami stoi wielu ludzi. - Chciałem podziękować za wsparcie najbliższym: mojej dziewczynie, która była tam ze mną, rodzinie, przyjaciołom, kolegom z treningów oraz Shihanowi Tadeuszowi Krygowskiemu, bez którego wyjazd na ME byłby niemożliwy – mówi.
MD