Morderczy bój MKS-u „Gamrat-MOSiR” Jasło z TS Volley Rybnik
Siatkarze MKS-u „Gamrat-MOSiR” Jasło potrzebowali pięciu setów, aby sięgnąć po zwycięstwo w meczu z TS Volley Rybnik. Kibice zgromadzeni w hali Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Jaśle otrzymali solidną dawkę siatkarskich emocji.
Zespoły rywalizujące w rozgrywkach siatkarskiej II ligi mężczyzn, wróciły dzisiaj do walki o ligowe punkty po świąteczno-noworocznej przerwie. Podopieczni Bartosza Kilara zmierzyli się dzisiaj we własnej hali z ekipą TS Volley Rybnik. Dla jasielskiego zespołu, spotkanie z niżej notowanym rywalem, miało być doskonałą okazją do zrehabilitowania się po grudniowej, niespodziewanej porażce, w meczu przeciwko Hutnikowi-Wandzie Kraków. Rybniczanie postawili gospodarzom bardzo trudne warunki. Jaślanie rozstrzygnęli losy sobotniej rywalizacji dopiero w tie-breaku.
Zdjęcia z meczu obejrzysz w FOTOGALERII
Początek pierwszej partii należał do gospodarzy, którzy stosunkowo szybko zdołali zbudować kilkupunktową przewagę. Rybniczanie popełniali błędy w ataku oraz w polu zagrywki. Jaślanie z kolei, zdobywali kluczowe punkty, doskonale radząc sobie w każdym z zasadniczych elementów siatkarskiego rzemiosła. Po tym, jak niezastąpiony Rafał Matuła popisał się dwoma asami serwisowymi, a Mateusz Armata zdołał zatrzymać pojedynczym blokiem atak środkowego śląskiego zespołu, przewaga MKS-u wzrosła do pięciu punktów (10:5). Goście ruszyli do odrabiania strat, co w połączeniu z błędami, popełnionymi przez gospodarzy w ataku, sprawiło, że rybniczanie zniwelowali stratę do jednego oczka (13:12). Przebieg seta z powodzeniem można byłoby przedstawić na pomocą sinusoidy. Gospodarze w kolejnych akcjach znów odskoczyli od rywala na trzy punkty. Kiedy wydawało się, że ze spokojem dowiozą kilkupunktową przewagę do końca pierwszej odsłony meczu, sytuacja po raz kolejny się skomplikowała. Rybniczanie byli bliscy doprowadzenia do wyrównania (21:20). Wynik wciąż pozostawał sprawą otwartą. Ostatecznie, to jednak gospodarze zachowali więcej zimnej krwi, rozstrzygając pierwszego seta na swoją korzyść (25:22).
Druga partia, w jej początkowej fazie, była bardzo wyrównana. Goście wciąż nie mogli wejść na oczekiwany rzez siebie poziom, jeśli chodzi o zagrywkę. Coraz lepiej prezentowali się jednak w grze blokiem. Dotkliwie przekonali się o tym zarówno Warzocha, jak też Kościółek, który trzykrotnie nadział się na skuteczny blok gości. Przewaga rybniczan oscylowała w granicach trzech punktów. Jaślanie zdołali ją zmniejszyć do minimum po skutecznym ataku Warzochy i Lasockiego ze środka po szybkim rozegraniu w wykonaniu Szymona Sobonia (16:17). Potem do głosu doszli goście. Po przerwie, o którą poprosił opiekun rybniczan, błąd w polu zagrywki popełnił Szymon Soboń. W kolejnej akcji, piłka po ataku Kościółka, wylądowała na aucie. Na domiar złego, blokiem zatrzymani zostali Matuła i Warzocha. Przewaga rybniczan wzrosła do czterech punktów (16:21). Bartosz Kilar, w końcówce drugiej partii, próbował odmienić losy rywalizacji, poprzez dokonanie roszady w składzie. Na boisku, w miejsce mającego spore problemy ze skutecznością w ataku Kościółka, pojawił się Anatol Lejko. Zabieg ten nie przyniósł jednak spodziewanego efektu. Goście wygrali druga partię 25:19, doprowadzając tym samym do remisu w całym meczu.
Trzeci set rozpoczął się od skutecznego ataku w wykonaniu jednego z zawodników gości. Rybniczanie jednak, szybko oddali punkt jaślanom za sprawą błędu popełnionego w polu zagrywki, co sobotniego popołudnia było ich przysłowiową piętą achillesową. Gospodarze z kolei, mieli duże problemy w grze blokiem. Ich rywale z łatwością znajdowali miejsce na siatce, czego efektem były kolejne punkty zdobywane atakiem. Obie ekipy walczyły punk za punkt. W kluczowej fazie trzeciej odsłony meczu, kilkupunktową przewagę zdołali jednak zbudować goście (17:21). Wówczas jaślanie rzucili się do odrabiania strat. Skutecznym atakiem ze środka, przypomniał o sobie Armata. Po chwili, piłka po ataku Chudziaka wylądowała na aucie. Za sprawą Warzochy, który w dwóch kolejnych akcjach znalazł sposób na blok rybniczan, zespół gospodarzy, po raz pierwszy w trzecim secie wyszedł na prowadzenie (22:21). Końcówka zapowiadała się arcyciekawie. Żadna z drużyn nie zamierzała schodzić z parkietu pokonana. Siatkarzy czekała walka na przewagi. Emocje sięgały zenitu, kiedy zawodnicy i trenerzy nie mogli pogodzić się z niektórymi decyzjami sędziów. Jaślanie, nie wykorzystali jednak kilku dogodnych okazji do tego, aby przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Goście zdołali obronić sześć piłek setowych, aby następnie, dzięki skutecznej grze w ataku, rozstrzygnąć na swoją korzyść czterdziestominutową batalię.
Czwarta partia, od samego początku, układała się po myśli podopiecznych Bartosza Kilara. Skutecznym atakiem rozpoczął ją Matuła. Następnie, punkt bezpośrednio z zagrywki zdobył Szymon Soboń. Goście nie prezentowali już tak skutecznej gry w ataku i bloku, jak miało to miejsce w dwóch poprzednich partiach. Proste błędy w przyjęciu zawodników śląskiego zespołu sprawiły, że jaślanie prowadzili już 5:1. Gospodarze poprawili grę blokiem, która pozostawiała tego dnia wiele do życzenia. Pewności siebie, swoim kolegom, dodał w tym elemencie Armata, który w pojedynkę zatrzymał na siatce Krystiana Bangrowskiego (9:6). Jaślanie konsekwentnie powiększali przewagę. Rybniczanom, wyraźnie brakowało punktów zdobywanych atakiem. Mniej skuteczni, w tym elemencie gry, byli Kulig i Chudziak. Set zakończył się pewnym zwycięstwem MKS-u 25:18.
Do rozstrzygnięcia pojedynku, potrzebny był tie-break. W decydującą partię lepiej weszli gospodarze. Matuła, atakiem w swoim stylu, po przekątnej wyprowadził swoją ekipę na prowadzenie. W kolejnej akcji Lasocki zatrzymał pojedynczym blokiem atak w wykonaniu Staniendy. Rybniczanie jednak, szybko wrócili do gry. Rywalizacja była niezwykle zacięta. Jednopunktowa przewaga przechodziła z rąk do rąk. Sytuacja gospodarzy zaczęła jednak komplikować się przy stanie 10:10. W kolejnej akcji Kościółek nie zdołał przedrzeć się przez podwójny blok gości. Niedługo potem, piłka, po ataku Matuły znalazła się poza polem gry. Przyjmujący MKS-u natychmiast się zrehabilitował, najpierw kończąc atak, a następnie stawiając skuteczny blok, którym zatrzymał Kuliga (12:12). Na wyniku decydującego seta zważyły ostatecznie niewymuszone błędy w wykonaniu gości (zagrywka w siatkę oraz autowy atak).
MKS „Gamrat-MOSiR” Jasło - TS Volley Rybnik 3:2 (25:22, 19:25, 30:32, 25:18, 16:14)
MKS „Gamrat-MOSiR” Jasło: Szymon Soboń (kapitan), Kamil Warzocha, Mateusz Armata, Arkadiusz Kościółek, Rafał Matuła, Bartosz Lasocki, Jakub Opoń (libero), – Bartosz Soboń, Krzysztof Pamuła, Anatol Lejko, Mikołaj Pezda, Paweł Czupik, Piotr Kulikowski (libero).
I trener: Bartosz Kilar
II trener: Kamil Warzocha
TS Volley Rybnik: Jajus M. (kapitan), Krystian Bangrowski, Konrad Bangrowski, Konrad Bangrowski, Chudziak H., Stanienda R., Holesz M. (libero) – Infrowicz M., Granieczny B., Łapuszyński A., Kaczmarczyk M., Kulig J., Karuzel K. (libero).
Trener: Kasperski W.
MD