Na Wyspach rośnie polski talent kartingowy
Sporty motorowe są wielką pasją ośmioletniego Kuby Trzeciaka. Chłopiec wraz z rodziną mieszka w Anglii. Tam też ściga się i odnosi pierwsze sukcesy w kartingu. Do ścigania wszedł z przytupem. Niemal natychmiast uznano go za odkrycie sezonu. Rodzice Kuby, którzy na Wyspy wyemigrowali z Jasła przed czternastoma laty wierzą, że to dopiero początek jego wielkiej przygody ze sportami motorowymi.
Kuba wraz z rodzicami i siostrą mieszka w Driffield, małym miasteczku u wschodnich wybrzeży Wielkiej Brytanii. Tam też przyszedł na świat. Wciąż jednak silnie związany jest z Polską. Jego rodzice przed laty wyemigrowali z Jasła za przysłowiowym „chlebem”. To, że teraz właśnie na Wyspach układają sobie życie, nie oznacza, że całkowicie zapomnieli o swoich korzeniach, o mieście, w którym się wychowali. Wprost przeciwnie. Piotr Trzeciak, ojciec Kuby z myślą o swoim rodzinnym mieście i jego mieszkańcach zainteresował nas historią swojego syna i jego pasją. Dowodem niech będzie fragment wiadomości, która przed miesiącem trafiła do naszej redakcji – „Zawsze chwalimy się tym, że pochodzimy z Jasła. Nasze rodziny wciąż tutaj mieszkają. Wierzę, że historia Kuby może stać się dla wielu dzieci inspiracją. Pokazać im oraz ich rodzicom, że karting to fantastyczny sposób zarówno na rozwój osobisty jak też zabawę. W Polsce mamy wielu wspaniałych kartingowców ze znaczącymi osiągnięciami, o których zapewne nikt nie słyszał. Chciałbym, aby kiedyś się to zmieniło. Patrząc na Kubę i to, z jaką radość czerpie ze ścigania głęboko wierzę, że tak się stanie” – pisze Piotr Trzeciak.
O Kubie Trzeciaku świat kartingu usłyszał latem 2019 r. Ośmiolatek zanotował doskonałe starty między innymi podczas rywalizacji w Joe Dale Memorial Meeting w Wombwell, czy też na torze Woodthrope. W jego ręce trafiły wówczas trofea Best Novice. O Kubie, jako wielkim odkryciu sezonu pisał w czerwcu portal polskikarting.pl. Chłopak, który już w tak młodym wieku nie wyobraża sobie życia bez ścigania szturmem wziął rozgrywki klubowe w środkowej Anglii.
Kiedy u młodziutkiego Kuby objawiło się zamiłowanie do sportów motorowych? Piotr Trzeciak wspomina, że wyścigi na torze towarzyszyły mu od najmłodszych lat. – Z Kubą dosyć często wyjeżdżaliśmy na różnego rodzaju zawody od wyścigów Formuły 1 po zawody kartingowe. Jako dwulatek dostał samochód na baterie. W telewizji zamiast bajek dla dzieci oglądał wszystkie wyścigi F1. Kiedy miał około trzy i pół roku przywiozłem do domu kontroler do gier. Nie musiałem mu niczego tłumaczyć. Od razu załapał, do czego służą pedały gazu i hamulca. Wreszcie, podczas jednego z wypadów, dla dzieci przygotowano ciekawą atrakcję w postaci autek elektrycznych. Kuba oczywiście bardzo chciał spróbować. Zgodziłem się. Na specjalnie przygotowanym torze starał się wybierać optymalną linię jazdy. Nie to jednak było najważniejsze. Ściganie po prostu sprawiało mu olbrzymią frajdę – wspomina.
Wreszcie przyszedł czas na zakup pierwszego karta. Kuba miał wtedy cztery i pół roku. Pasja i zamiłowanie do sportów motorowych stały się rodzinnym sposobem na spędzanie wolnego czasu. Niemal każde niedzielne popołudnie oznaczało, że Kubę i jego ojca można było spotkać na torze. Treningi i ściganie się z własnymi najlepszymi czasami okrążeń przestały jednak Kubie wystarczać. Coraz mocniej pragnął rywalizacji z zawodnikami na torze podczas zawodów, w których stawką są punkty i zwycięstwa. Jako siedmiolatek po raz pierwszy wziął udział w zawodach w kategorii kadet (8-12 lat). Jak miało się później okazać, decyzja ta okazała się ze wszech miar słuszna. – W pewnym momencie stało się jasne, że Kuba musi zrobić krok do przodu. Mogliśmy zainwestować w sprzęt i ścigać się w klasie bambino. Podjęliśmy jednak śmiałą decyzję, aby wskoczyć na głębszą wodę i wystartować w klasie kadet. W lutym, po treningach na nowym sprzęcie postanowiliśmy wziąć udział w klubowych zawodach w Woodthorpe. Była to pierwsza runda wiosennej serii, która kończy się w listopadzie. Kuba świetnie rozumiał warunki wyścigowe i zaadaptował się na torze już po pierwszym tak zwanym grzaniu, wyścigu kwalifikacyjnym. Startował tam w dwóch klasach: Honda i Libra. Poszło mu całkiem nieźle jak na pierwszy start – przekonuje Piotr Trzeciak.
Bakcyl na dobre został połknięty zarówno przez Kubę, jak również przez jego ojca, który szybko musiał wejść w rolę mechanika poznając złożone ustawienia wózka. Do startów w klubie Woodthorpe doszła rywalizacja w Wombwell. Starty podczas dwóch weekendów wyścigowych wiążą się z mnóstwem wyrzeczeń. Poświęcenie przynosi jednak bardzo dobre efekty. Kuba kilkukrotnie pokazał się z dobrej strony podczas wyścigów w kategorii Cadet Libra. W pierwszym wyścigu weekendu 27 października 2019 r. uplanował się na drugiej pozycji. Warto podkreślić, że Kuba był najmłodszym zawodnikiem w całej stawce. Drugi wyścig zakończył na czwartej pozycji. W ostatecznym rozrachunku, w klubie Wombwell Kuba Trzeciak zgromadził 334 punkty, co pozwoliło mu uplasować się na 8 pozycji w HONDA cadet Championship 2019. Wziął udział w 5 z 9 zorganizowanych rund.
Zdaniem Piotra Trzeciaka to nie wyniki są w tym wszystkim najważniejsze. - Rezultaty osiągane przez syna nie mają pierwszorzędnego znaczenia. Liczy się przede wszystkim to, że w wyścigach pokazuje się z dobrej strony i cieszy się jazdą. Widzę, że jest zakochany w tym, co robi i traktuje ściganie jak wielką pasję. Kuba chce się uczyć i poprawiać swoje osiągnięcia. Mam nadzieję, że pokaże to również w przyszłym roku – mówi.
Jako ośmiolatek Kuba Trzeciak posiada niemal niespożyte pokłady energii. Oprócz sportów motorowych, trenuje również Judo. Kto wie, dokąd zaprowadzi go w przyszłości pasja, jaką żywi do motosportu. Jedno jest pewne. Warto trzymać kciuki za młodego człowieka, który chce realizować swoje marzenia.
fot. Paul Denton
MD