Potęga władzy radnego Kościowa
Roman Kościow nawet sam nie przypuszczał jak ogromne są jego możliwości, oczywiście jako radnego. Dowiedział się o tym zupełnie przypadkiem i tą wiadomością postanowił podzielić się z pozostałymi radnymi podczas ostatniej sesji RMJ.
Rzecz dotyczyła przystanku przy ul. 3 Maja, w rejonie tzw. Pohulanki. Od mieszkańców jednej z posesji dowiedział się, że to właśnie dzięki niemu, na ich terenie został postawiony przystanek ZMKS-u. Z jednej strony radość radnego była ogromna, bo zdaniem tychże właścicieli po jego telefonie do ZMKS- u, przystanek natychmiast się tam pojawił. Z drugiej - konsternacja i zaskoczenie pana Romana nie miało granic, bo nie zabiegał wcale o przystanek w tym miejscu. Postanowił więc sprawdzić te informacje. - Właścicielka rozmawiając z poprzednim burmistrzem (Marią Kurowską – przyp. red) usłyszała, że przystanek został postawiony zdecydowanie w związku z zabiegami radnego Kościowa z Platformy Obywatelskiej. A dzwoniąc do ZMKS-u usłyszała, że to na wniosek PO ten przystanek tam został ustawiony. Ja byłem w ciężkim szoku, bo myślałem, ze chodzi o przystanek ustawiony po prawej stronie, jadąc w kierunku Rafinerii. A tu okazało się, że chodzi o przystanek po przeciwnej stronie, o który nigdy nie zabiegałem – wyjaśniał radny.
- Ten przystanek został faktycznie postawiony przez ZMKS, ale jego lokalizacja nie była ze mną uzgadniania – tłumaczy Paweł Zawada, kierownik Wydziału Gospodarki Mieniem.
Właściciele częściowo już pogodzeni z utratą kawałka ziemi zaproponowali dzierżawę tego miejsca. Do porozumienia z władzami miasta jednak nie doszło. - Rozmawiałem z właścicielem i została przedstawiona mu propozycja dzierżawy terenu na ten przystanek na minimum okres jednego roku. Jednak burmistrz nie podjął decyzji co do podpisania takiej umowy i przystanek został przez ZMKS zlikwidowany – wyjaśnia Zawada. Właściciele mają zamiar wystąpić z wnioskiem o odzyskanie części środków w tytułu bezprawnej lokalizacji przystanku. Zastanawiają się również czy koszt montażu i demontażu nie jest wyższy od kosztu dzierżawy.
Sam Roman Kościow przyznaje, że jest lekko ubawiony całą sytuacją. - Ucieszyło mnie, że mam taką moc sprawczą, że wskazuje miejsce i natychmiast stawiane są tam przystanki, nie zważając czy to własność prywatna czy też nie – dodaje radny.
(kp)