Przed żywiołem uciekali przez okno. Dzisiaj nie mają do czego wracać
W minioną sobotę przez powiat jasielski przeszła nawałnica. Żywioł zniszczył wszystko, co napotkał na swojej drodze. Siedmioosobowa rodzina z Trzcinicy uciekała przez okno. - Cała nasza wieś zamieniła się w rwącą rzekę, która zabierała wszystko, co tylko zastała na swojej drodze - opisuje pan Damian. Dzisiaj nie mają do czego wracać. Dom jest zamulony i kompletnie zniszczony. Chcą go odbudować, ale zostali z niczym, dlatego potrzebują pomocy.
Uciekali z domu przed ogromną wodą
Mieszkańcy powiatu jasielskiego, szczególnie w Trzcinicy zostali dotknięci przez powódź błyskawiczną. Wiele domów zostało podtopionych, ewakuowano 24 osoby. Wśród powodzian znalazła się siedmioosobowa rodzina państwa Jareckich, która w sobotę, podczas trwającej nawałnicy uciekała przed żywiołem przez okno. Jak podkreślają, tak wysokiej wody, która w niemal godzinę dokonała ogromnych szkód do tej pory nie było. - Uciekaliśmy przez okno. Wodę mieliśmy po klatkę piersiową. Pomagaliśmy z bratem mamie i siostrze wydostać się z domu. Musieliśmy je mocno trzymać, aby prąd wody ich nie porwał. W ostatniej chwili strażacy ochotnicy nam pomogli i nas ściągali do kabiny na dach wozu strażackiego – opowiada pan Damian. - Siła żywiołu była tak wielka, że była w stanie przesunąć maszyny rolnicze, porwać samochody. Gdy po kilku godzinach woda opadła, z naszego domu nie zostało praktycznie nic. Wszędzie zalegał muł, wszystko było poprzewracane, mokre, brudne, zamulone i zniszczone. Meble, podłogi, drzwi musieliśmy wywieźć na śmietnik, nie nadawały się do użytku. Oprócz utraty domu straciliśmy wiele narzędzi elektrycznych, RTV i AGD, ogród wraz z podjazdem zostały bardzo mocno uszkodzone – dodaje.
W niecałą godzinę stracili dorobek całego życia
Wszystkie rzeczy, które jest nadzieja ocalić są osuszane, a także sprawdzane pod kątem sprawności sprzętu. Niewiele jednak tego zostało. - Przed nami poważna decyzja, czy dom w ogóle uda się uratować. Ściany są namoknięte jak gąbka, może się okazać że dom jest do rozbiórki. Nawet jeśli uda się go wyremontować, to prawdopodobnie co chwilę będziemy walczyć z pleśnią na ścianach. Na razie trwa oczyszczanie ścian i przygotowywanie do osuszania budynku po katastrofie – mówi załamany pan Damian. - Cały ogród jest zalany, ogrodzenie wokół domu jest uszkodzone. Wszystko to, czego nie udało się uratować musieliśmy wyciąć razem z drzewkami póki mieliśmy maszynę. Szef mamy to świetny człowiek, który pomógł nam w sprzątaniu posesji. Wszystkie prace rzuciliśmy po to, aby zająć się domem i zastanowić się, co dalej robić. Wczoraj po południu było kolejne oberwanie chmury. Słysząc straż na sygnałach, chwyciliśmy za kilka narzędzi, które mieliśmy w domu i odruchowo chowaliśmy do szafek wiszących na ścianach, aby ich nie zalać. Człowiek zobaczył mocny deszcz i grad, a strach od razu zajrzał nam w oczy – nie ukrywa.
Chcą wrócić do domu
Rodzina państwa Jareckich zwróciła się z prośbą o pomoc w odbudowie domu. Jak sami podkreślają, znaleźli się w bardzo trudnej sytuacji nie mając wystarczających środków, które pozwoliłyby im do niego wrócić. Budynek był drewniany, parterowy, w którym mieszkali rodzice, rodzeństwo oraz rodzina pana Damiana. Przez wszystkie lata rodzice inwestowali w dom, remonty, aby rodzinie żyło się lepiej. Żywioł w jedną chwilę odebrał im wszystko co mieli. Na stronie zrzutka.pl została utworzona zbiórka środków, które zostaną przeznaczone na odbudowę domu państwa Jareckich. Na tę chwilę zebrano ponad 13 tys. zł. Potrzebna kwota to 80 tys. zł.
Osoby, które chcą bezpośrednio dotrzeć z pomocą dla rodziny bądź mają problem z wpłatą na portalu zrzutka.pl (sygnały zza granicy) mogą dokonać wpłat na konta oszczędnościowe:
Numer konta: 81 1050 1445 1000 0091 4735 4667
IBAN: PL 81 1050 1445 1000 0091 4735 4667
id
fot. archiwum prywatne