Rok zamiatania
Nie pamiętam, kiedy ostatnio obywatele tak mocno odwracali wzrok od rzeczywistych wydarzeń politycznych. Popularniejsza niż korupcja była matka Madzi, głośniej mówiło się o obietnicach, niż o aresztowaniach.
Jutra nie będzie
Gdybyśmy na podstawie samych niekorzystnych wydarzeń oceniali mijający rok, doszlibyśmy do wniosku, że nie ma dla nas przyszłości. Wzrost zadłużenia Polski do 940 miliardów, 127 postępowań prokuratorskich w sprawie Infoafery na najwyższych szczeblach państwa, sprzedaż PKP Cargo – jedynego przynoszącego zyski zakładu PKP, 124. miejsce na świecie pod względem jakości dróg. Dalej nie warto wymieniać.
Jest tylko gorzej. Rząd zlikwidował tzw. próg ostrożniościowy, więc możemy popadać w deficyt ile się da. Pierwszy raz od II wojny światowej zanotowaliśmy ujemny wskaźnik przyrostu naturalnego i uplasowaliśmy się na 212 miejscu na świecie w tej dziedzinie. Zlikwidowano ulgę budowlaną i zdecydowano się przez przynajmniej 3 lata utrzymać podwyższony VAT 23%. Odrzucono wiele obywatelskich projektów ustaw, więc de facto wykpiono pomysły, pod którymi podpisało się ponad 2 miliony ludzi! Przyjęto ustawę śmieciową, której nieprawidłowości wykrył Trybunał Konstytucyjny. A gdyby tego było mało, wysłano przedstawicieli Państwowej Komisji Wyborczej na szkolenia do… Moskwy.
Wróżenie z fusów
W przyszłości może być tylko lepiej. Jestem optymistą, więc przyjąłem pozytywne nastawienie do polskiej przyszłości. Rok 2014, to rozpoczęcie przewodnictwa w Unii Europejskiej przez Grecję. Każdy kraj zna i rozumie, z czym to się może wiązać (częste szczyty europejskich notabli w ciepłym kraju i kompletny brak reform). Zawiało pesymizmem. Na szczęście jak Łotwa nie wchodzimy do strefy euro i możemy otworzyć swoje ramiona na przyjęcie Polaków z Wysp. Kiedy Brytyjczycy otworzą swój rynek dla obywateli Rumunii widzę odwrót z tamtego rejonu Polaków, którzy nie będą mogli za tak głodowe pensje jak obywatele Rumunii pracować. Polacy wracają z kapitałem, otwierają własne przedsiębiorstwa, państwo wprowadza ulgi dla nowych firm i świat idzie ku lepszemu. Spada deficyt, są pieniądze na politykę prorodzinną i powoli zaczniemy się bogacić.
Diagnoza i poprawa?
Cały ambaras w tym, że władza wie jak pomóc, ale nie lubi niepopularnego działania. Obywatele wolą wyjeżdżać i zarabiać. Wszyscy są zadowoleni. Media bawią, zamiast edukować, politycy kłamią, zamiast budować, a Polakom ważne jest, aby zapewnić show i kapitał. Jutro jest jednak czasem bardziej kolorowe, niż nam się wydaje.
Grzegorz Michalski
Ps.
Na koniec w duchu przygaszonego optymizmu polecam kabaretową piosenkę. Ironia rządzi.