Spektakularne nokauty i walka roku na gali HFO: Spartan Night Jasło
W piątkowy wieczór, w hali MOSiR Jasło odbyła się gala sportów walki HFO: Spartan Night. Kibice, którzy niemal szczelnie wypełnili trybuny zobaczyli dwanaście emocjonujących pojedynków. Nie brakowało walk na wyniszczenie i spektakularnych nokautów. Z dobrej strony zaprezentowali się zawodnicy Spartan Jasło Fight Club.
Galę HFO: Spartan Night Jasło z pełną odpowiedzialnością można uznać za sportowe wydarzenie roku w Jaśle. Publiczność zgromadzona na trybunach oraz widzowie przed telewizorami (gala transmitowana była na żywo na kanale TVP SPORT) otrzymali to, co najlepsze, prawdziwą esencję zawodowego K-1. Walki były niezwykle dynamiczne, nie brakowało brutalnych nokautów, skutecznych kombinacji ciosów i olbrzymich emocji. Wystarczy wspomnieć, że czterorundowa walka Mateusza Kubiszyna z Bartłomiejem Domalikiem, zakończona remisem, po ostatnim gongu określona została walką roku w polskim K-1. To, co wydarzyło się w hali MOSiR Jasło w piątkowy wieczór pozwala sądzić, że nie była to ostatnia gala, jaką federacja HFO zorganizowała w Jaśle.
Za zawodnikami do Jasła ściągnęli kibice z wielu zakątków Polski. Najliczniejszą grupę stanowili rzecz jasna kibice z Jasła i okolic, którzy zasiedli na trybunach po to, aby dopingować fighterów, trenujących, na co dzień w Spartan Jasło Fight Club. Choć radzili sobie oni ze zmiennym szczęściem, to dla samego klubu i jego zawodników udział w gali był wielką nobilitacją.
W pierwszej walce karty wstępnej Dawid Biały zmierzył się z Sebastianem Modrzejewskim (Promotorska Grupa Evolution). W początkowej fazie starcia rywal jaślanina ruszył do zdecydowanego ataku, próbując go zdominować. Biały zareagował jednak doskonale wytrącając Modrzejewskiemu z rąk wszystkie argumenty, które wniósł na ring. Kilka celnych ciosów w wykonaniu spartanina, w tym doskonała akcja kolanem okazało się początkiem końca jego oponenta. Po trzech liczeniach sędzia ringowy przerwał pojedynek. Biały mógł unieść ręce w geście triumfu.
Na zdjęciu triumfujący Dawid Biały
Kolejny z zawodników Spartan Jasło Fight Club, Karol Marcisz zaprezentował się w ringu w trzeciej walce piątkowego wieczoru. Jego rywalem był Maciej Ważny (Kickboxing Game Over Lubaczów). Jaślanin w pierwszej rundzie z furią ruszył do ataku. Ważny jednak doskonale radził sobie w defensywie neutralizując skutki salw ciosów wyprowadzanych przez Marcisza. W drugiej rundzie jaślanin wyraźnie opadł z sił. Inicjatywę przejął więc Ważny, który precyzyjnie wyprowadzanymi ciosami sukcesywnie rozbijał rywala. Werdykt mógł być tylko jeden. Jednogłośną decyzją sędziów zwycięzcą starcia został zawodnik z Lubaczowa.
Kibice mieli okazję zobaczyć w ringu także Krystiana Podrazika. Zmierzył się on z Piotrem Golonem (Berkut WCA/ Ostrołęka Fight Academy). Jaślanin w rzeczywistości nie miał jednak okazji do zaprezentowania szerokiego wachlarza swoich umiejętności. Moment dekoncentracji kosztował go ciężkim nokautem. Golon wysokim kopnięciem posłał swojego rywala na deski. W ringu interweniowały służby medyczne. Był to pierwszy, lecz nie ostatni brutalny nokaut, jaki kibice mogli obejrzeć w piątkowy wieczór.
Z zawodników Spartan Jasło Fight Club jako ostatni w ringu pojawił się Rafał Smalarz. Jego rywalem był Kamil Serafinowicz z Uniq Fight Club. Już podczas oficjalnej konferencji prasowej przed galą Smalarz zapowiadał, że nie pozostawi decyzji o rozstrzygnięciu tego starcia sędziom. Na tę walkę zęby ostrzyli sobie wszyscy jasielscy kibice. Pojedynek rewanżowy nie mógł zawieść oczekiwań wszystkich fanów K-1. Od początku walka toczona była w wysokim tempie. Zawodnicy wyprowadzali niezliczoną ilość ciosów polując na swoje głowy. Wreszcie „Sekator” cięciem szybszym od błyskawicy posłał Serafinowicza na deski. Precyzyjnie wyprowadzone na głowę wysokie kopnięcie zakończyło walkę. Rywal jaślanina mimo olbrzymich chęci nie zdołał się podnieść. Smalarz wkrótce potem utonął w objęciach trenerów, którzy w przypływie radości wyskoczyli z narożnika niczym oparzeni. Kilkadziesiąt minut później bohater jasielskiej publiczności na chłodno ocenił swój występ. – Osłupiałem, kiedy zobaczyłem swojego rywala na deskach. Zszedłem do narożnika i zobaczyłem, że próbuje się on podnieść, co ostatecznie mu się nie udało. Czekałem cierpliwie, aby odprowadzić go do jego narożnika, gdzie mógł otrzymać pomoc. Nie jest to sport, w którym chce się zrobić przeciwnikowi krzywdę, zniszczyć go. Wszystkich łączy nas wzajemna braterska więź i szacunek. Sądziłem, że pojedynek będzie nieco spokojniejszy. Walka była jednak dosyć chaotyczna. Wykorzystałem elementy, nad którymi pracowałem na treningach. Zamierzam kontynuować przygodę z kickboxingiem. Mam nadzieję, że będzie ona związana z organizacją HFO, która daje duże perspektywy – mówił.
Na zdjęciu Rafał Smalarz (po prawej) i wysokie kopnięcie, którym zakończył walkę
W walce Norberta Joba (Halny Nowy Sącz) z Kamilem Kotkiewiczem (Fight Gym Lublin) byliśmy świadkami drugiego tego wieczoru ciężkiego nokautu. Starcie mogło się podobać. Zawodnicy zasypywali się kombinacjami ciosów, ani na moment nie zwalniając tempa. Ostatecznie pojedynek w trzeciej rundzie zakończył Job. Wysokim kopnięciem trafił przeciwnika, który padł nieprzytomny na matę.
Przed walką wieczoru emocje do czerwoności postanowili rozgrzać Mateusz Kubiszyn (KKS Sporty Walki Poznań) oraz Bartłomiej Domalik (Jarosz Fight Club). Zawodnicy stoczyli w ringu prawdziwą wojnę. Trzy rundy nie wystarczyły do tego, aby sędziowie mogli rozstrzygnąć losy tej rywalizacji. W dodatkowej rundzie fighterzy nie zamierzali spuszczać z tonu. Obaj pomimo olbrzymiego zmęczenia zasypywali się nawzajem niezliczoną liczbą ciosów. Ostatecznie walka zakończyła się remisem, co nie przeszkodziło w określeniu jej mianem starcia roku w polskim K-1. Tym lepiej dla kibiców, którzy być może będą mogli w najbliższej przyszłości zobaczyć pojedynek rewanżowy pomiędzy tymi zawodnikami.
Łukasz "Boom Boom" Pławecki
Wisienką na torcie było starcie Łukasza „Boom Boom” Pławeckiego z Gianlucą Costą Cesarim. Bardziej doświadczony Polak nie pozostawił złudzeń młodszemu Włochowi. Już w pierwszych sekundach Pławecki zepchnął rywala do defensywy, która z czasem przerodziła się w rozpaczliwą walkę o przetrwanie. Cesari trzykrotnie padał po ciosach Polaka. Po ostatnim z nich sędzia zdecydował się przerwać pojedynek. Dzięki zwycięstwu Pławecki dołączył do elitarnego grona mistrzów świata organizacji WFMC.
Wyniki gali HFO: Spartan Night
Pojedynek o pas mistrza świata WFMC:
- 78,1 kg: Łukasz Pławecki (Halny Nowy Sącz) pokonał Gianlucę Costę Cesariego (Włocy) przez KO (cios na wątrobę) w pierwszej rundzie
Karta główna:
- 85 kg: Mateusz Kubiszyn (KKS Sporty Walki Poznań) zremisował z Bartłomiejem Domalikiem (Jarosz Fight Club) po rundzie dodatkowej
- 77 kg: Norbert Job (Halny Nowy Sącz) pokonał Kamila Kotkiewicza (Fight Gym Lublin) przez KO (wysokie kopnięcie) w trzeciej rundzie
- 85 kg: Kamil Janik (Halny Nowy Sącz) zremisował z Kamilem Paczuskim (Uniq Fight Club) po rundzie dodatkowej
- 81 kg: Rafał Smalarz (Spartan Jasło) pokonał Kamila Serafinowicza (Uniq Fight Club) przez nokaut (wysokie kopnięcie) w pierwszej rundzie
- 70 kg: Mateusz Białas (KO Gym Wrocław) pokonał Dawida Nowaka (Aligatores Fight Club/ Wergi Gym) przez jednogłośną decyzję sędziów
Karta wstępna:
- 77 kg: Bartosz Zając (Halny Nowy Sącz) pokonał Błażeja Sarnackiego (Gimnazjon Kuźnia Wyszków) przez nokaut (prawy sierpowy) w pierwszej rundzie
- 85 kg: Piotr Golon (Berkut WCA/ Ostrołęka Fight Academy) pokonał Krystiana Podrazika (Spartan Jasło) przez KO (wysokie kopnięcie) w pierwszej rundzie
- 88 kg: Piotr Łapuć (Thai Gym Tarnów) pokonał Dariusza Golca (Promotorska Grupa Evolution) przez jednogłośną decyzję sędziów
- 70 kg: Maciej Ważny (Kickboxing Game Over Lubaczów) pokonał Karola Marcisza (Spartan Jasło) przez jednogłośną decyzję sędziów
- 38 kg: Miłosz Dąbrowa (Halny Nowy Sącz) pokonał Jana Bochnaka (Super Kick Sosnowiec) przez jednogłośną decyzję sędziów – kick-light
- 61 kg: Dawid Biały (Spartan Jasło) pokonał Sebastiana Modrzejewskiego (Promotorska Grupa Evolution) przez TKO (trzy liczenia) w pierwszej rundzie
MD