Tragiczna pomyłka policji
21-letni Marcin Lawera został oskarżony przez policję o brutalne morderstwo. Jak się później okazało bezpodstawnie. Policjanci przyznali, że popełnili błąd. Chłopaka wypuszczono, ale od tego czasu Marcin zaczął mieć kłopoty psychiczne. Rok po zatrzymaniu, pod nieobecność rodziców powiesił się na strychu swojego domu.
<<<KLIKNIJ W OBRAZEK ABY OBEJRZEĆ>>>
Marcin znalazł się w gronie podejrzanych o brutalne morderstwo Bronisławy R. Jak ustaliła prokuratura, po zatrzymaniu, zanim trafił na komendę, został wywieziony na cmentarz, w miejsce popełnienia przestępstwa. - Chcieli mu pokazać to miejsce, gdzie została zamordowana Bronisława R. - mówi Kazimierz Łaba z Prokuratury Rejonowej w Jaśle. - Prokurator nie dopatrzył się żadnych nieprawidłowości w działaniu policji. Ze strony policji nie było żadnych zaniedbań. Owszem, popełniliśmy pomyłkę, zatrzymaliśmy osobę, która była kompletnie niewinna – tłumaczy Paweł Międlar, rzecznik prasowy Wojewódzkiej Komedy Policji w Rzeszowie.
Prokuratura Rejonowa w Jaśle umorzyła postępowanie ws. nadużycia władzy przez policjantów wobec Marcina z powodu braku dowodów. Decyzja jest prawomocna. Pytany o to, czy nie jest nadużyciem, że zatrzymany został przewieziony na miejsce morderstwa zanim dotarł na komendę, prokurator Łaba mówi: - No, nie jest to przestępstwem.
Sprawa zabójstwa Bronisławy R. toczy się w Sądzie Okręgowym w Krośnie.
(kp)