W Brzyskach powstał ośrodek rehabilitacyjny dla dzikich zwierząt
W centrum Brzysk powstał ośrodek, w którym pomoc rannym i chorym zwierzętom, głównie ptakom niesie Robert Pogorzelski, miłośnik przyrody, pasjonat rodzimych gatunków zwierząt z ponad 30-letnim doświadczeniem. Pod jego opieką znajduje się obecnie 200 ptaków różnego gatunku.
1 kwietnia br. w centrum Brzysk powstał Ośrodek Rehabilitacyjny Dzikich Zwierząt „Puchacz” prowadzony przez przyrodnika Roberta Pogorzelskiego. Pomysł ten tlił się w jego głowie od dawna, jednak dopiero teraz udało się go zrealizować, dzięki wsparciu bliskich mu osób. - To właśnie pan Marek z Fundacji Bieszczadziki w Bukowsku powiedział mi, gdzie należy postawić pierwsze kroki od strony formalnej i prawnej. Na początku ten pomysł wydawał mi się nierealny, mimo iż posiadam duży zasób wiedzy. Wychodziłem z założenia, że jest to jednak zbyt mało, aby coś takiego prowadzić – wyjaśnia. - Tymczasem z perspektywy czasu widzę, że wielu ludzi przychodzi do mnie po pomoc. Na duchu podnosi mnie, kiedy ktoś pochwali, czy podziękuje. Na granicy z województwem małopolskim nie ma takiego ośrodka. Zdawałem sobie również sprawę z liczby potrzebujących ptaków oraz tego, jak wiele z nich nie dociera z uwagi na dużą odległość - dodaje.
Pan Robert od najmłodszych lat miał styczność ze zwierzętami. - Mając 5 lat mama po raz pierwszy zabrała mnie do sklepu zoologicznego. Stamtąd wyszedłem ze złotą rybką i samicą gupika. Tak to się zaczęło. Jeśli chodzi o ssaki to doświadczenie mam od myszy po konia, a u ptaków od wróbla po puchacza – mówi. Jak sam podkreśla, dzięki pracy w lasach państwowych miał okazję zetknąć się z codziennymi problemami związanymi z ochroną przyrody. Doświadczenia zdobył również pracując przy gabinecie weterynaryjnym jako opiekun zwierząt oraz sprzedawca w sklepie zoologicznym. W międzyczasie hodował również ptaki egzotyczne oraz inne zwierzęta. - Obecnie pracuję w Karpackiej Troi, w której sprawuję opiekę nad bydłem szkockim, węgierskim, konikami polskimi, kozami i owcami - wyjaśnia Robert Pogorzelski.
Azyl dla ptaków nie tylko z Podkarpacia
Ośrodek rehabilitacyjny prowadzony jest pod adresem Brzyska 9 przez całą dobę. Trafiają do niego głównie chore bądź ranne ptaki, ale również porzucone pisklęta. Obecnie w okresie rekonwalescencji jest ich 20. Od 1 kwietnia do końca lipca zaobrączkowanych i wypuszczonych na wolność zostało 91 ptaków. Na terenie ośrodka znajdują się również zwierzęta, które nie opuszczą tego miejsca, ze względu na odniesienie poważnych obrażeń. - Niektóre ptaki nie wrócą już do środowiska naturalnego np. rodzina łabędzi była oplątana żyłką. U jednego wystąpiła martwica części skrzydła i konieczna była amputacja, u innego doszło do martwicy nóg, przez co musiał zostać uśpiony. W ośrodku zostanie również myszołów, który nie ma połowy skrzydła, a do którego mam szczególny sentyment. To ptak o niesamowitym charakterze – podkreśla R. Pogorzelski. - Najgorsze są jednak przypadki porażenia prądem. Obecnie w trakcie leczenia jest bocian znajdujący się w ciężkim stanie. Ma uszkodzoną miednicę, złamanie otwarte prawej nogi, ale jestem pełen nadziei, że będzie dobrze. Lekarze weterynarii doradzili mi, jednak aby kilka tygodni odczekać, gdyż po tym czasie występują martwice tkanek. I tak było w przypadku myszołowa, którego miałem wypuścić na wolność, jednak podczas obrączkowania zauważyłem martwicę palca. Po pewnym czasie pojawiła się martwica, fragmentu skrzydła, następnie mięśni piersiowych, a lewe skrzydło zaczęło obumierać. Niestety, trzeba było tego ptaka uśpić – tłumaczy.
Bardzo dużo ptaków potrzebuje pomocy będąc po kolizji z budynkami, czy ekranami wygłuszającymi. Najczęściej zdarza się to w okresie wiosennym, kiedy jeszcze zalega śnieg. Jak wyjaśnił nam pan Robert, myszołowy nie widzą ekranów przy drogach i rozbijają się. Są również ptaki po zderzeniu z samochodem, ale też takie, które ulegają różnym schorzeniom. - Warto zaznaczyć, że koty bardzo dużo ptaków zabijają lub je uszkadzają. Miałem przypadki, gdzie ptaki miały nadjedzone skrzydła, kończyny czy fragmenty piersi- wyjaśnia R. Pogorzelski. Z rannymi, potrzebującymi leczenia ptakami przyjeżdżają ludzie m. in. z województwa podkarpackiego, małopolskiego oraz świętokrzyskiego. Pana Roberta wspiera ornitolog dr n. biol. Marian Stój, koordynator Komitetu Ochrony Orłów na Podkarpaciu, były dyrektor Magurskiego Parku Narodowego, który pomaga w obrączkowaniu ptaków, prowadzeniu pełnej ich ewidencji oraz pomiarów. Ogromnym wsparciem dla ośrodka jest również lekarz weterynarii, który podejmuje się wykonania koniecznych operacji oraz decyduje o podaniu ptakom lekarstw.
Warto pomagać
Ośrodek Rehabilitacyjny Dzikich Zwierząt w Brzyskach Robert Pogorzelski stworzył własnoręcznie od podstaw. Woliery, lotnie, klatki, osadzenie słupów i pokrycie dachowe - udało mu się to osiągnąć w ciągu 1,5 miesiąca z własnych środków. Cały wolny czas poświęca się opiece nad chorymi ptakami, aby przywrócić im sprawność i wypuścić na wolność. - Największa frajda jest wtedy, kiedy ptak odleci. Taki jest cel. Leczymy je po to, aby wróciły do środowiska naturalnego i z tego mam największą satysfakcję. Nie ma czasu na rozczulanie się. Jak ptak odleci od razu myślę o następnym, któremu trzeba pomóc. Klimat się zmienia, my się rozbudowujemy, zabieramy coraz więcej naturalnych siedlisk. Niech każdy ośrodek w kraju uratuje po jednym ptaku, to już jest bardzo dużo, a jeśli uda się pomóc większej liczbie to człowiek ma poczucie, że nie idzie to na marne – kwituje pan Robert.
Koszty leczenia, wyżywienia, opatrunków i innych rzeczy potrzebnych do funkcjonowania ośrodka ponosi pan Robert, który nie narzeka i mówi, że jakoś sobie radzi. Jest bardzo skromny i nie ma w zwyczaju ogłaszać zbiórek na ten cel. Niemniej, osoby, które chcą wesprzeć ośrodek, a przede wszystkim jego „ptasich pacjentów” mogą wrzucić przysłowiowych kilka groszy w specjalnej budce. Pan Robert nie ukrywa, że przydałyby się dodatkowe ręce do pomocy osoby, która czuje się pewnie w pracy ze zwierzętami, nie boi się ptaków, ale ma również odpowiednią wiedzę i podejście. Z chęcią przyjmie stare klatki, nieużywane transportery na zwierzęta, ale również ręczniki papierowe tak bardzo potrzebne, czy karmę w postaci ziarna dla ptaków.
Ilona Dziedzic
[email protected]