Związek zdradziecki
Wtedy wszyscy wierzyli, że w obliczu narodowej tragedii i inwazji z dwóch stron Wisły, przyjdą z pomocą. Oczekiwanie na wsparcie okazało się daremne. Zachód nie zdobył się na tak obiecane wspomożenie, kiedy „czerwona zaraza” pustoszyła wschodnie rubieże Rzeczpospolitej.
Zacznijmy od początku. Kiedy to 1 września 1939 roku faszystowskie Niemcy najechały na Polskę, Francja i Anglia długo zastanawiały się co robić. Rządy obu krajów wiedziały, jaką mocą ogniową dysponuje Hitler i zwlekały kilka dni zanim oficjalnie wypowiedziały wojnę III Rzeszy. Dopiero 3 września alianckie kraje podpisały ostatecznie deklarację rozpoczęcia wojny z Hitlerem. Co w tej całej sprawie najważniejsze, to fakty, które mówią jasno. Kilka dni późniejsza reakcja, gdy Warszawa już była bombardowana i Polskę zalewały tysiące żołnierzy to tylko akt biurokracji. Faktycznie po medialnym show przywódców Francji i Anglii w polu bity i alianckich garnizonach nastała cisza.
Po papierkowym wypowiedzeniu wojny przez dłuższy okres czasu ani Francja, ani Anglia nie podejmowały żadnych działań wojennych. Przez historyków później oceniających ten czas, nazywano tą wojnę „phoney war” (udawana wojna) lub „Sietzkrieg” (wojna na siedząco). Według wcześniejszych ustaleń sprzymierzone kraje alianckie po wypowiedzeniu wojny miały 15 dni na rozpoczęcie natarcia zbrojnego. Nic z tego jednak nie wyszło. Historycy domniemają, że Francuzi i Anglicy nie byli kompletnie przygotowani na taki obrót spraw.
Jak przyznali potem sami Niemcy, jeśliby kilka dni po 3 września nastąpił szturm wojsk alianckich z zachodniej granicy III Rzeszy, to armia hitlerowska była by tak podłamana, że z pewnością wojna nie trwała by tyle lat. Czas jednak grał na korzyść Hitlera.
Gdy już społeczeństwa zachodnie były przekonane, że interwencja zbrojna w Polsce jest przesądzona, na kalendarzu pojawiła się data 17 września. Żadne z państw alianckich nie było przygotowane, na obronę kraju, który jest zalewany tysiącami pocisków przez dwa totalitarno-imperialne państwa. Kiedy w końcu Francja postanowiła uderzyć, pod naporem zjednoczonych armii hitlerowskiej i stalinowskiej padła szybciej niż Polska. Anglia do końca wojny broniła się dzielnie (wkład w jej obronę miało wielu polskich żołnierzy!), ale nie traktowała Polski jako równorzędnego partnera w czasie działań wojennych. Po wojnie Churchill też nie szczędził gestów w kierunku Stalina, tym samym poświęcając swoje słowo dane Rzeczpospolitej.
Jak można z perspektywy czasu oceniać tamte działania? Historycy nie szczędzą krytyki w kierunki aliantów. Chociaż przyznają, że propaganda PRL-u zawyżała możliwości pomocnicze aliantów, to pewne jest, że gdyby natarcie ze strony Francji i Anglii rozpoczęło się początkiem września, Hitler musiałby przydzielić większą część armii na obronę kraju i tym samym odciążyłby Polaków walczących resztkami sił o utrzymanie swoich pozycji.
Słabe przygotowanie, brak planów taktycznych, w końcu nastroje pacyfistyczne doprowadziły do braku reakcji, zawahań w kręgach decyzyjnych i w ostateczności zlikwidowania Rzeczpospolitej opuszczonej przez „sojuszników”.
Grzegorz Michalski