Korzystając z portalu Jaslo4u.pl wyrażasz zgodę na użytkowanie mechanizmu plików cookie. Mechanizm ten ma na celu zapewnienie prawidłowego funkcjonowania portalu Jaslo4u.pl. Korzystając ze strony akceptujesz Politykę Prywatności portalu Jasło4u.pl
Jaslo4u.pl - Jasielski portal informacyjny
Jaslo4u.pl - Jasło dla Ciebie

Mrukowskie cuda...

0

są znacznie starsze.

Tuż nad wsią, na Górze Zamkowej stał strzegący traktu gród. O nim pisał w XV w. Długosz, że był w ruinie – z jakiego okresu pochodził? Na wzgórzu Walik nad Brzezową, znacznie wcześniej (VIII-X w.) rozsiadł się wiślański gród. Dzisiaj jednak znana jest Mrukowa za sprawą kaplicy Matki Boskiej Mrukowskiej, leżącej na stoku Trzech Kopców.

Wielki znawca regionu, historyk kultury ludowej, Franciszek Kotula twierdził, że mrukowska kaplica stoi w miejscu przedchrześcijańskiego kultu ognia, wody i kamienia. Miejsce to, zwane Burskim Kamieniem, miało wielkie znaczenie dla pierwotnych plemion – było to miejsce święte. Zastanawiające jest bliskie sąsiedztwo wspomnianych grodzisk. Historycy upatrują w Mrukowej, Brzezowej i Skalniku słowiańskiego, przedchrześcijańskiego miejsca religijnego kultu.

W czasach chrystianizacji Podkarpacia, prowadzonej tu znacznie później, niż historyczny chrzest Polski, zwykłym było, że miejsca pogańskiego kultu zacierano wprowadzając lub wplatając kult chrześcijańskich świętych. Jak np. w Kleciu, gdzie w pogański kult wpleciono kult św. Leonarda – tak mogło być i tu.

W Mrukowej kult jest nadal żywy, od kilku już wieków chrześcijański – maryjny. U podnóża kultowej kapliczki znajduje się źródełko uznawane za cudowne. Od wieków przybywają tutaj wierni, dziękując Matce Bożej za łaski i czerpią wodę z owego źródełka.

Przedwojenny aptekarz z Biecza, Witold Fusek, zebrał wiele przekazów i legend z naszego regionu. O mrukowskiej kapliczce opowiadał mu stary, pochodzący z tych stron leśnik - przekaz ten znajdziemy książce: „Biecz i dawna ziemia biecka na tle swych legend, bajek, przesądów i zwyczajów”.

... Gdy posąg Matki Bożej – ten, który dzisiaj jest w Tarnowcu – 500 lat temu wieziono z Węgier do Jasła – w miejscu, gdzie dzisiaj stoi murowana kaplica, spoczęli i posąg położyli na skale. Na tej skale ciało Matki Bożej cudem wytłoczyło swe odbicie. Posąg następnie był w Jaśle aż do pożaru, potem dostał się do Dukli, a Dukla sprzedała go do Tarnowca. Skałę z odbiciem Matki Bożej zwalono do potoka – lecz ona sama na poprzednie miejsce wróciła. Figurę Matki Bożej na tym miejscu postawiono, a później przesunięto niżej, a tam postawiono kaplicę. Owej skale Łemki oddają dużą cześć. Całują ją i „zębami gryzą” wołając „Maticzko nasza”. Reszta tej skały jest wmurowana w ścianie kaplicy...

Autor wymienia jeden tylko odpust, i ten najważniejszy - w drugi dzień Zielonych Świąt. Drugi, równie dawny odpust, odbywa się 8 IX, w dzień Matki Bożej Siewnej.

Kapliczka MB Mrukowskiej ma swoją, jakże bogatą w różne wersje historię:

... Hrabia z Samoklęsk rozbudowywał swój folwark, sprowadził kamieniarzy, a materiał na mury z mrukowskiej góry. Jeden z nich nie chciał się trzymać w murze i wypadał, znów go wmurowano, a rankiem leżał obok. Hrabia kazał postawić koło muru straż, kiedy i to nie pomogło, kamień znów wypadł, zrozumiał, ż e jest to cudowny kamień. Kazał go odwieźć na swoje miejsce i w tym miejscu postawił kaplicę. Kaplica powstała w 1906 r., była wotum dziękczynnym Wojciecha i Jakuba Balów z Samoklęsk.

A rzecz miała się tak:

Mrukowskei lasy należały do dworu. Ostatni ich właściciel, baron von Wilczek stał się bankrutem – rozległy majątek z browarem, tartakiem i wspomnianym lasem przeszedł w ręce żydowskie. Żydzi Kramer i Schell usiłowali majątek sprzedać sami, lecz miejscowa ludność nie miała do nich zaufania. Zawarli więc Żydzi umowę z cieszącymi się szacunkiem i poważaniem w całej okolicy, Balami – oni za 5% prowizji mieli sprzedać rozparcelowany las. Z początku wszystko szło dobrze, lecz łakomy na pieniądze miejscowy proboszcz krzyknął z ambony
– Ludzie! Na tych lasach są długi w Wiedniu! Ci, co już zakupili zaczęli domagać się zwrotu pieniędzy – Balom groziło bankructwo. Wtedy proboszcz zaproponował, że za 3% z owych pięciu ogłosi z ambony, że hipoteka sprawdzona, i że długów nie ma – tak też po ugodzie uczynił – Balowie mimo sporego okrojenia wyszli na swoje i w podzięce za wyjście z opresji zbudowali mrukowską kapliczkę.

Przy budowie pracował kamieniarz, majster z Nienaszowa. Układając mur jeden kamień nijak mu nie pasował - odkładał go na bok, a kamień mu sam znów pod rękę trafiał. Wrzucił go więc do jaru potoku, po trzech dniach kamień znów wrócił na dawne miejsce. Musiał majster znać legendę o wędrówce Matki Bożej z Węgier do Jasła – wywnioskował więc, że na tym kamieniu spoczywała Ona w swej wędrówce - kamień wmurowano więc w boczną ścianę kapliczki.

Gdzieś na początku XX wieku, podczas odpustu przybyła kobieta z małą dziewczynką, z owrzodzoną twarzą – szły do Matki Bożej i cudownego źródełka. Karczmarz z Samoklęsk, Wojciech Romanek, który handlował piwem i lemoniadą na mrukowskim placu z przyganą rzekł – „Lepiej byś babo do lekarza poszła!” Gdy obie wróciły zrozumiał swoją niewiarę – dziewczynka wróciła z uleczoną twarzą.

W czasie niemieckiej okupacji kaplica dawała schronienie ukrywającym się. Jednym takim był Żyd z Dębowca. Ktoś go wydał i gdy Niemcy wieźli go furmanką do Jasła, gorączkowo modlił się: „Oj moja Matko Boska Dębowiecka, oj moja Matko Boska Dębowiecka”. Gdy wypowiedział: „Oj moja Ty Matko Boska Mrukowska”, coś dodało mu odwagi, wyskoczył z furmanki i uciekł.

Razu pewnego szedł partyzant i wprost nadział się na niemieckich żandarmów idących z psem, skrył się przed nimi za drzwiami kapliczki. Niemcy weszli za nim i nie zauważyli go, pies także! Sama kapliczka wielokrotnie chroniła partyzantów, a nieopodal, za potokiem Szczawa, już na stoku Świerzowej, swoje obozowisko miał cały oddział partyzancki.

Po II wojnie światowej, lasy będące prywatną własnością upaństwowiono. Kapliczka Balów stała więc na państwowym gruncie, w owych czasach stanowiło to poważne zagrożenie dla tego miejsca - ówczesna władza patrzyła niechętnym okiem na miejsca religijnego kultu. W czasach „ październikowej odwilży”, już „za Gomułki”, udał się Jan Bal do stolicy, do ministerstwa leśnictwa. Zwrócił się on do samego ministra z wyrzutem: „Jesteście gorsi od Żydów, bo Żydzi dali pół morgi po kaplicę za darmo, a wyście nawet to zabrali”.

Smagnęło to ówczesnego ministra Dąb-Kocioła, polecił natychmiast zwrócić owe pół morgi.

Tak jest do dziś.

Irena Podlasek

Napisany dnia: 11.06.2006, 15:54

Komentarze Czytelników:

Dodaj komentarz Widok:
Dodaj komentarz
Piszesz jako:

Serwis Jaslo4u.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść powyższych komentarzy. Redakcja zastrzega sobie prawo usuwania i redagowania komentarzy niezwiązanych z tematem, zawierających wulgaryzmy, reklamy i obrażających osoby trzecie. Użytkownik ponosi odpowiedzialność za treść komentarzy zgodnie z Polskim Prawem i normami obyczajowymi. Pełne zasady komentowania dostępne na stronie: Regulamin komentarzy

Panel Logowania

Wiesz coś ciekawego? Poinformuj nas o tym!
Wiesz coś, o czym my nie wiemy?
Chcesz podzielić się z nami informacjami?
Napisz do Redakcji lub wypełnij poniższy formularz.
Treść (wymagana):
Kontakt (opcjonalnie):
Kontakt z redakcją:

Mailowo: [email protected]
Telefonicznie: 508 772 657