Nie wiadomo, co w koszyku
Pomysłów na poprawę stanu opieki zdrowotnej jest wiele. Prace nad opracowaniem 13 rozporządzeń nadal trwają. Część z nich mówi o podniesieniu składek ubezpieczeniowych. Innym pomysłem jest wyasygnowanie 6 proc. PKB zamiast dotychczasowych 4.
- Ustawa koszykowa sama w sobie nie wnosi nic nowego, nie działa kompleksowo, a więc jest działaniem pozorowanym, gniotem prawnym - mówi Zdzisław Szramik, szef ogólnopolskiego związku zawodowego lekarzy w regionie. - Koszyk miałby sens gdyby wyceniono procedury, wyliczono, na co stać państwo, co może być zapłacone z publicznej kasy, a za co pacjent sam zapłaci. Gdyby wprowadzono dodatkowe ubezpieczenie lub podniesiono składkę na ubezpieczenie zdrowotne. Gdyby wreszcie państwo wyasygnowało 6 proc. PKB zamiast 4 to miałoby prawo mówić, że coś robi. Inaczej jest to działanie, które nic nie zmieni. To tak jakby w samochodzie oprócz podwozia i kół brakowało całej reszty, silnika, kierownicy czy hamulców, a kierowca dziwił się dlaczego nie jedzie.
Minister zdrowia, Ewa Kopacz, zapewnia jednak, że nie będzie dodatkowych opłat dla pacjenta. Wszystkie świadczenia, które już są finansowane przez NFZ, zostaną ujęte w koszykach. Oznacza to, że nie będziemy musieli płacić do procedur, za które płaci Fundusz.
ak