Odzyskała rodzeństwo
Katarzyna Macuga po 30 latach odnalazła swoje rodzeństwo, z którym straciła kontakt, gdy była dzieckiem. Teraz dzięki swoim poszukiwaniom i odrobinie szczęścia ma wreszcie pełną rodzinę, której zawsze jej brakowało.
Pani Katarzyna do szóstego roku życia wychowywała się w wielodzietnej rodzinie w Piaskach koło Lublina. Matka zmarła bardzo młodo, a ona wraz z dziewięciorgiem rodzeństwa trafiła do Domu Dziecka w Puławach. Niewiele pamięta z tego okresu.
- Przypominam sobie tylko, że mieszkaliśmy z rodzicami biologicznymi w dużym, drewnianym domu z ogromna izbą. Z Puław pamiętam tylko brata Zenka i siostrę Beatę – wspomina K. Macuga.
Kiedy miała 7 lat adoptowało ja małżeństwo z Sądowej, wioski w powiecie jasielskim na Podkarpaciu, gdzie przeniosła się wraz z nowymi rodzicami. Tu chodziła do szkoły, potem wyszła za mąż, założyła swoją rodzinę.
Najtrudniejsza decyzja
Cały czas jednak tęskniła za rodzeństwem, chciała je odnaleźć, mimo iż prawie go nie pamiętała. - Przez 29 lat nie mogłam się zdecydować na rozpoczęcie poszukiwań. Nie wiedziałam jak zareaguje na mnie rodzina, kiedy się odezwę, czy mnie zaakceptuje, jak mnie przyjmie. To wszystko jednak we mnie narastało – opowiada kobieta.
Gdyby nie doping męża Jacka, może nigdy by się nie zdecydowała. Na początku tego roku rozpoczęła poszukiwania. Dzwoniła do kościoła w Piaskach, do Urzędu Gminy, ale bez większych rezultatów. Dopiero w puławskim Domu Dziecka podali jej nazwę ulicy, na której mieścił się jej dom rodzinny. Wyszukała przez Internet numery telefonów na tej ulicy i zadzwoniła pod pierwszy z nich.
- Pani poinformowała mnie, że w Piaskach nadal mieszka dwóch moich braci: Krzysiek i Piotrek. Okazało się, że w piekarni pracuje siostra Małgorzata, o której nic nie wiedziałam, a niedaleko mieszka jeszcze siostra Hania – mówi ze wzruszeniem pani Katarzyna.
Rodzina znów razem
Skontaktowanie się z resztą rodzeństwa było już teraz łatwe. Okazało się, że ma jeszcze siostry Wiesławę, Beatę, Elżbietę i brata Marka. Razem - dziesięcioro. Pani Katarzynie udało się spotkać ze wszystkimi osobiście, oprócz Elżbiety. To było dla niej ogromne przeżycie. - Jechałam do nich z lękiem, jak mnie przyjmą. Gdy ich zobaczyłam, poczułam radość i ulgę. Szkoda, że tak późno zdecydowałam się ich odnaleźć – mówi.
Pani Katarzyna ma rodzeństwo, o którym zawsze marzyła, które przyjęło ją z otwartymi ramionami. Na razie przyzwyczaja się do tej myśli, jeszcze to wszystko przeżywa. Jest szczęśliwa i zapowiada, że pomimo dużej odległości będą utrzymywać kontakt ze sobą, bo mają wiele do nadrobienia.
Super Nowości z dnia 10_08_2006