Ryszard Mastej: Straż miejska jest w Jaśle potrzebna
Nie jesteśmy instytucją zarobkową, lecz działamy dla mieszkańców. Nasze obowiązki staramy się wypełniać najlepiej jak potrafimy – twierdzi Ryszard Mastej, komendant Straży Miejskiej w Jaśle. Uważa on, iż ludźmi, którzy chcą doprowadzić do gminnego referendum w sprawie "być albo nie być" zarządzanej przez niego instytucji kierują nieczyste intencje zaś głoszone przez nich argumenty za jej rozwiązaniem są wyssane z palca.
Do budynku jasielskiej straży miejskiej udaliśmy się by porozmawiać z Ryszardem Mastejem na temat podjętej niedawno przez działaczy tutejszego koła Kongresu Nowej Prawicy Janusza Korwin-Mikkego akcji, której celem jest doprowadzenie do referendum w sprawie likwidacji dowodzonej przez niego instytucji. O inicjatywie jasielskich korwinistów pisaliśmy TUTAJ. Podczas spotkania z nami komendant nie tylko odniósł się do kwestii, jakie ich zdaniem podważają zasadność istnienia straży, ale również przedstawił szczegółowy zakres zadań nieustannie realizowanych przez jego pracowników.
"Straż miejska to nie tylko fotoradar"
Zdaniem naszego rozmówcy jasielscy strażnicy miejscy w pełni wywiązują się ze spoczywających na nich obowiązków a spectrum działań, jakie prowadzą na rzecz lokalnej społeczności jest bardzo szeroki.
Fotoradar, o którym w dyskusji na nasz temat mówi się najczęściej stanowi może jedną dziesiątą naszej działalności. Oprócz pomiaru prędkości pojazdów zajmujemy się całym mnóstwem innych ważnych spraw – zapewnia Ryszard Mastej. Twierdzi on, iż wśród statutowych zadań straży, na bieżąco realizowanych przez jego pracowników, należy wymienić m.in. stanie na straży porządku i czystości w mieście oraz na prywatnych posesjach, załatwianie spraw związanych z gospodarką odpadami, rejestracja czworonogów i kontrole związane z zanieczyszczaniem przez nie ulic, zarządzanie płatnymi strefami parkingowymi czy zabezpieczanie – wspólnie z policją – wszystkich miejskich uroczystości religijnych oraz imprez, których organizatorem jest jasielski magistrat. Ważnym aspektem działalności straży jest również profilaktyka szkolna. Prowadzą ją w szerokim zakresie w przedszkolach, szkołach podstawowych oraz gimnazjach kompetentne ku temu strażniczki. Uwrażliwiają one dzieci i młodzież na wszelkie niebezpieczeństwa, których mogą stać się ofiarami. Uczą, jak zachowywać się w kontaktach z obcymi ludźmi czy zwierzętami oraz informują, czym mogą grozić skoki do wody – mówi komendant.
Ryszard Mastej podkreśla, iż wśród głównych zadań kierowanej przez niego instytucji znajduje się również obsługa miejskiego monitoringu, sukcesywnie rozbudowywanego. Stanowi on cenne narzędzie przede wszystkim dla policji, z którą, jak zapewnia nasz rozmówca, straż miejska współpracuje regularnie, owocnie i w atmosferze niemal przyjacielskich relacji. Należy przy tym zauważyć, że nasze uprawnienia są praktycznie zbieżne z tymi, które posiada policja prewencyjna. Można powiedzieć, że ktoś, kto chce rozwiązywania straży miejskiej zachowuje się tak, jakby chciał likwidacji tejże policji. To, że nie jesteśmy policją miejską wynika tylko z pewnych politycznych historii w naszym kraju. W państwach sąsiednich, które później niż Polska rozpoczęły proces demokratyzacji, jak Czechy czy Słowacja, istnieje taka policja. Podobnie jak na Litwie, w Łotwie czy Estonii – zauważa nasz rozmówca. Twierdzi przy tym, iż różnica między strażą miejską a policją prewencyjną jest w zasadzie nieznaczna. Ta pierwsza odpowiada za ład i porządek w mieście, druga zaś za bezpieczeństwo i porządek publiczny. Ogólnie można powiedzieć, że policja zajmuje się tym, co jest zawarte w kodeksie karnym, my zaś bazujemy na kodeksie wykroczeń. Co nie świadczy o tym, że strażnicy nie biorą udziału w ściganiu przestępców, bo również w tym zakresie wspierają funkcjonariuszy policji. Nasza rola kończy się jednak na złapaniu sprawcy przestępstwa. Jeśli chodzi o inne kwestie odróżniające obydwie instytucje warto przypomnieć, że policjanci mogą przejść na emeryturę po piętnastu latach służby, strażnicy miejscy po ukończeniu 67 roku życia. W odróżnieniu od policji nas nie dotyczą uprawnienia socjalne i emerytalne, gdyż jesteśmy funkcjonariuszami samorządowymi – zauważa Ryszard Mastej.
„Prędkość kierowców mierzymy legalnie”
Cały spór wokół dowodzonej przez naszego rozmówcę instytucji – którego finałem ma być listopadowe referendum – rozpętany został kilka lat temu. Jego zarzewiem było zakupienie przez miasto, jeszcze za czasów burmistrz Kurowskiej, przenośnego fotoradaru, który został oddany pod "władanie" właśnie strażnikom miejskim oraz kontrowersyjne, zdaniem grupy młodych jaślan, użytkowanie przez nich tego urządzenia – mającego służyć nie prewencji, ale wyłącznie sięganiu do kieszeni kierowców. Nie jesteśmy ludźmi, którzy łamią prawo, przestępcami w mundurach. Mamy swoje uprawnienia i realizujemy swoje zadania. Pomiarów prędkości dokonujemy w stu procentach zgodnie z przepisami. Najwyższa Izba Kontroli późną jesienią zeszłego roku przez dwa miesiące sprawdzała nas pod tym kątem i nie miała żadnych zastrzeżeń. Z fotoradarem ustawiamy się jedynie w miejscach uprzednio do tego wytypowanych, zatwierdzonych przez policję i oczywiście oznakowanych stosownymi znakami. Każdorazowo pomiar za pomocą fotoradaru konsultowany jest z naczelnikiem Wydziału Ruchu Drogowego. Bez jego zgody nie możemy rozpocząć swych działań – zapewnia komendant Straży Miejskiej w Jaśle. Jaki jest jego stosunek do podnoszonych w publicznym dyskursie zarzutów, iż użytkowany przez podległych mu funkcjonariuszy fotoradar mimo licznych interwencji mieszkańców wciąż nie został pomalowany na żółto? Nie mogliśmy zrobić czegoś, co jest niezgodne z prawem. Obowiązek zmiany koloru urządzeń do pomiaru prędkości odnosił się tylko do tych, mających formę stacjonarną. Gdybyśmy przemalowali nasz fotoradar, nie otrzymalibyśmy na niego homologacji od producenta. Nie mówiąc już o tym, iż każdy kierowca mógłby zakwestionować zrobione nim zdjęcie. Zarzuty dotyczące koloru przenośnego fotoradaru to wymysł jasielski. W innych miastach nikt ich nie podnosi – twierdzi Mastej.
Dla naszego rozmówcy całe zamieszanie i gorąca publiczna dyskusja na temat użytkowanego przez jasielskich strażników urządzenia to jeden wielki absurd. W Warszawie jest 28 fotoradarów obsługiwanych przez straż miejską, wykonują one 60 tysięcy zdjęć miesięcznie. Czy tam robi ktoś problem z istnienia tej instytucji? O czym my rozmawiamy… W Jaśle mamy jeden fotoradar i taki krzyk robimy – dziwi się komendant. Jego zdaniem każdy kierowca, który uważa, iż mandat za przekroczenie prędkości otrzymał niesłusznie może domagać się, wzorem wielu mieszkańców Jasła, jego uchylenia przez sądem.
Przy okazji rozmowy na temat budzącej skrajne emocje wśród jaślan „puszki” miejscowej straży miejskiej poprosiliśmy Ryszarda Masteja o odniesienie się do głośnego zdarzenia z jego udziałem, które zostało zarejestrowane przez kamery stacji TVN Turbo a następnie upublicznione w programie „Emil, łowca fotoradarów”. Pan Rau wszedł do mojego biura znienacka, położył kamerę i powiedział, że jest redaktorem. Poprosiłem go, żeby pokazał legitymację dziennikarza, ale przecież on nim nie jest, współpracuje tylko z TVN. W telewizji wyemitowane zostały oczywiście tylko wybrane, najbardziej nerwowe fragmenty tej jego wizyty. Jak powiedziałem mu żeby wyszedł z mojego biura podchwycił te słowa mówiąc, że to przecież nie moje biuro i to pokazał na antenie – tłumaczy komendant. Podkreśla przy tym, że następnego dnia po feralnym "starciu" Emil Rau ponownie odwiedził siedzibę Straży Miejskiej w Jaśle i po zapoznaniu się z działalnością i statystykami instytucji docenił pracę jej pracowników.
O odcinku programu "Emil, łowca fotoradarów", w którym poruszony został temat jasielskiej straży miejskiej pisaliśmy TUTAJ.
Poprosiliśmy również Ryszarda Masteja o ostateczny komentarz w sprawie, która przyciągnęła „łowcę fotoradarów” do Jasła – tj. ustawiania urządzenia do pomiaru prędkości jazdy na parkingu przy ul. Mickiewicza i głośnej akcji zasłaniania go przez grupę młodych ludzi. To my mieliśmy rację w tym sporze, czego dowodem są dwa wyroki sądu. Osoby, które utrudniały nam wykonywanie naszej pracy zostały prawomocnie skazane za przestępstwo z artykułu 224 par 2 kodeksu karnego. Fakt ten ucina wszystkie spekulacje na temat całego zamieszania, które powstało – twierdzi komendant Straży Miejskiej w Jaśle.
„Działamy dla bezpieczeństwa”
Nasz rozmówca podkreśla, iż nieprawdą jest, iż „fotoradarowe” działania strażników miejskich nie mają wpływu na poziom bezpieczeństwa na jasielskich drogach. Jego zdaniem dane dotyczące tej materii, przytaczane przez przeciwników straży, mają charakter wybiórczy – aktywiści KNP podnoszą jedynie te kwestie, które nie stoją w sprzeczności z wysuwanymi przez nich tezami. Oni operują pewnymi faktami. W 2007 roku średnia prędkość ze zdjęć z fotoradaru wynosiła prawie 80 km/h, obecnie spadła do niecałych 60. Warto zauważyć, że jedynie 6-7 procent mandatów z fotoradaru otrzymują mieszkańcy Jasła, którzy na skutek naszych działań pilnują się i jeżdżą zgodnie z przepisami. Reszta to kierowcy z zewnątrz. O tym się nie mówi. Mandat jest skutkiem a nie celem naszego działania – podkreśla komendant. Twierdzi on również, iż osoby, które chcą podjąć próbę rozwiązania jasielskiej straży miejskiej w drodze referendum walczą jedynie o własne interesy. Myślę ze ci panowie mieliby wiele do powiedzenia jeżeli chodzi o przekroczenie prędkości – twierdzi.
„Dzielnicowi? Są drożsi w utrzymaniu niż my”
Zdaniem jasielskiego koła Kongresu Nowej Prawicy Janusza Korwin-Mikkego likwidacja tutejszej straży miejskiej i przekazanie statutowych zadań tej instytucji policji – w ramach dodatkowo stworzonych w niej etatów – to rozwiązanie, które pozwoliłoby odciążyć budżet miasta. Ryszard Mastej nie zgadza się z tą tezą. To jest kłamstwo. Z całą odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że gdyby doszło do rozwiązania straży na dodatkowy etat funkcjonariusza policji miasto musiałoby całościowo wyłożyć co najmniej 6 tysięcy złotych, a w naszym przypadku ta kwota jest mniejsza o połowę – twierdzi nasz rozmówca. Jako dowód na prawdziwość swoich słów pokazuje nam kserokopię dokumentu uchwały Rady Miejskiej w Ożarowie Mazowieckim w sprawie wystąpienia z wnioskiem do Komendanta Głównego Policji w Warszawie o zwiększenie liczby etatów dzielnicowych w miejscowym komisariacie policji. Co istotne dokument ten pochodzi z 2009 roku, czyli sprzed pięciu lat. Moim zdaniem koszt utrzymania takiego funkcjonariusza obecnie może sięgać nawet 7 tysięcy – przekonuje komendant Straży Miejskiej w Jaśle.
Pouczenia – o tym się nie mówi
Dowód na to, iż Straż Miejska w Jaśle nie jest wrogiem tutejszych mieszkańców zdaniem Ryszarda Masteja stanowią dane dotyczące liczby mandatów za przekroczenie prędkości, ostatecznie przekwalifikowanych na pouczenia. W 2011 roku było ich 1210 (przy 4325 mandatach na łączną kwotę 404 000,35 zł), 2012 – 1434 (przy 8178 mandatach na kwotę 817 900 zł), 2013 – 1202 (przy 2959 mandatach na kwotę 289 925 zł) a w pierwszej połowie roku obecnego – 324 (przy 932 mandatach na kwotę 89 275 zł). Łącznie w przeciągu trzech i pół roku nałożyliśmy 4169 pouczeń! Nie chcę się chwalić, ale najprawdopodobniej jestem chyba jedynym komendantem straży miejskiej w Polsce, który w przypadku fotoradarów daje ich tak dużo – twierdzi Ryszard Mastej.
"Referendum w dniu wyborów nie będzie tańsze"
Przeciwnicy Straży Miejskiej w Jaśle referendum w sprawie jej rozwiązania chcą zorganizować w dzień zbliżających się wyborów samorządowych. Ich zdaniem takie rozwiązanie znacząco obniżyłoby koszty przedsięwzięcia. To totalna bzdura. Koszt jego przeprowadzenia w tym przypadku będzie taki sam jak w innym terminie – mówi się, że wyniesie grubo ponad 100 tysięcy złotych. Referendum wymaga osobnych lokali, urn, odrębnych komisji, których członkom trzeba zapłacić. O żadnej redukcji kosztów nie może być mowy – twierdzi z przekonaniem Ryszard Mastej. Jego zdaniem osoby, którym przeszkadza działalność straży wniosek o jej rozwiązanie winni przedłożyć Radzie Miejskiej Jasła. Organ ten jedną uchwałą może nas zlikwidować. Po co wydawać publiczne pieniądze? – zastanawia się nasz rozmówca.
Zdaniem Ryszarda Masteja kierowana przez niego instytucja jest w Jaśle potrzebna. Praca, jaką wykonujemy na rzecz mieszkańców jest uczciwa i rzetelna. Może popełniamy błędy, ale kto ich nie popełnia? Ze swoich obowiązków staramy się wywiązywać najlepiej jak się tylko da. Ciągle podnoszony jest temat fotoradaru, a mało kto dostrzega strażników wykonujących cały szereg codziennych, rutynowych działań. Mam nadzieję, że w przypadku, gdyby doszło do referendum jaślanie będą mieli na uwadze całościowy zakres naszej działalności. Ważnej, i przede wszystkim skutecznej – kończy nasz rozmówca.
Na ulicach naszego miasta aktywiści miejscowego koła Kongresu Nowej Prawicy Janusza Korwin-Mikkego wciąż zbierają podpisy zwolenników referendum w sprawie likwidacji jasielskiej straży miejskiej. Aby doszło ono do skutku, ich wniosek musi poprzeć około 3300 mieszkańców.
Do tematu referendum wrócimy.
Jakub Hap
[email protected]