Błagam. Nie skaczcie!
Bartek Broda, tegoroczny maturzysta, wybrał się nad słowackie jeziora. Nagle ktoś z kolegów rzucił: Skaczemy na główkę. Bartek skoczył do wody, która była po kolana. W czwartek rzeszowscy lekarze zoperowali mu uszkodzone kręgi szyjne. |
- To była chwila - opowiada maturzysta w dwie godziny po operacji na oddziale neurochirurgii w Szpitalu Wojewódzkim nr 2 w Rzeszowie. - Nie wiem, co nas opętało. Przecież nie raz widzieliśmy bilboardy "Płytka wyobraźnia”. Nawet nie sprawdziliśmy dna. Wydawało się z mola, że jest głęboko. |
Było płytko Kolega, który skakał przed Bartkiem tylko się poobijał. Zanim zdołał ostrzec innych, było za późno. - Skoczyłem. Do wody nieco poza kolana, w dodatku z kamienistym dnem. Czy bolało? Poczułem się, jakbym wyszedł ze swojej skóry. I widziałem siebie z boku - opowiada. - Nie wiem jak, ale o własnych siłach wyczołgałem się jednak z mielizny. Chłopak o własnych siłach wsiadł do samochodu. Czuł, że musi trzymać sztywno głowę. Obłożył się plecakami. Tak wrócił do domu, do Stalowej Woli. - Dostałam histerii, kiedy się dowiedziałam, co się stało. Szybko do szpitala. Badania. Uraz kręgosłupa szyjnego. Potrzebna operacja. Transport do Rzeszowa - opowiada Małgorzata Broda, mama Bartka. - Cały czas wierzyłam, że będzie dobrze, że moje dziecko nie zostanie kaleką. Tyle razy powtarzaliśmy z mężem, aby z bratem nie skakali do wody. To taki rozsądny chłopak. |
Walczą o życie Dr Leszek Surmacz, z-ca ordynatora oddziału neurochirurgii jest pełen optymizmu. - Bartek miał dużo szczęścia. Myślę, że wyjdzie z tego cało, o ile nie będzie pooperacyjnych komplikacji, a te się zdarzają naprawdę bardzo rzadko - uspokaja. Takiego szczęścia jak Bartek nie miało 7 innych młodych mężczyzn leżących na oddziale. 3 iinych na intensywnej terapii walczy o życie. L. Surmacz ubolewa, że ten sezon jest najtragiczniejszy, jaki pamięta. 10 dni i 12 ofiar skoków do wody. - To dopiero początek wakacji. Przed rokiem w całym sezonie było 30 przypadków. Ofiarami są przeważnie kilkunastoletni chłopcy i mężczyźni między 18 a 20 rokiem życia. Często brawurze towarzyszy alkohol - mówi dr Surmacz |